Przegrzany silnik ? Problem z termostatem – GD

Za dlugo nowym nabytkiem sie nie pocieszylem.
Wczoraj mialem pierwsza wyprawe autem , ok 180 km niby wszystko w porzadku ale:
dojechalem do domu wszystko noby ok, bylo ciemno i po burzy wiec nic nie zauwazylem...
Dzis idac do pracy spojrzalem pod auto , zobaczylem na betonie cos jak gdyby wyschnieta kaluze, jednak poszedlm dalej do pracy. Po poludniu mialem pojechac na miasto jedak postanowilem zajrzec proofilaktycznie pod maske co sie okazalo, przetarlem oczy ze zdziwienia:
caly silnik lacznie z komora zostal zalany dziwna mazia , pekl przewod gorny od chlodzenia ten co idze do bloku, rozerwalo go , trzymal sie jedynie na objemkach, pierwsze spojrzenie to brazowawa maź jednak slabo lepiaca sie, dalej spojrzalem na olej na bagnecie – czysty, korek to samo, jedak przewody chlodnicy , chlodnica delikatnie z mazia brazowawa.....pomyslalem no ladnie pewnie uszczelka pod glowica i olej a chlodnicy, jednak tu mam przypuszczenia ze moze ta maz to stare pozostalosci po porzednich plynach bo to wygladalo cos jak rdza..... taki syf
dalej kobinujac , wymineilem pekniety przewod , zalalem chlodnice woda.... i zalaczylem silnik, silnik normalnie pracuje, jednak po wylaczeniu go musze trzymac auto na wlaczonych kontrolkach zeby mi zalaczyl wiatrak. doszedlem ze wczorajsza przyczyna rozewania przewodu byl brak zalaczenia sie wiatraka i wychlodzenia plynu. Jendak wiatrak ten nie wlacza sie na chwile tylko pracuej z 5 minut widac na wskazniku chlodzenia ze walczy z temp.
Dalej sprawa mnie zdolowala na maksa gdzyz mam przypuszczenia , ze mogla pojsc uszczelka , i olej przedostaje sie do wody (jednak poziom oleju sprawdze rano bede mial pewnosc ze jest ok lub nie ) dalej dziwni mnie to ze wiatrak tak dlugo chodzi , nastepnie bije sie z myslami , czy przypadkiem nie walnal jakis pierscien....zastanawia sie rowniez czy nie ma przypadkiem przedmuchow na jakims z cylinmdorw , jednak ciezko bylo mi to sprawdzic gdyz na odkrconym kurku od chlodnicy wydostawalo sie powietrze jednak mogl byc uklad chlodzenia zapowietrzony....
co dalej, silnik zapala bez problemu od cykniecia, nie widze zeby stracil na mocy, i nie dymi....
sam nie wiem co myslec mam na ten temat.... pomozcie cos poradzic, nie chce mechanikow bo oni zaraz wymysla jakis pretekst zeby wkladac kase, a nie mialem na mysli robic glowicy, albo calego silnika... szlag czlowieka trafia, tak milo , wygodnie i cudownie sie tym jezdzi a tu taki ZONK
wiem ze jutro wiatrak podpinam zeby wlaczal sie niezaleznia , ale co dalej , sprawdzac cisnienie na cylidnrach ?
Wczoraj mialem pierwsza wyprawe autem , ok 180 km niby wszystko w porzadku ale:
dojechalem do domu wszystko noby ok, bylo ciemno i po burzy wiec nic nie zauwazylem...
Dzis idac do pracy spojrzalem pod auto , zobaczylem na betonie cos jak gdyby wyschnieta kaluze, jednak poszedlm dalej do pracy. Po poludniu mialem pojechac na miasto jedak postanowilem zajrzec proofilaktycznie pod maske co sie okazalo, przetarlem oczy ze zdziwienia:
caly silnik lacznie z komora zostal zalany dziwna mazia , pekl przewod gorny od chlodzenia ten co idze do bloku, rozerwalo go , trzymal sie jedynie na objemkach, pierwsze spojrzenie to brazowawa maź jednak slabo lepiaca sie, dalej spojrzalem na olej na bagnecie – czysty, korek to samo, jedak przewody chlodnicy , chlodnica delikatnie z mazia brazowawa.....pomyslalem no ladnie pewnie uszczelka pod glowica i olej a chlodnicy, jednak tu mam przypuszczenia ze moze ta maz to stare pozostalosci po porzednich plynach bo to wygladalo cos jak rdza..... taki syf
dalej kobinujac , wymineilem pekniety przewod , zalalem chlodnice woda.... i zalaczylem silnik, silnik normalnie pracuje, jednak po wylaczeniu go musze trzymac auto na wlaczonych kontrolkach zeby mi zalaczyl wiatrak. doszedlem ze wczorajsza przyczyna rozewania przewodu byl brak zalaczenia sie wiatraka i wychlodzenia plynu. Jendak wiatrak ten nie wlacza sie na chwile tylko pracuej z 5 minut widac na wskazniku chlodzenia ze walczy z temp.
Dalej sprawa mnie zdolowala na maksa gdzyz mam przypuszczenia , ze mogla pojsc uszczelka , i olej przedostaje sie do wody (jednak poziom oleju sprawdze rano bede mial pewnosc ze jest ok lub nie ) dalej dziwni mnie to ze wiatrak tak dlugo chodzi , nastepnie bije sie z myslami , czy przypadkiem nie walnal jakis pierscien....zastanawia sie rowniez czy nie ma przypadkiem przedmuchow na jakims z cylinmdorw , jednak ciezko bylo mi to sprawdzic gdyz na odkrconym kurku od chlodnicy wydostawalo sie powietrze jednak mogl byc uklad chlodzenia zapowietrzony....
co dalej, silnik zapala bez problemu od cykniecia, nie widze zeby stracil na mocy, i nie dymi....
sam nie wiem co myslec mam na ten temat.... pomozcie cos poradzic, nie chce mechanikow bo oni zaraz wymysla jakis pretekst zeby wkladac kase, a nie mialem na mysli robic glowicy, albo calego silnika... szlag czlowieka trafia, tak milo , wygodnie i cudownie sie tym jezdzi a tu taki ZONK
wiem ze jutro wiatrak podpinam zeby wlaczal sie niezaleznia , ale co dalej , sprawdzac cisnienie na cylidnrach ?