Mazda 6 GG 2002 urwana świeca zapłonowa

Cześć,
Ostatni przydarzyła mi się mega niespodziewana sytuacja. Jechałem sobie dosyć szybko, gdy nagle samochód zaczął "szarpać", stracił moc i pojawił się metaliczny dźwięk. Pierwsza myśl że świeca przestała działać i silnik pracuje na 3 "garach". Jechałem akurat zaraz obok mechanika, więc od razu skręciłem do niego. Okazało się że winna faktycznie świeca, ale stała się rzecz straszna, ponieważ podczas jazdy odpadły od niej dwie elektrody! Stąd ten metaliczny dźwięk.
Mechanik starał się wyciągnąć to co pozostało z tych elektrod, ale w sumie nic nie udało się znaleźć. Ja też grzebałem chwytakiem magnesowym przez otwór na świecę, ale również nie wyciągnąłem ani okruszka.
Po wymianie wszystkich świec, silnik pracuje równo, nie czuć ubytku mocy (chociaż przejechałem tylko 1 km z warsztatu do domu). Od czasu do czasu tylko pojawia się cichy metaliczny dzwięk.
Mazdka jest już stara, ale bez korozji i w ogólnym dobrym stanie. Chciałem pojeździć nią jeszcze z 2-3 lata. Ale podejrzewam że remont silnika się nie opłaca, bo przewyższyć może wartość samochodu.
Teraz pytanie do Was. Czy skoro silnik chodzi całkiem przyzwoicie, to jeździlibyście nią tak jakby się nie stało, czy po prostu sprzedać jako uszkodzoną. Co może się stać podczas jazdy? Jest szansa ze silnik zatrzyma mi się na autostradzie i będzie kaplica?
Dodam jeszcze ze to silnik 1.8, 120KM, benzynka.
Ostatni przydarzyła mi się mega niespodziewana sytuacja. Jechałem sobie dosyć szybko, gdy nagle samochód zaczął "szarpać", stracił moc i pojawił się metaliczny dźwięk. Pierwsza myśl że świeca przestała działać i silnik pracuje na 3 "garach". Jechałem akurat zaraz obok mechanika, więc od razu skręciłem do niego. Okazało się że winna faktycznie świeca, ale stała się rzecz straszna, ponieważ podczas jazdy odpadły od niej dwie elektrody! Stąd ten metaliczny dźwięk.
Mechanik starał się wyciągnąć to co pozostało z tych elektrod, ale w sumie nic nie udało się znaleźć. Ja też grzebałem chwytakiem magnesowym przez otwór na świecę, ale również nie wyciągnąłem ani okruszka.
Po wymianie wszystkich świec, silnik pracuje równo, nie czuć ubytku mocy (chociaż przejechałem tylko 1 km z warsztatu do domu). Od czasu do czasu tylko pojawia się cichy metaliczny dzwięk.
Mazdka jest już stara, ale bez korozji i w ogólnym dobrym stanie. Chciałem pojeździć nią jeszcze z 2-3 lata. Ale podejrzewam że remont silnika się nie opłaca, bo przewyższyć może wartość samochodu.
Teraz pytanie do Was. Czy skoro silnik chodzi całkiem przyzwoicie, to jeździlibyście nią tak jakby się nie stało, czy po prostu sprzedać jako uszkodzoną. Co może się stać podczas jazdy? Jest szansa ze silnik zatrzyma mi się na autostradzie i będzie kaplica?
Dodam jeszcze ze to silnik 1.8, 120KM, benzynka.