Gaśnie silnik przy dużych obrotach (GF – RF2A)

Mam nadzieję, że tytuł poprawnie.
A więc teraz troszkę opowieści.
W piątek rano jadąc do pracy już blisko niej Mazda szarpnęła (na sekundę zapaliła się kontrolka), po chwili drugi raz i auto zgasło. Zjechałem.... odpaliłem i dojechałem do pracy jeszcze ten kilometr normalnie.
Wracając z pracy, ponownie to samo, tylko, że już auta nie odpaliłem.
Pierwsza myśl "filtr paliwa", bo coś jak zimą się parafina wydzieliła... sprawdzam pompkę na filtrze i miękka, no więc pompuję – nie odpala... pompuję – odpalił. Myśląc, że to filtr wlekę się na niskich obrotach i dojeżdżam do domu.
W sobotę wymieniłem filtr (choć ten w samochodzie był wymieniany w kwietniu – ale myślałem, że może jakieś brudne paliwo zatankowałem (tylko na BP i Shell tankuję).
Jadę z rodziną do sklepu i to samo.... szarpnięcie raz, szarpnięcie dwa i silnik zgasł. Nie mogę odpalić... dopycham na parking, pompuję pompką na filtrze, bo znów miękka, Nie odpala. Pomyślałem, że może wężyki wchodzące na filtr nie są idealnie dociśnięte i tam jakieś powietrze zasysa, więc kupuję zaciski na wąż i zakładam. Pompuję dalej i po 20 minutach auto odpaliło. Jadę na niskich obrotach do domu.... i na ostatniej prostej gazuję ok 4 tys obrotów. Znów szarpło, szybko zmniejszam obroty i pod dom dojechałem.
Myślę sobie -że nie dochodzi paliwo do filtra (bo ta pompka miękka) więc w niedzielę zaglądam do baku na sitko co pobiera paliwo. Czyściutkie, powietrze przedmuchuje się bez kłopotu. No to już nie wiem. Jadę do warsztatu dać na pomiary.... całe 6 km do warsztatu żyłuję auto między 3,5 tys do 4 tys obrotów i nic...dojechałem bez żadnych kłopotów. Praca silnika idealna.
No to teraz prośba do Was... ja podejrzewam:
-pęknięcie przewodu między bakiem, a filtrem i pobiera gdzieś powietrze i stąd te szarpnięcia
– coś z pompą (i tutaj już mam nieprzespaną noc za sobą bo wiadomo jakie to koszty, praktycznie prawie płakać się chce)
Czekam co powiem mechanik po pomiarach ciśnienia jakie daje pompa.
Macie może jeszcze jakieś pomysły
???
Wiem, że jest w najgorszym wypadku nadzieja w postaci Tadziola... choć cały czas tli się nadzieja, że to jakaś drobnostka.
Może był jakiś paproch w przewodzie... i ostatecznie go przepchałem i już będzie teraz ok.....
A więc teraz troszkę opowieści.
W piątek rano jadąc do pracy już blisko niej Mazda szarpnęła (na sekundę zapaliła się kontrolka), po chwili drugi raz i auto zgasło. Zjechałem.... odpaliłem i dojechałem do pracy jeszcze ten kilometr normalnie.
Wracając z pracy, ponownie to samo, tylko, że już auta nie odpaliłem.
Pierwsza myśl "filtr paliwa", bo coś jak zimą się parafina wydzieliła... sprawdzam pompkę na filtrze i miękka, no więc pompuję – nie odpala... pompuję – odpalił. Myśląc, że to filtr wlekę się na niskich obrotach i dojeżdżam do domu.
W sobotę wymieniłem filtr (choć ten w samochodzie był wymieniany w kwietniu – ale myślałem, że może jakieś brudne paliwo zatankowałem (tylko na BP i Shell tankuję).
Jadę z rodziną do sklepu i to samo.... szarpnięcie raz, szarpnięcie dwa i silnik zgasł. Nie mogę odpalić... dopycham na parking, pompuję pompką na filtrze, bo znów miękka, Nie odpala. Pomyślałem, że może wężyki wchodzące na filtr nie są idealnie dociśnięte i tam jakieś powietrze zasysa, więc kupuję zaciski na wąż i zakładam. Pompuję dalej i po 20 minutach auto odpaliło. Jadę na niskich obrotach do domu.... i na ostatniej prostej gazuję ok 4 tys obrotów. Znów szarpło, szybko zmniejszam obroty i pod dom dojechałem.
Myślę sobie -że nie dochodzi paliwo do filtra (bo ta pompka miękka) więc w niedzielę zaglądam do baku na sitko co pobiera paliwo. Czyściutkie, powietrze przedmuchuje się bez kłopotu. No to już nie wiem. Jadę do warsztatu dać na pomiary.... całe 6 km do warsztatu żyłuję auto między 3,5 tys do 4 tys obrotów i nic...dojechałem bez żadnych kłopotów. Praca silnika idealna.
No to teraz prośba do Was... ja podejrzewam:
-pęknięcie przewodu między bakiem, a filtrem i pobiera gdzieś powietrze i stąd te szarpnięcia
– coś z pompą (i tutaj już mam nieprzespaną noc za sobą bo wiadomo jakie to koszty, praktycznie prawie płakać się chce)
Czekam co powiem mechanik po pomiarach ciśnienia jakie daje pompa.
Macie może jeszcze jakieś pomysły
Wiem, że jest w najgorszym wypadku nadzieja w postaci Tadziola... choć cały czas tli się nadzieja, że to jakaś drobnostka.
Może był jakiś paproch w przewodzie... i ostatecznie go przepchałem i już będzie teraz ok.....