Regeneracja zacisków hamulcowych

Opis dotyczy operacji na zaciskach tylnych, które są znacznie bardziej skomplikowane niż przednie.
Przyczyną przedsięwzięcia było zatarcie prowadnicy prawego hamulca. Miałem duży problem ze zdemontowaniem, bo dolna prowadnica była tak zapieczona, że nawet po odkręceniu górnej musiałem używać młotka i przecinaka, żeby odchylić zacisk w jarzmie. Pół godziny zmagań z użyciem środków penetrujących i dolna prowadnica poddała się. Po oględzinach okazało się, że łby śrub jak i same prowadnice noszą ślady poprzednich interwencji a gniazda są wypełnione korozją, zamiast smarem.
Jak widać jest to jedna sterta rdzy.
Tłoczki wykręcamy. Istnieją specjalne zestawy kluczy z zapierakami ale trochę kosztują. Postanowiłem wykonać taki klucz ze zużytej nasadki 13-tki. 10min pracy na szlifierce, kwadrans z iglakiem i klucz był gotowy.
Tłok wykręcamy do końca i zsuwamy mieszek.
Następnie wyjmujemy tłok. Wyleje się płyn hamulcowy, więc dobrze jest coś podłożyć.
Jeżeli tłok ma wżery, należy go wymienić.
W moim wypadku były jedynie minimalne ślady korozji, które po namoczeniu w odrdzewiaczu i spolerowaniu pastą, udało się usunąć.
Trochę pasty polerskiej i kawałek filcu.
Śruba i pozostałe elementy tłoka nie wymagały interwencji.
Pozostało zdemontować mieszek chroniący tłok.
Radzę nie wyrzucać od razu zdemontowanej sprężyny, bo z jej drutu możemy wykonać sprężynę rozpierającą klocki – co u mnie było koniecznością.
Jak widać gniazdo (rant) w którym siedzi mieszek jest całkowicie skorodowane i tą drogą dostaje się wilgoć do wnętrza zacisku, co prowadzi do uszkodzeń tłoka i w końcu do jego zatarcia.
Rdzę trzeba usunąć do metalu. Pomagałem sobie małym młotkiem, odrdzewiaczem i zagiętym skrobakiem. Jednak w perspektywie czterech zacisków zdecydowałem się na piaskowanie.
Jeśli ktoś zdecyduje się tylko na wymianę elementów gumowych, wystarczy odrdzewianie i malowanie antykorozyjne rantu mieszka i tak z 10mm obszaru wokół niego. Ten margines powinien na dłużej zabezpieczyć tłok.
Przechodzimy do trudniejszego etapu tzn. demontażu elementów hamulca ręcznego. Potrzebne będą szczypce do segerów ale nie muszą być kątowe, dedykowane za 80pln czy 170, wystarczą z DAO za 11pln po delikatnym zaostrzeniu końcówek pilnikiem iglakiem.
Tak wygląda dno cylinderka przed zdemontowaniem elementów.
Szczypce w akcji.
Tutaj elementy wymontowane z dna, od lewej:
Popychacz i grzybek z oringiem uszczelniającym, nakrętka, sprężyna, koszyk sprężyny i trzymający wszystko pierścień Segera.
Dopiero teraz możliwe jest wyjęcie dźwigni ręcznego.
Jak widać korozja weszła już pod uszczelniacz ale do łożyska nie dotarła.
Gniazdo osi zawiera łożysko igiełkowe, więc usuwając uszczelniacz należy dbać, żeby do środka nie dostały się zanieczyszczenia. Najlepiej zrobić to w pozycji odwróconej albo bocznej.
Łożysko igiełkowe stawiało pewien opór przy wyjmowaniu więc postanowiłem zostawić je na miejscu i zabezpieczyć na czas piaskowania zatyczką z blaszanego kółka i kleju termicznego. Oś ręcznego zabezpieczyłem taśmą samoprzylepną.
Podobnie postąpiłem po stronie tłoka, usunąłem uszczelkę, w jej miejsce wpasowałem przecięty krążek o średnicy większej od cylindra a pozostałe szczeliny, łącznie z kanałem uszczelki, zalałem klejem. Wszystkie gwinty też zostały wypełnione klejem, który usunąłem dopiero po malowaniu.
Niestety nie mam fotek z piaskowania bo nie chciałem ryzykować życia aparatu po styczności z wszędobylskim piaskiem. Używałem piaskarki z dolnym zbiornikiem z 50pln, rzecznego, przesianego żwirku i sprężarki 25l. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zbudowanie małej komory piaskowniczej ale nie starczyło czasu.
