Temat – banalny .
Nie znając się nic a nic na olejach – postanowiłem dolać 0,5 litra oleju syntetycznego do mojej Mazi... nie wiem na czym jeździła wcześniej.
Wszystko było OK do czasu kiedy nie usłyszałem stukania zaworów.
Nie wiedziałem co może być tego przyczyną, dlatego podjechałem do znajomego mechanika...
Okazało się, że bagnet po przejechaniu 800km pokazał "ZERO" albo i nawet mniej ( cały bagnet był suchy

Byłem w szoku, dlaczego po przejechaniu 800km ubyło mi ( jak się później okazało )1,5 litra oleju.
Z miejsca dostałem informację, że nie powinienem był dolewać syntetyka do tego silnika...
Dolałem więc dziś 1,5 litra oleju mineralnego do tego co się w dalszym ciągu w tej misce znajdowało. Jutro rano jadę na 100% wymianę oleju + filtra.
Muszę wiedzieć czy po zmianie oleju i filtra spalanie oleju powinno wrócić do normy, czy było to TYLKO podyktowane jakąś reakcją z syntetykiem co doprowadziło do rozrzedzenia oleju i wypaleniu go razem z benzą, czy też tak jak wszędzie piszą ROZSZCZELNIŁEM silnik i konieczny będzie jego remont.
Na "chłopski rozum " jeśli silnik wcześniej palił około pół litra na 3000km to chyba nie tylko nagary utrzymywały go w szczelności... ? Panowie i Panie powiedzcie mi prosze jak to naprawdę jest.
Mam dwie opcje :
1 – silnik będzie już do końca życia palił 1,5 /800 ( lub do remontu uszczelniaczy itd )
2 – silnik wróci do pierwotnej postaci i będzie palił tak jak wcześniej, a ja nigdy więcej nie doleję do mineralnego – syntetyka...
Mam mega nauczkę i proszę o zrozumienie – chciałem się upewnić, ale byłem w trasie ( nikt mi nie pomógł, więc zaryzykowałem i dolałem "lepszego " oleju do pewnie starszego , który miałem już w silniku...
proszę o pomoc przy teoretyzowaniu...
Jutro wymiana.
Pozdrawiam – Andrzej