
Mazde mam od miesiąca i jest bardzo OK ale tydzień temu jakoś dopadł mnie problem i nie umiem sobie z nim poradzić. Ostatnia nadzieja w Was
Generalnie sprawa wygląda tak:
zaczęło się chyba od kontrolki chłodnicy na cyferblacie. Czasem sie zapalała. Pózniej zaczęła sie lekko grzać, ale zdaje się że to się zbiegło z ociepleniem konkretnym. Następnie zagrzała mi się gadzina na maksa dość szybko po uruchomieniu. Posprawdzałem poziomy cieczy, ponaciskałem węże od cieczy i dzień jeździła OK. Wszystko w ciągu kilku dni miało miejsce. Następnego dnia grzała się szybko, że nie dało się jechać. Uzupełnianie wodą/koncentratem nie pomagało. Dopiero później doszedłem do tego, że wywala ciecz zbiornikiem wyrównawczym. W międzyczasie poprawiłem przewód od wiatraka na chłodnicy, bo się okazało że był urwany.
Wymieniłem więc termostat, niekoniecznie dobrze odpowietrzając ale się znacznie poprawiło. Choć nie do końca, bo dalej wywalało wodę, ale dało się jeździć.
Wróciłem do siebie (byłem na drugim końcu Polski) i przeprowadziłem odpowietrzanie. Nie pomogło. Wymieniłem korek od chłodnicy – nastąpiła zmiana –> czasem lekko nim psika, ale przede wszystkim węże od chłodnicy są twarde (jest ciśnienie w układzie, którego wcześniej nie stwierdziłem). Ale dalej się grzeje.
A grzeje się po dłuższym postoju. 1-2km w mieście i temperatura na max. Objawy chyba jak przy nieotwartym termostacie (oba węże zimne, chłodnica zimna). Dopiero jak chwile postoi, odkręcę korek, doleje wody, popompuję węże, to można jechać. I można jeździć dużo.
Zatem dziś postanowiłem spuścić całą ciecz, przepłukać co tam potrafiłem, napełnić i odpowietrzyć, a głównie usunąć w ogóle termostat. Odpowietrzyłem jak na forum przykazano (jedynie przygazowując lekko, bo się nie mogłem doczekać załączenia wiatraka). I było dobrze – temperatura ciut ponad połowe, tylko czasem zapalała się kontrolka chłodnicy. Przejechałem ciągiem 30km i skrzyżowanie od domu autko zaczęło się grzać. Na parkingu jak stało chwile to osiągnęło maksimum na wolnych obrotach. I teraz ciekawostka – jak dodawałem gazu temperatura znacząco spadła, tak na 2/3 zakresu.
Pomysły mi się skończyły. Mam tylko podejrzenia – coś się zapycha, może pompa wody ma już marną wydajność, może chłodnica jest do pupy (była mocno klejona w górnej części). A że to dla mnie pewien wydatek (a czekają mnie jeszcze wymiana rozrządu, oleju, filtrów, gum na stabilizatorze i sworznia) to wolalbym pieniądze wydać dobrze rozwiązując problem.
Zatem mam dwa pytanka:
1) co to może być?
2) jeśli 1) pozostanie bez odpowiedzi – znacie dobrego mechanika z Łodzi, który wie o co chodzi w 323?