Witam.
Mam Mazdę 626 GF silnik FS 2.0 115KM z 1998r. Parę dni temu robiłem remont – wymiana pierścieni, uszczelniaczy, panewek na korbowodach. Przez dzień po remoncie wszystko było OK. Na drugi dzień pojawiły się problemy z wolnymi obrotami. Teraz żeby zapalić samochód muszę dodać gazu (silnik zarówno zimny jak i ciepły) – bez dotykania pedału nie zapali. Wolnych obrotów prawie nie ma tzn. silnik się ledwie kręci i przeważnie gaśnie. Jak już pracuje to bardzo nierówno tak jakby ktoś 2 razy na sekundę dodawał i puszczał gaz, silnikiem trzepie. Odgłos pracy też jest dziwny bo normalnie silnik na biegu jałowym był cichy – tylko szum i delikatne cykanie rozrządu. Teraz metalicznie "pierdzi". Przepraszam za ten zwrot ale ciężko mi znaleźć lepsze określenie. Lekkie falowanie obrotów występuje też jak utrzymuje obroty (tak do 2000 rpm) pedałem gazu. Podczas jazdy i wyższych obrotów spadku mocy nie zauważyłem, jedzie się raczej normalnie, jeśli jest różnica to naprawdę niewielka. Są momenty, że obroty biegu jałowego są wyższe (choć wciąż falują) i samochód nie gaśnie. Wtedy najgorzej jest na dohamowaniach. Mazda ma sekwencyjną instalację LPG na "stagu 4+". Sytuacja taka sama na gazie i na benzynie. Po odłączeniu kostki od zaworu wolnych obrotów sytuacja bardzo podobna chociaż silnik jakby troszkę równiej pracował – oczywiście jak trzymam gaz. W sytuacji gdy jednak wolne obroty jakieś są odłączenie tej kostki powoduje natychmiastowe zgaśnięcie czyli zawór jakoś tam działa tylko nie wiem czy prawidłowo. Wiem, że na odległość naprawić się raczej nie da ale może ktoś miał coś podobnego. Może lewe powietrze? Układ chłodzenia raczej odpowietrzony, z resztą chyba by jednak zapalał bez gazu tylko obroty głupiały. Mógł się przestawić rozrząd (jechał by wtedy normalnie)? Czujnik położenia wału? (jest nisko a przed tymi objawami chyba wjechałem w duuuzą kałużę) Mógł się uszkodzić? Proszę o jakąś pomoc. Adres prawdziwego fachowca od mazd ze świętokrzyskiego też mile widziany.
Nierówna praca, brak wolnych obrotów, nie zapala bez gazu
Strona 1 z 1
Mysle ze moze byc to od złego ustawienia rozrzadu , zamiana wałków stronami ( czesty problem mechaników nie znajacych silnika mazdy ) da sie zamontowac wydech na ssacy i odwrotnie , przy instalacji gazowej zawsze sa problemy , miałem zawsze schody , proponuje zwalic dekiel zaworowy i sprawdzic znaki na kolach rozrzadu .
Serwis Mazdy Warszawa ( specjalizacja mazda nie mylić z autoryzacją :) ) http://www.autojaksa.com.pl Piaseczno ul. Sękocinska 19 ZAPRASZAMY
Wałków raczej nie zamieniłem – zawsze robię fotki i po "znakach szczególnych" jestem w stanie je poznać. Poza tym autko chodziło po naprawie bez zarzutu przez prawie dziań. Bardziej się zastanawiam czy pasek nie przeskoczył – jutro sprawdzę. Mam jeszcze pytanko jaki efekt powinno wywołać odłączenie w czasie pracy silnika kostki od czujnika położenia wałka rozrządu?
- Od: 13 paź 2009, 22:03
- Posty: 6
- Auto: 626 GF 2.0 115KM
Bardziej się zastanawiam czy pasek nie przeskoczył
Aaaa tego nie wiem , mnie takie tematy raczej nie dopadaja ,
jaki efekt powinno wywołać odłączenie w czasie pracy silnika kostki od czujnika
Nic sie nie zmienia ( własnie odpinałem ) a koł rozrzadu nie zamieniłes stronami ? Bez samochodu pod reka ciezko mi napisac co sie pokrecilo
Aaaa tego nie wiem , mnie takie tematy raczej nie dopadaja ,
jaki efekt powinno wywołać odłączenie w czasie pracy silnika kostki od czujnika
Nic sie nie zmienia ( własnie odpinałem ) a koł rozrzadu nie zamieniłes stronami ? Bez samochodu pod reka ciezko mi napisac co sie pokrecilo
Serwis Mazdy Warszawa ( specjalizacja mazda nie mylić z autoryzacją :) ) http://www.autojaksa.com.pl Piaseczno ul. Sękocinska 19 ZAPRASZAMY
Rozrządu nie sprawdziłem, bo najpierw chciałem wykluczyć inne rzeczy bez zdejmowania pokrywy no i coś się znalazło. Wczoraj też sprawdzałem zawór biegu jałowego ale dopiero dzisiaj odkręciłem go i zamontowałem bez trzpienia, który reguluje przepływ powietrza chcąc w ten sposób wymusić max. ssanie. No i samochód zapala normalnie bez dotykania pedału gazu. Więc niby przyczyna się znalazła ale jest małe ale. Po podłączeniu do akumulatora zawór działa – trzpień jest wciągany, ale mimo to gdy wypinałem kostkę od tego zaworu i podłączałem go do akumulatora to samochód i tak nie zapalał. I TU moje pytanko na ile ten zawór powinien się odmykać przy podłączeniu do akumulatora. Czy "grzybek: na nim powinien dochodzić do samej obudowy zaworu? Bo mój otwiera si sporo mniej. Od razu piszę, że uzwojenie zaworu ma opór prawidłowy. I drugie pytanko: czy takie objawy jak napisałem przy sprawnym zaworze mogłaby powodować jakaś nieszczelność dolotu, np. uszczelka kolektor głowica. Niestety "lewego" powietrza nie sprawdziłem bo samochód gasł mi zanim zdążyłem wysiąść i spryskać podejrzane okolice jakimś palnym specyfikiem.
I ostatnie pytanko tak całkiem na boku: jakie łożysko(a) "idzie" do alternatora, bo słyszę, że mi szwankuję?
Pozdrawiam.
I ostatnie pytanko tak całkiem na boku: jakie łożysko(a) "idzie" do alternatora, bo słyszę, że mi szwankuję?
Pozdrawiam.
- Od: 13 paź 2009, 22:03
- Posty: 6
- Auto: 626 GF 2.0 115KM
Strona 1 z 1
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
Moderator
Moderatorzy 6 / 626 / MX-6 / Xedos 6