W sobotę, korzystając z chwili wolnego czasu, postanowiłem w końcu zabrać się za regulację obrotów. Wcześniej miałem tak, że jak przygazowałem na postoju, to często obroty spadały dość nisko, po czym podnosiły się, znowu opadły i w końcu zrównały się (takie wahadełko). Nie wydaje mi się to prawidłowym objawem, więc udało mi się wyregulować to śrubkami IAC i na bypass'ie do tego stopnia, że po przygazowaniu obroty spadały i zatrzymywały się od razu na prawidłowej pozycji. Włączenie ogrzewania tylnej szyby/klimatyzacji/świateł niemalże nie robiło wrażenia na obrotach, nie opadały gwałtownie ani nic z tych rzeczy.
Dzisiaj zrobiłem dłuższą trasę (300 km) po tej regulacji i od razu zauważyłem następujące rzeczy:
– spadek dynamiki przyspieszania – wcześniej wciskając gaz czuło się, że auto jedzie, a teraz coś jakby się zablokowało i dość ospale przyspiesza
– zauważalny wzrost zużycia paliwa – na tej trasie zeżarło mi prawie pół baku (!), nie jest to normalne
Domyślam się, że winę za to ponosi moja sobotnia regulacja, a w szczególności mieszanie śrubką przy przepustnicy (auto dostaje za mało powietrza, więc zwiększa dawkę paliwa – słuszny wniosek?). Tylko, że jak teraz znowu pomieszam śrubką, to rozreguluję obroty, więc zwracam się do szanownych Forumowiczów z pytaniem: jak się w końcu powinny zachować te obroty po przygazowaniu na postoju? Wiem, że niektórzy mają różnie to poustawiane i w zasadzie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, więc może by kwestię rozstrzygnąć raz na zawsze?