Silnik nie daje sie uruchomić, niska temperatura, mróz

Czołem,
Od razu przyznam, że tego typu kłopot zdarzył mi się po raz pierwszy.
Zupełnie niedawno, po którejś z bardzo mroźnych nocy,
odśnieżyłem swoja Mazde, odpaliłem silnik
i po chwili przejechałem kilkadziesiąt metrów pod klatkę
(żeby mieć bliżej do pakowania bagażnika).
Kiedy po kilkunastu minutach uruchomiłem rozrusznik
(kręcił bardzo żwawo) silnik ani troche nie chciał się uruchomić.
Przy użyciu drugiego kluczyka przyniesionego z domu – też bez skutku.
Sprawdziłem stan baku, skrzynke z bezpiecznikami – żadnych podejrzanych rzeczy.
Myśle.. może silnik się zalał...więc po pół godzinie spróbowałem odpalić jeszcze raz – ciągle nic.
W końcu przypomniałem sobie – że kiedyś czytalem (to było o dizlowskiej wersji Mazdy 6)
że czasem pomaga reset komputera. Odłączyłem akumulator na parę minut i..
jak ręką odjął – odpalił od razu. Później już ( w trasie ) przez następne dni – też juz nic sie złego nie działo – a ciągle był tęgi mróz.
Mam pytanie do grupowiczów – co sie mogło stać? Kontrolka immobilizera (z kluczykiem) gasła jak zwykle.. ale może to jego kod jakoś się zawiesił?
I czy to, co mi sie zdarzyło, znaczy, że coś zaczyna szwankować i sytuacja
może sie powtarzać?
Pozdrowienia,
Od razu przyznam, że tego typu kłopot zdarzył mi się po raz pierwszy.
Zupełnie niedawno, po którejś z bardzo mroźnych nocy,
odśnieżyłem swoja Mazde, odpaliłem silnik
i po chwili przejechałem kilkadziesiąt metrów pod klatkę
(żeby mieć bliżej do pakowania bagażnika).
Kiedy po kilkunastu minutach uruchomiłem rozrusznik
(kręcił bardzo żwawo) silnik ani troche nie chciał się uruchomić.
Przy użyciu drugiego kluczyka przyniesionego z domu – też bez skutku.
Sprawdziłem stan baku, skrzynke z bezpiecznikami – żadnych podejrzanych rzeczy.
Myśle.. może silnik się zalał...więc po pół godzinie spróbowałem odpalić jeszcze raz – ciągle nic.
W końcu przypomniałem sobie – że kiedyś czytalem (to było o dizlowskiej wersji Mazdy 6)
że czasem pomaga reset komputera. Odłączyłem akumulator na parę minut i..
jak ręką odjął – odpalił od razu. Później już ( w trasie ) przez następne dni – też juz nic sie złego nie działo – a ciągle był tęgi mróz.
Mam pytanie do grupowiczów – co sie mogło stać? Kontrolka immobilizera (z kluczykiem) gasła jak zwykle.. ale może to jego kod jakoś się zawiesił?
I czy to, co mi sie zdarzyło, znaczy, że coś zaczyna szwankować i sytuacja
może sie powtarzać?
Pozdrowienia,