Po dłuższej lekturze technik malowania doszedłem do wniosku, że nie warto kupować specjalnych farb. Kupiłem więc zwykłą na rdzę, kolor jak na fotkach.
Tutaj zacisk już wymalowany.
Składanie rozpoczynamy od nasmarowania łożyska igiełkowego i trzpienia dźwigni hamulca ręcznego. Użyłem do tego pasty ATE, która smaruje i nie uszkadza elastomerowych uszczelnień. Jeśli zastosujemy w tym miejscu smar łożyskowy należy pamiętać, by nie dostał się do tulei grzybka i do jego oringa. Wszelkie smarowidła mineralne rozpęczniają uszczelnienia.
Igły łożyska należy ustawić tak, aby powstało okno dla popychacza grzybka w dnie cylinderka.
Pastą wypełniamy wgłębienie w osi ręcznego oraz wszelkie wewnętrzne zakamarki jej uszczelniacza. Ten ostatni instalujemy pomagając sobie odpowiednią nasadką i młotkiem. Należy zwrócić uwagę, by blaszany języczek uszczelniacza trafił na krawędź zacisku (na wypadek kolejnej interwencji).
Teraz instalujemy dźwignię ręcznego i obracamy ją do pozycji spoczynkowej.
Pod sprężyną widać uszczelniacz grzybka, który nie pasował (był za duży). Mimo posiadania walizki z ponad 400 szt. różnych oringów żaden z nich nie spasował. Najwyraźniej mój zestaw naprawczy nie był 100% odpowiednikiem. Uszczelniacz pozostał stary, choć w dobrym stanie.
Następnie pastą wypełniamy dno grzybka i wkładamy do niego popychacz.
Tak "sklejony" zespół instalujemy w dnie cylinderka.
W kolejności: nakrętka, sprężyna i jej koszyk.
Teraz uwaga. Nakrętka i koszyk posiadają wypusty i wcięcia, które muszą na siebie trafić. Inaczej nie zapniemy segera.
Teraz przygotowanie sprzętu do zapięcia Segera.
Jak widać nie jest to zbyt wyszukany przyrząd. Przewiercony klucz od szlifierki kątowej (lub inny kawałek blachy stalowej o grubości przynajmniej 3mm i szerokości ok 20mm. Dalej śruba m6 80mm długości, dwie nakrętki, motylek (lub nakrętka) i cztery podkładki. Do kompletu brzeszczot z odwornicy do drewna o średnicy 19mm. Można go zastąpić odcinkiem rurki o podobnej średnicy i 30mm długości.
Sprzęt w akcji.
Przekładamy seger.
Zapinamy szczypce.
Gotowe.
Może nie jest to łatwe ale daje się zrobić. Niezbędne będzie punktowe źródło światła.
Czas na uszczelkę tłoka, którą trzeba zwilżyć płynem hamulcowym.
Tłok smarujemy pastą i wsuwamy a następnie wkręcamy, tak do połowy.
Mieszek smarujemy od wewnętrznej strony pastą i zakładamy na tłok.
Tłok wkręcamy do końca i osadzamy mieszek w korpusie.
Teraz pozostało zainstalowanie sprężyny. W moim wypadku musiałem uciąć ok. 5mm bo była za długa i robiła się zakładka. Obcięty koniec trzeba stępić, żeby nie przeciął mieszka.
Teraz możemy sprawdzić działanie dźwigni hamulca ręcznego.
Można wycofać tłok i skontrolować osadzenie sprężyny mocującej mieszek.
Tłok wkręcamy do końca a wcięcia na klucz i nit klocka hamulcowego ustawiamy tak, by znalazły się w pionie.
Jeszcze kilka uwag odnośnie prowadnic.
Gniazda zostały odtłuszczone, oczyszczone ze śladów korozji papierem ściernym (na drewnianym kołku z użyciem wiertarki) a następnie zalane odrdzewiaczem, wypłukane i odtłuszczone powtórnie. Taki sam proces przeszły trzpienie prowadnic. Elementy prowadnic posmarowano pastą i zamontowano w samochodzie. Wszystkie elementy gumowe zostały wymienione. W zaciskach przednich musiałem dodatkowo wymienić obydwa tłoczki.
Poniesione koszty:
Zestaw naprawczy tył – 26pln szt.,
Zestaw naprawczy przód (wraz z tłokiem) – 65pln szt.,
Pasta ATE 180g (wystarczyło 50g) – 26pln,
Farba 0,25l – 20pln,
Szczypce Segera duże – 11pln.
