moja Madzia daje mi ostatnio w kość, może panikuję, może to tylko pierdoły, ale jednak denerwujące.
Najpierw była zacinająca się przepustnica, oddałem mechanikowi do wyczyszczenia. Po czyszczeniu zaczęły mi falować obroty na biegu jałowym. Dla pewności wyczyściłem silniczek krokowy, sprawdziłem ilość płynu chłodniczego, lewego powietrza raczej też nie łapie, silnik gaśnie po wsadzeniu szmaty w dziurę od filtra powietrza. Pojechałem do diagnosty, podłączył komputer i stwierdził, że są jakieś zmiany napięcia na sondzie lambda. Ale potem posprawdzał przewody, wyszło mu jakieś przebicie i powiedział, że te zmiany napięcia na sondzie są pewnie spowodowane tym przebiciem. (Po odłączeniu sondy obroty dalej falowały, jedynie auto szarpało na drugim biegu). Wymieniłem cewkę, przewody i świece jak zalecił mi ten mechanik. 5 stów poszło, a efektu żadnego, jak było, tak jest.
Dodatkowo obroty jakoś dziwnie mi spadają po wciśnięciu sprzęgła, we wszystkich samochodach obroty raczej spadają od razu do takich, jakie są na biegu jałowym, a u mnie wygląda to tak:
http://www.youtube.com/watch?v=aHV3THEdDCM
Postanowiłem jeszcze sprawdzić jak to jest i puściłem gaz na drugim biegu, żeby samochód się toczył, po wciśnięciu sprzęgła obroty zwiększają się z 1000 do około 1300 po czym dopiero po kilku sekundach spadają do około 800.
Jeszcze mi się przypomniało, że obroty na biegu jałowym nie dość, że falują, to jeszcze czasem wskazówka faluje bliżej 750, a czasem bliżej 1000 przy czym całe auto nieprzyjemnie drży. Nie ma reguły kiedy i gdzie ta wskazówka na obrotomierzu się znajdzie. Oczywiście mówię o ciepłym silniku, przy włączonych światłach mijania.
Macie jakieś porady, sugestie? Zanim coś wymienię chciałbym, żeby chociaż było duże prawdopodobieństwo, że to akurat ta część jest winna, naciąłem się ostatnio z tymi przewodami i nie chcę pakować milionów w auto kupione za 5000