Spadek – brak mocy do 3000-3500 obr. (Mocno dymi) – Mazda 2.0 Diesel 140Km

Cześć, mam pewien problem od miesiąca którego nie potrafią rozwiązać mechanicy oraz elektromechanicy.
Auto: Mazda 6 II Kombi 2.0 Diesel 140KM 2011 rok.
Mam nadzieję że tutaj znajdę lekarstwo na ten ból głowy.
Opis problemu:
Problem zaczął pojawiać się ponad miesiąc temu, auto podczas jazdy ma ogromne spadki mocy, moc "łapie" dopiero ponad 3 tysiącach obrotów. Podczas ruszania auto zrywa i dusi się, ledwo rusza jakby zaraz miało zgasnąć.
Dodam że problem występuje dopiero na dłuższych trasach, codziennie jeżdżę nim do pracy około 4km w jedną stronę i nigdy nie miałem wtedy problemów, auto zrywa się ładnie, odpala na strzał z rana (trzymane na dworze), nie ma żadnych zastrzeżeń. Dopiero gdy jadę
w dłuższą trasę auto zaczyna płatać figle. Opowiem jak to wygląda na mojej standardowej trasie na uczelnię. Wyjeżdżam z domu i po 8km przez miasto i obrzeża (auto na tej trasie nigdy nie sprawiało problemu) wjeżdżam na drogę szybkiego ruchu, odpalam tempomat i jadę tak przez 35 km, wjeżdżając do kolejnego miasta czuje jak auto straciło moc, łapie ja dopiero po osiągnięciu 3-3,5 tysięcy obrotów, i tak aż nie dojadę do celu, stojąc na światłach wskazówka obrotomierza mocno skacze, gdy spada na około 500-600 obrotów auto walczy samo ze sobą żeby nie zgasnąć, auto dymi wtedy jeszcze mocniej niż zwykle aż dym czuć w środku auta.
Dodam że DPF był wypalany już dwa razy i nic nie pomogło.
Jednym słowem tak się nie da jeździć tym autem. Jeśli nie znajdę rozwiązania będę zmuszony oddać je do serwisu a tam pewnie stwierdza że wszystko jest ok i dalej będę się bujał z problemem.
Auto: Mazda 6 II Kombi 2.0 Diesel 140KM 2011 rok.
Mam nadzieję że tutaj znajdę lekarstwo na ten ból głowy.
Opis problemu:
Problem zaczął pojawiać się ponad miesiąc temu, auto podczas jazdy ma ogromne spadki mocy, moc "łapie" dopiero ponad 3 tysiącach obrotów. Podczas ruszania auto zrywa i dusi się, ledwo rusza jakby zaraz miało zgasnąć.
Dodam że problem występuje dopiero na dłuższych trasach, codziennie jeżdżę nim do pracy około 4km w jedną stronę i nigdy nie miałem wtedy problemów, auto zrywa się ładnie, odpala na strzał z rana (trzymane na dworze), nie ma żadnych zastrzeżeń. Dopiero gdy jadę
w dłuższą trasę auto zaczyna płatać figle. Opowiem jak to wygląda na mojej standardowej trasie na uczelnię. Wyjeżdżam z domu i po 8km przez miasto i obrzeża (auto na tej trasie nigdy nie sprawiało problemu) wjeżdżam na drogę szybkiego ruchu, odpalam tempomat i jadę tak przez 35 km, wjeżdżając do kolejnego miasta czuje jak auto straciło moc, łapie ja dopiero po osiągnięciu 3-3,5 tysięcy obrotów, i tak aż nie dojadę do celu, stojąc na światłach wskazówka obrotomierza mocno skacze, gdy spada na około 500-600 obrotów auto walczy samo ze sobą żeby nie zgasnąć, auto dymi wtedy jeszcze mocniej niż zwykle aż dym czuć w środku auta.
Dodam że DPF był wypalany już dwa razy i nic nie pomogło.
Jednym słowem tak się nie da jeździć tym autem. Jeśli nie znajdę rozwiązania będę zmuszony oddać je do serwisu a tam pewnie stwierdza że wszystko jest ok i dalej będę się bujał z problemem.