Przyczyną przedsięwzięcia było zatarcie prowadnicy prawego hamulca. Miałem duży problem ze zdemontowaniem, bo dolna prowadnica była tak zapieczona, że nawet po odkręceniu górnej musiałem używać młotka i przecinaka, żeby odchylić zacisk w jarzmie. Pół godziny zmagań z użyciem środków penetrujących i dolna prowadnica poddała się. Po oględzinach okazało się, że łby śrub jak i same prowadnice noszą ślady poprzednich interwencji a gniazda są wypełnione korozją, zamiast smarem.
Jak widać jest to jedna sterta rdzy.
Tłoczki wykręcamy. Istnieją specjalne zestawy kluczy z zapierakami ale trochę kosztują. Postanowiłem wykonać taki klucz ze zużytej nasadki 13-tki. 10min pracy na szlifierce, kwadrans z iglakiem i klucz był gotowy.
Tłok wykręcamy do końca i zsuwamy mieszek.
Następnie wyjmujemy tłok. Wyleje się płyn hamulcowy, więc dobrze jest coś podłożyć.
Jeżeli tłok ma wżery, należy go wymienić.
W moim wypadku były jedynie minimalne ślady korozji, które po namoczeniu w odrdzewiaczu i spolerowaniu pastą, udało się usunąć.
Trochę pasty polerskiej i kawałek filcu.
Śruba i pozostałe elementy tłoka nie wymagały interwencji.
Pozostało zdemontować mieszek chroniący tłok.
Radzę nie wyrzucać od razu zdemontowanej sprężyny, bo z jej drutu możemy wykonać sprężynę rozpierającą klocki – co u mnie było koniecznością.
Jak widać gniazdo (rant) w którym siedzi mieszek jest całkowicie skorodowane i tą drogą dostaje się wilgoć do wnętrza zacisku, co prowadzi do uszkodzeń tłoka i w końcu do jego zatarcia.
Rdzę trzeba usunąć do metalu. Pomagałem sobie małym młotkiem, odrdzewiaczem i zagiętym skrobakiem. Jednak w perspektywie czterech zacisków zdecydowałem się na piaskowanie.
Jeśli ktoś zdecyduje się tylko na wymianę elementów gumowych, wystarczy odrdzewianie i malowanie antykorozyjne rantu mieszka i tak z 10mm obszaru wokół niego. Ten margines powinien na dłużej zabezpieczyć tłok.
Przechodzimy do trudniejszego etapu tzn. demontażu elementów hamulca ręcznego. Potrzebne będą szczypce do segerów ale nie muszą być kątowe, dedykowane za 80pln czy 170, wystarczą z DAO za 11pln po delikatnym zaostrzeniu końcówek pilnikiem iglakiem.
Tak wygląda dno cylinderka przed zdemontowaniem elementów.
Szczypce w akcji.
Tutaj elementy wymontowane z dna, od lewej:
Popychacz i grzybek z oringiem uszczelniającym, nakrętka, sprężyna, koszyk sprężyny i trzymający wszystko pierścień Segera.
Dopiero teraz możliwe jest wyjęcie dźwigni ręcznego.
Jak widać korozja weszła już pod uszczelniacz ale do łożyska nie dotarła.
Gniazdo osi zawiera łożysko igiełkowe, więc usuwając uszczelniacz należy dbać, żeby do środka nie dostały się zanieczyszczenia. Najlepiej zrobić to w pozycji odwróconej albo bocznej.
Łożysko igiełkowe stawiało pewien opór przy wyjmowaniu więc postanowiłem zostawić je na miejscu i zabezpieczyć na czas piaskowania zatyczką z blaszanego kółka i kleju termicznego. Oś ręcznego zabezpieczyłem taśmą samoprzylepną.
Podobnie postąpiłem po stronie tłoka, usunąłem uszczelkę, w jej miejsce wpasowałem przecięty krążek o średnicy większej od cylindra a pozostałe szczeliny, łącznie z kanałem uszczelki, zalałem klejem. Wszystkie gwinty też zostały wypełnione klejem, który usunąłem dopiero po malowaniu.
Niestety nie mam fotek z piaskowania bo nie chciałem ryzykować życia aparatu po styczności z wszędobylskim piaskiem. Używałem piaskarki z dolnym zbiornikiem z 50pln, rzecznego, przesianego żwirku i sprężarki 25l. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zbudowanie małej komory piaskowniczej ale nie starczyło czasu.
