CHECK ENGINE po czyszczeniu przepustnicy

Witam!
Otóż od dawna zamierzałem przeczyścić przepustnicę, dawno temu przerobiłem u Was na forum wszelkie tematy z tą kwestią związane, więc dziś z okazji wolnej chwili wziąłem się za robotę.
Objawy standardowe, falowanie obrotów, szarpnięcia przy przyśpieszaniu, wysokie obroty na jałowym itd...
Z tematem demontażu i montażu już się dawno zaznajomiłem, podszedłem przygotowany do roboty, krok po kroku aż przepustnica wylądowała w mojej dłoni. Szmatka, chemia, szuru buru i wyczyszczona w oka mgnieniu ląduje ponownie po maską. Czas na testy i tu się wszystko sypie.
Po opaleniu na postoju obroty cały czas wysokie, stałe 1100-1200, po dodaniu gazu- obroty chwilę zatrzymują się na zwiększonej wartości po czym pooowoooli schodzą do 1700. Podczas jazdy- niemożliwe hamowanie silnikiem- obroty po puszczeniu gazu czy to 3000 czy to 2500 stoją w miejscu, aby po chwili gwałtowanie zejść do 1700 i zostać na tym poziomie. W momencie zatrzymania spadają do tych 1100-1200. Na tym etapie pół biedy.
W myśl tego co poczytałem, trzeba by trochę pojeździć, może się ustabilizuje. No to jedziemy. To tu, to tam, bez znaczących poprawek pracy silnika (opisanych wyżej) nagle... CHECK ENGINE! Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu bo od trzech lat jak posiadam mój egzemplarz Mazdy, nigdy, ale to nigdy nie pojawił mi się CHECK ENGINE, ogólnie nigdy mnie samochód nie zawiódł dlatego tylko czasami czytałem jakie inni mają problemy tutaj zastanawiając się, że chyba perełkę i wyjątkowy egzemplarz trafiłem a tu nagle, sie wziąłem i zepsułem!
Na chwilę obecną przepustnica leży u mnie na stole, w myśl że może niedokładnie wyczyściłem, coś podeszło, coś zwariowało i rzuciło CHECKiem. Dodam, że nic nie odłączałem, czego nie powinienem, nigdzie nie grzebałem, gdzie nie powinienem, młotkiem nie przywaliłem, gdzie przywalić nie powinienem. Robiłem wszystko jak Bóg nakazał...
Może jakieś pomysły?
Otóż od dawna zamierzałem przeczyścić przepustnicę, dawno temu przerobiłem u Was na forum wszelkie tematy z tą kwestią związane, więc dziś z okazji wolnej chwili wziąłem się za robotę.
Objawy standardowe, falowanie obrotów, szarpnięcia przy przyśpieszaniu, wysokie obroty na jałowym itd...
Z tematem demontażu i montażu już się dawno zaznajomiłem, podszedłem przygotowany do roboty, krok po kroku aż przepustnica wylądowała w mojej dłoni. Szmatka, chemia, szuru buru i wyczyszczona w oka mgnieniu ląduje ponownie po maską. Czas na testy i tu się wszystko sypie.
Po opaleniu na postoju obroty cały czas wysokie, stałe 1100-1200, po dodaniu gazu- obroty chwilę zatrzymują się na zwiększonej wartości po czym pooowoooli schodzą do 1700. Podczas jazdy- niemożliwe hamowanie silnikiem- obroty po puszczeniu gazu czy to 3000 czy to 2500 stoją w miejscu, aby po chwili gwałtowanie zejść do 1700 i zostać na tym poziomie. W momencie zatrzymania spadają do tych 1100-1200. Na tym etapie pół biedy.
W myśl tego co poczytałem, trzeba by trochę pojeździć, może się ustabilizuje. No to jedziemy. To tu, to tam, bez znaczących poprawek pracy silnika (opisanych wyżej) nagle... CHECK ENGINE! Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu bo od trzech lat jak posiadam mój egzemplarz Mazdy, nigdy, ale to nigdy nie pojawił mi się CHECK ENGINE, ogólnie nigdy mnie samochód nie zawiódł dlatego tylko czasami czytałem jakie inni mają problemy tutaj zastanawiając się, że chyba perełkę i wyjątkowy egzemplarz trafiłem a tu nagle, sie wziąłem i zepsułem!
Na chwilę obecną przepustnica leży u mnie na stole, w myśl że może niedokładnie wyczyściłem, coś podeszło, coś zwariowało i rzuciło CHECKiem. Dodam, że nic nie odłączałem, czego nie powinienem, nigdzie nie grzebałem, gdzie nie powinienem, młotkiem nie przywaliłem, gdzie przywalić nie powinienem. Robiłem wszystko jak Bóg nakazał...
Może jakieś pomysły?