ostatnio pojawił się u mnie pewien problem. Zauważyłem to dopiero na większych mrozach, choć pewnie nie ma to wiele wspólnego z zaobserwowanym zjawiskiem.
Sprzęgło po pierwsze nie łapało przy końcu, a druga sprawa , że nie odbijało do wyjściowej pozycji, zatrzymywało się mniej więcej w 1/3 zakresu. Czasem samo później odskoczyło (dźwięk jak przy anulowaniu tempomatu – taki "strzał" , tylko tutaj zamiast gazu strzela sprzęgło), a czasem trzeba było końcem buta poprawić.
W tym samym okresie biegi zaczęły wchodzić z większym oporem...tzn. pod koniec mocniej było trzeba dopychać i było czuć jakby większe tarcie i opór.
Od razu telefon do mechanika, wizyta umówiona na poniedziałek. Mówi, że prawdopodobnie poszedł siłownik – trzeba rozebrać pół auta, roboty trochę będzie więc pewnie około tysiączka będzie kosztować.
Trudno, jak trzeba to trzeba
No i do tego czasu wiadomo, najlepiej ograniczać jazdę. Dlatego dzisiaj poszedłem wstawić auto do garażu, żeby doczekało tam zabiegu....no i tutaj moje zdziwienie – wszystko zaczęło działać normalnie. Sprzęgło nie zostawało wciśnięte, biegi wchodziły czysto.
Dlatego moje pytanie: miał może ktoś podobne objawy? Może nie trzeba od razu rozbierać całego auta?
Pozdrawiam i z góry dzięki za odpowiedź!