Brzęki i grzechotanie w okolicy amorka po uderzeniu w tylne

Witam!
Miałem stłuczkę z mojej winy i wjechała w moje prawe tylne koło pod kątem prostym stara skoda favorit. Po sile uderzenia i wyglądzie skody bałem się wysiąść z samochodu, bo wydawało mi się że po tyle mojej Madzi nic nie zostało. No ale wreszcie wysiadłem i byłem w ciężkim szoku, bo była tylko dosyć długa rysa na drzwiach i błotniku i żadnych wgnieceń, a skoda generalnie miała rozwalony cały przód. No ale nie o to chodzi.
Po załatwieniu wszystkich formalności zacząłem oglądać samochód szukając uszkodzeń i zauważyłem, że prawe tylne koło jest lekko wepchnięte i stoi pod skosem. Pojechałem do serwisu, koleś podniósł auto, poszarpał, pomacał i stwierdził, że jest rozwalona zbieżność (co mnie nie zdziwiło), ale poza tym wszytko jest ok (tu się zdziwiłem). Oczywiście nie liczę zjechanych łączników i skrzypiących już wcześniej amorków. No dla mnie bomba, ale podczas jazdy do wcześniejszego skrzypienia amortyzatorów doszło jeszcze jakieś dziwnie brzęczenie w okolicy uderzonego amorka.
I tu pytanie do Was. Co się mogło stać i co tak pobrzękuje? Najpierw myślałem, że to jakiś plastik, bo to taki odgłos jak terkotanie plastików w kabinie, ale on dochodzi właśnie z nadkola podczas pracy amortyzatora. Sprawdzałem składając siedzenie i nasłuchując, podczas gdy prowadziła moja dziewczyna i jest to ewidentnie dźwięk z okolicy amortyzatora. Czy to możliwe, że po takim uderzeniu zmieniła się tylko zbieżność a nie powyginały elementy zawieszenia? Gdzie jest haczyk? Bo jeśli się na serio okaże, że pozostanie mi wymienić amorki, które i tak miałem wymienić i ustawienie zbieżności, to chyba będzie trzeba przerejestrować mazdę z osobowego na pancerny.
Z góry dziękuje za jakiekolwiek sugestie.
Miałem stłuczkę z mojej winy i wjechała w moje prawe tylne koło pod kątem prostym stara skoda favorit. Po sile uderzenia i wyglądzie skody bałem się wysiąść z samochodu, bo wydawało mi się że po tyle mojej Madzi nic nie zostało. No ale wreszcie wysiadłem i byłem w ciężkim szoku, bo była tylko dosyć długa rysa na drzwiach i błotniku i żadnych wgnieceń, a skoda generalnie miała rozwalony cały przód. No ale nie o to chodzi.
Po załatwieniu wszystkich formalności zacząłem oglądać samochód szukając uszkodzeń i zauważyłem, że prawe tylne koło jest lekko wepchnięte i stoi pod skosem. Pojechałem do serwisu, koleś podniósł auto, poszarpał, pomacał i stwierdził, że jest rozwalona zbieżność (co mnie nie zdziwiło), ale poza tym wszytko jest ok (tu się zdziwiłem). Oczywiście nie liczę zjechanych łączników i skrzypiących już wcześniej amorków. No dla mnie bomba, ale podczas jazdy do wcześniejszego skrzypienia amortyzatorów doszło jeszcze jakieś dziwnie brzęczenie w okolicy uderzonego amorka.
I tu pytanie do Was. Co się mogło stać i co tak pobrzękuje? Najpierw myślałem, że to jakiś plastik, bo to taki odgłos jak terkotanie plastików w kabinie, ale on dochodzi właśnie z nadkola podczas pracy amortyzatora. Sprawdzałem składając siedzenie i nasłuchując, podczas gdy prowadziła moja dziewczyna i jest to ewidentnie dźwięk z okolicy amortyzatora. Czy to możliwe, że po takim uderzeniu zmieniła się tylko zbieżność a nie powyginały elementy zawieszenia? Gdzie jest haczyk? Bo jeśli się na serio okaże, że pozostanie mi wymienić amorki, które i tak miałem wymienić i ustawienie zbieżności, to chyba będzie trzeba przerejestrować mazdę z osobowego na pancerny.
Z góry dziękuje za jakiekolwiek sugestie.