Wcześniej jeździłem mazdą dziewczyny – 323 familia w benzynie. Kilka razy w czasie wilgotnego dnia, na mokrym asfalcie zdarzało mi się doświadczyć tego szarpania (jedno-dwa szarpnięcia) ale w swojej błogiej naiwności i niewiedzy przyjąłem założenie, że... ponieważ jeżdżę mniej spokojnie od dziewczyny to mi się po prostu koła ślizgają na nawierzchni (sic!). Po zmianie auta na 626 GF również mi się to zdarzyło kilka razy i diagnozę postawiłem oczywiście j.w.
I teraz... jakieś 2 tygodnie temu podczas gwałtowniejszego hamowania zaczęła mi się zapalać kontrola hamulca ręcznego. Na forum wyczytałem, żeby sprawdzić poziom płynu hamulcowego, okładzin. Okładziny ok a płyn lekko powyżej minimum więc na razie jeździłem dalej ale w międzyczasie znalazłem tutaj wątek w którym ktoś napisał, że pomimo iż mazda ma na zbiorniczku płynu hamulcowego zakres MIN-MAX to płyn musi być na MAX. Stąd moje pytanie pierwsze:
-czy samo dolanie płynu wystarczy, czy też trzeba coś-cokolwiek odpowietrzać?
Jeździł bym sobie w błogiej niewiedzy dalej ale wczoraj u nas strasznie lało i wracając z pracy musiałem przejechać przez zalana ulicę. Wody na oko do wysokości progów ale przede mną mniejsze autko chyżo płynie więc i ja próbuję. Kurcze... ledwo dobrnąłem bo mazda w połowie zaczęła dokazywać i szarpac (już wiem, że to raczej nie z powodu słabej przyczepności do nawierzchni ale sprzęgła
Tyle, że dzisiaj rano wsiadam do auta i okazuje się że nie mogę wrzucić żadnego biegu. Nic. Kompletna blokada choć pedał sprzęgła pracuje jak zawsze. Wkurzony wziąłem taxi i już w pracy poczytałem, coś o wysprzęgliku. Następnie pozbierałem jakieś narzędzia, przedłużacze, lampki i rurki do odpowietrzania i jakże podniecony uroczą wizją spędzenia reszty dnia a może dwóch pod autem wróciłem do domu. Zwaliwszy toboły, postanowiłem, że sprawdzę po raz ostatni biegi... dalej nie wchodziły, cud samonaprawy nie nastąpił... Moja wiara została mocno podkopana, perswazja psychiczna nie pomogła więc zacząłem używać lekkiej siłowej i w końcu skrzynia się poddała i puściła. Biegi zaczęły znowu działać jak dawniej a ja jeździć.
Może i historia trochę przydługa ale chciałbym odnaleźć jakiś związek przyczynowo skutkowy, począwszy od migającej lampki hamulca ręcznego, poprzez skoki auta po wyjeździe z wody po zablokowanie skrzyni i jej późniejsze odblokowanie bo teraz nawet gdybym miał zacząć sprawdzanie to już nie wiem od czego.
-Czy woda, wilgoć dostając się na okładzinę tarczy zmniejszając tarcie może powodować te skoki?
Jak prawidłowo zdiagnozować czy wysprzeglik jest niesprawny i czy jak go zdejmę to nic się nie wyleje (płyn hamulcowy)?
-Co mogło zablokować skrzynię biegów pomimo, że z "jazdy testowej" wróciłem bez problemów i wcześniej ani później było żadnych niepokojących objawów czy dźwięków?