Po dłuższej lekturze technik malowania doszedłem do wniosku, że nie warto kupować specjalnych farb. Kupiłem więc zwykłą na rdzę, kolor jak na fotkach.
Tutaj zacisk już wymalowany.
Składanie rozpoczynamy od nasmarowania łożyska igiełkowego i trzpienia dźwigni hamulca ręcznego. Użyłem do tego pasty ATE, która smaruje i nie uszkadza elastomerowych uszczelnień. Jeśli zastosujemy w tym miejscu smar łożyskowy należy pamiętać, by nie dostał się do tulei grzybka i do jego oringa. Wszelkie smarowidła mineralne rozpęczniają uszczelnienia.
Igły łożyska należy ustawić tak, aby powstało okno dla popychacza grzybka w dnie cylinderka.
Pastą wypełniamy wgłębienie w osi ręcznego oraz wszelkie wewnętrzne zakamarki jej uszczelniacza. Ten ostatni instalujemy pomagając sobie odpowiednią nasadką i młotkiem. Należy zwrócić uwagę, by blaszany języczek uszczelniacza trafił na krawędź zacisku (na wypadek kolejnej interwencji).
Teraz instalujemy dźwignię ręcznego i obracamy ją do pozycji spoczynkowej.
Pod sprężyną widać uszczelniacz grzybka, który nie pasował (był za duży). Mimo posiadania walizki z ponad 400 szt. różnych oringów żaden z nich nie spasował. Najwyraźniej mój zestaw naprawczy nie był 100% odpowiednikiem. Uszczelniacz pozostał stary, choć w dobrym stanie.
Następnie pastą wypełniamy dno grzybka i wkładamy do niego popychacz.
Tak "sklejony" zespół instalujemy w dnie cylinderka.
W kolejności: nakrętka, sprężyna i jej koszyk.
Teraz uwaga. Nakrętka i koszyk posiadają wypusty i wcięcia, które muszą na siebie trafić. Inaczej nie zapniemy segera.
Teraz przygotowanie sprzętu do zapięcia Segera.
Jak widać nie jest to zbyt wyszukany przyrząd. Przewiercony klucz od szlifierki kątowej (lub inny kawałek blachy stalowej o grubości przynajmniej 3mm i szerokości ok 20mm. Dalej śruba m6 80mm długości, dwie nakrętki, motylek (lub nakrętka) i cztery podkładki. Do kompletu brzeszczot z odwornicy do drewna o średnicy 19mm. Można go zastąpić odcinkiem rurki o podobnej średnicy i 30mm długości.
Sprzęt w akcji.
Przekładamy seger.
Zapinamy szczypce.
Gotowe.
Może nie jest to łatwe ale daje się zrobić. Niezbędne będzie punktowe źródło światła.
Czas na uszczelkę tłoka, którą trzeba zwilżyć płynem hamulcowym.
Tłok smarujemy pastą i wsuwamy a następnie wkręcamy, tak do połowy.
Mieszek smarujemy od wewnętrznej strony pastą i zakładamy na tłok.
Tłok wkręcamy do końca i osadzamy mieszek w korpusie.
Teraz pozostało zainstalowanie sprężyny. W moim wypadku musiałem uciąć ok. 5mm bo była za długa i robiła się zakładka. Obcięty koniec trzeba stępić, żeby nie przeciął mieszka.
Teraz możemy sprawdzić działanie dźwigni hamulca ręcznego.
Można wycofać tłok i skontrolować osadzenie sprężyny mocującej mieszek.
Tłok wkręcamy do końca a wcięcia na klucz i nit klocka hamulcowego ustawiamy tak, by znalazły się w pionie.
Jeszcze kilka uwag odnośnie prowadnic.
Gniazda zostały odtłuszczone, oczyszczone ze śladów korozji papierem ściernym (na drewnianym kołku z użyciem wiertarki) a następnie zalane odrdzewiaczem, wypłukane i odtłuszczone powtórnie. Taki sam proces przeszły trzpienie prowadnic. Elementy prowadnic posmarowano pastą i zamontowano w samochodzie. Wszystkie elementy gumowe zostały wymienione. W zaciskach przednich musiałem dodatkowo wymienić obydwa tłoczki.
Poniesione koszty:
Zestaw naprawczy tył – 26pln szt.,
Zestaw naprawczy przód (wraz z tłokiem) – 65pln szt.,
Pasta ATE 180g (wystarczyło 50g) – 26pln,
Farba 0,25l – 20pln,
Szczypce Segera duże – 11pln.