To ja miałem na początku tak: Auto przyjechało z Niemiec i czułem sie jak król na pierwszej jeździe jak Wujaszek dał mi to cudo do jazdy

. Wszystko było pieknie to był poczatek stycznia (po astrzeI to była kolosalna różnica), jednak nastały mrozy wieksze około -20C moja madzia niestety pod chmurka

(Garaż dopiero stawiam wiosną

). No i jakiś tydzień temu auto na dziurach zaczeło dziwnie uderzać miałem wrażenie, że to lewy tył- po kolejnej nocy była katastrofa każda dziura to auto wpada w niesamowite drgania

nerwy mam straszne ogladałem amortyzator jest mokry

.
Z tego co czytam to widze, że bez wymiany sie nie obejdzie

.
Czy jak mrozy ustaną będzie działał jak dawniej?, czy nastawić sie zdecydowanie na wymiane?.
Prosze o konkretna odpowiedź bo pierwszy raz stało mi sie cos takiego

.
Z góry dziekuje za odpowiedzi.