Nie wiem czy uda mi się zabłysnąć, ale postanowiłem podzielić się z Wami moją historią.
Rok temu kupiłem mazdę 6 z 2006 roku 2.0. Pojechałem do ASO wymienić olej, filtr.... a mówie pierwszy raz niech będzie, że poszaleję.... W ASO oczywiście miła atmosferka, opisanie stanu samochodu, kawka, gazetka, rachuneczek i w drogę do domu.
Oczywiście rok czasu minął i trzeba było znów wymienić olej.... W międzyczasie miałem dolewki bo oleju ubywało.
W tym roku okazało się, że do wymiany mam wahacz, więc postanowiłem wykonać dwie rzeczy za jednym razem u kolegi.
Pierwszą rzeczą miało być spuszczenie oleju, a potem wymiana wahacza.
Ku mojemu zdziwieniu po odkręceniu osłony..... okazało się, że cały filtr oleju jest zapaćkany.... i niedokręcony.... dobrze, że mi się nie odkręcił w trasie......
I teraz do rzeczy.... olej spuszczaliśmy aż przestało kapać... czyli 1,5 – 2 godzin. Skończyło kapać jak kolega skończył wymieniać wahacz.
Filtr oleju został tuż przy gwincie został posmarowany świeżym olejem, a następnie przykręcony, dokręcony i jeszcze raz dokręcony. Potem odpalenie silnika na chwilę i ponowne dokręcenie filtra.
Ogólnie po przejechaniu 1000 km olej wygląda jak z butelki.... ledwo można zobaczyć stan na bagnecie.
Pozdrawiam
Borek