No to to teraz opisuję co było dalej.
Jak już pisałem odciągnąłem wczoraj ok. 30ml płynu hamulcowego , nieco poniżej poziomu max. Odpaliłem samochód parę razy na hamulec i z powrotem pod maskę. A tam? Znowu płyny ponad max!
No to dalej strzykawka kolejne 15 ml. itd. Odciągnąłem w sumie ok.50-55ml płuny hamulcowego zanim stan płynu nie ustabilizował się na ok. 8mm poniżej poziomu max.
Z duszą na ramieniu i nadziejami wsiadłem do maździnki i przejechałem 20km bez żadnego hamowania. Wszystkie felgi zimne jak się patrzy.

chociaż tyle. Kolejne 20 km pokonałem na rozpędzaniu do 130-140 i ostrym hamowaniu (dobrze, że mam w drodze do pracy mało uczęszczaną dwupasmówkę). Po tym dystansie kolejna inspekcja kół. I szok! wszystko ok

. Felgi z przodu ciepłe, bliżej piasty prawie gorące, a z tyłu chłodniutkie jak się patrzy, przy piaście lekko ciepłe.
Dziś rano odcinek 60 km normalnej jazdy i znowu ok. Działa .
Teraz pozostaje pytanie, czy za wysoki poziom płynu hamulcowego ( nadmiar o ponad 10% w stosunku całej pojemności układu) mógł mieć wpływ na blokowanie się hamulców? Przecież w zbiorniczku powinien być jakiś odpowietrznik (zakładam,że jest i działa), który wyrzuciłby nadmiar płynu. Czy może się mylę?