Strona 1 z 1

demonataż swożni wahacza

PostNapisane: 4 wrz 2013, 12:21
przez Piotr19k2
Byłem dziś na przeglądzie i wyszło że mam rozwalone sworznie wahacza słuchac było stuki . Więc kupiłem je i teraz pytanie jak zabrać nie do demontażu swożnia wahacza ?? Proszę o podpowiedz

PostNapisane: 4 wrz 2013, 13:49
przez grzech_z
Piotr19k2 napisał(a):Byłem dziś na przeglądzie i wyszło że mam rozwalone sworznie wahacza słuchac było stuki . Więc kupiłem je i teraz pytanie jak zabrać nie do demontażu swożnia wahacza ?? Proszę o podpowiedz


Jak nie masz ściągacza to odkręcasz wahacze i wybijasz. Jakie sworznie kupiłeś? Jak bez pierścieni to raczej musisz połapać spawem w 3-4 miejscach.

PostNapisane: 4 wrz 2013, 15:46
przez Piotr19k2
co do demontażu swożeń przykręcony był 1 śrubą klucz nr 14 oczywiście odkręciłem i łącznik stabilizatora udało śię aż sam się zdziwiłem . wybiłem z pierwszego otworu została tylko dolna część ta ruchoma z którą jest gorzej tak się trzyma że szok psikałem wd zobaczymy czy póści trocheeee . O pierścień chodzi o te przy gumie ??? to jest . Jak wybiję toi podczas skręcania zobaczę jak fotki wyjdą to zrobie fotorelacje z montażu

Re: demonataż swożni wahacza

PostNapisane: 4 wrz 2013, 19:48
przez roccomistrz
bez prasy raczej niewiele zdziałasz. a już bez ściągnięcia wahacza na pewno nic nie zrobisz.

PostNapisane: 5 wrz 2013, 09:15
przez grzech_z
roccomistrz napisał(a):bez prasy raczej niewiele zdziałasz. a już bez ściągnięcia wahacza na pewno nic nie zrobisz.


Prosze cię – jak się nie da – jak się da:) Poprzednio wybiłem bez zdejmowania wahacza ale to upierdliwe jest. Jak się wykręci wahacz to jest o wiele łatwiej. A najlepiej wahacz w łapkę i za pifko Ci gdzieś to wyprasują i wprasują – 4h zaoszczędzone :)

PostNapisane: 5 wrz 2013, 18:08
przez Piotr19k2
roccomistrz napisał(a):bez prasy raczej niewiele zdziałasz. a już bez ściągnięcia wahacza na pewno nic nie zrobisz.


Da radę fakt że 4 godz siedziałem ale zrobiłem jedną stronę . Więc zrobiłem to tak dolną cześć nadciołem kątówką w parunastu miejscach potem młoteczek i przecinak i wybijałem kolejno po usunięciu dolnej części została mi ta środkowa część w wahaczu . Piszę odrazu wybijałem w tym kierunku co się wkłada czyli z dołu do góry było lepiej . Podczas odbijania przecinakiem odznaczył mi się obrys swożnia uderzyłem kilka razy i wypadł .Z montażem operacja trwała 5 godz . Jutro drugi próbowałem dziś wybić z drugiego swożeń za pomocą ściągacza widelca efekt końcowy pęknięty ząb ściągacza <płacze> . Ale nie łamię się jutro wymontuję tym samym sposobem co dziś :D

PostNapisane: 6 wrz 2013, 19:42
przez Piotr19k2
i po zabiegu wszystko skręcone pierwsze przejechałem się z powciskanymi swożniami ale po przejechaniu 200 m powyskakiwały więc rozebrałem wszystko i punktowo pospawałem i teraz wszystko gra nic nie puka :D

Re: demonataż swożni wahacza

PostNapisane: 9 wrz 2013, 09:39
przez grzech_z
I ja już po zabiegu. Lewy sworzeń wymieniony. Na zdjętym wahaczu kilkanaście "pierdyknięć" młotkiem w ten ruchomy czpień co "wchodzi" w wahacz (po uprzednim wycięciu spawów) i stary sworzeń w "ręku".
Przestrzegam jednak przed zakupem sworzni firmy Flennor. Zaryzykowałem w tą firmę bo był z pierścieniem zabezpieczającym. Okazało się, że ten pierścień jest luźny i nie spełnia swojego zadania. Musiałem jak poprzednio połapać migomatem w 4 miejscach.
Gdyby nie to, że wymieniałem również amortyzatory z przodu to uchylił bym czoła przed forumowiczami, którzy twierdzili, że po wymianie sworzni trzeba ustawić zbieżność. Po złożeniu wszystkiego mam przekoszoną kierownicę. Nie wiem jednak co na to wpłynęło – nowy sworzeń czy nowe amory?:(

Re: demonataż swożni wahacza

PostNapisane: 9 wrz 2013, 13:14
przez zbygom
Stawiał bym na amory... Kiedyś, jak wymieniałem górne mocowania amortyzatorów (ponieważ zjadła je rdza), po złożeniu wszystkiego również miałem kierownicę na ukos i trzeba było udać się na zbieżność.

PostNapisane: 9 wrz 2013, 15:14
przez grzech_z
zbygom napisał(a):Stawiał bym na amory... Kiedyś, jak wymieniałem górne mocowania amortyzatorów (ponieważ zjadła je rdza), po złożeniu wszystkiego również miałem kierownicę na ukos i trzeba było udać się na zbieżność.


Też tak myślę. Tym bardziej, że nie wiem czy aby dobrze założyłem prawy :(
Chyba ktoś już wcześniej wymieniał w mojej madzi amory, bo na łożyskach i kielichach od góry mam namalowane znaki którą stroną włożyć te łożyska. Z tym, że stary prawy był założony znacznikami odwrotnie a ja założyłem nowy tak, by znaki się zgadzały. Teraz nie wiem czy ktoś znaki odwrotnie namalował, czy poprzednio ktoś dobrze zamontował a ja teraz odwrotnie:( Przyznam, że po złożeniu coś tam brzdąknie czasem – jak ruszam na nierównym.
Pewnie by się upewnić muszę go wykręcić i zobaczyć od dołu, czy dobrze założony?