Dałem przysłowiowego "ciała" i dziś postanowiłem zjechać z bardzo wysokiego krawężnika. Niestety okazał się za wysoki i "zaryłem" zarówno przodem jak i tyłem auta. Ujechałem 200 metrów i zjechałem na parking sprawdzić czy coś się stało i niestety pojawił się wyciek. Jako, że jestem na urlopie jedyne 900km od domu w dodatku w "niemcowni" to opiszę jak to wygląda z nadzieją na Waszą pomoc:)
A więc wyciekała według mnie woda – ciecz była bezbarwna, nie tłusta i bez zapachu. Wyciek pojawił się jakby ze ściany grodziowej w miejscu w którym po drugiej stronie są nogi pasażera. Dodam, że jak się zatrzymałem to miałem włączoną klime. Zgasiłem silnik, wyłączyłem klime. Po 2 minutach przestało ciec. Zostawiłem auto na 4 godziny. Po powrocie było sucho, chcąc nie chcąc musiałem zrobić kolejne 40km. Jechałem bez klimy bo ją podejrzewał no i po tych 40km sucho. Ale w piątek wracam 900km i nie chcę wracać z duszą na ramieniu;)
Oto fotki – pierwsze zdjęcie do lepszego rozeznania "gdzie jesteśmy" a na drugim jest zaznaczone miejsce skąd według mnie lała się ciecz. Ciecz spadała na dół prosto na wahacz/tuleję więc na pewno coś jest nie halo. Dodatkowo zastanawiam się czy w miejscu z którego leciała ciecz nie brakuje po prostu jakieś przwodu/węża?


Prosiłbym o pomoc forumowiczów:)
ps. Na chwilę obecną nie ubyło płynu chłodniczego/od wspomagania/hamulcowego