Tak jak w temacie. Wiem, że ten temat był poruszany wiele razy, jednak chciałbym podejść do tego bardziej osobiście, mianowicie:
"Serducho" mojej Madzi to 1.3 16v na gaźniku, który lata swojej świetności na pewno ma za sobą. Ma przejechane 325 tys. kilometrów, 125 tys. temu został założony gaz. Parę tygodni temu robiłem planowanie głowicy (wstawiona z 1.6), czyszczenie zaworów, wymianę uszczelniaczy, wymianę wszystkich uszczelek i rozrządu, przy czym oczywiście wymieniłem olej i jego filtr, kable i świece i wyczyściłem z nagaru tłoki. Po tych wszystkich zabiegach wydawałoby się, że Madzia powinna chodzić lepiej i tutaj problem, ponieważ bierze olej, MASY oleju, nawet 0,8 – 1 l/ 500 km. Pytanie jak w tytule:
Opłaca się wymieniać pierścienie na tłokach, czy lepiej postarać się o swap silnika?
Nie wymieniłem pierścieni, bo po prostu... zapomniałem
Oczywiście myślałem nad Ceramizerami i motodoctorami, ale póki mam chęci i mechanika, chcę zrobić to porządnie. W przyszłym roku zamierzam zrobić swap silnika na 1.8. Dlaczego nie robię go teraz? Otóż, za swapem idzie założenie sekwencji, na co w tym momencie niestety mnie nie stać, a muszę mieć samochód zdolny do dokonania jeszcze przynajmniej 20 tys kilometrów.
Jakie macie propozycje?
Pozdrawiam!