Głośne piszczenie paska, alternatora? (po 1 minucie) – MZR

Na wstępie chciałem zaznaczyć, że przekopałem pełno tematów o piszczeniu ale żaden z nich nie dotyczył mazdy 6 w benzynie a także moment występowania pisków był inny.
Jeśli ktoś z modów kojarzy pokrewny temat to proszę o podklejenie.
Ok do rzeczy:
Zdarzyło się to już z 5 razy i do dzisiaj miało standardowy przebieg. Jest mróz ok -20 i odpalam auto. Wszystko jest ok i dopiero po ok minucie zaczyna dochodzić dość głośny pisk z okolic paska wielorowkowego. na jałowych obrotach jest to ciche popiskiwanie ale już przy 2-3krpm przeraźliwe. Gaszę silnik, odpalam ponownie i problem znika do końca trasy. Tak było ze 3-4 razy. Dzisiaj jednak przez pierwsze 3-4 km musiałem restartować auto ze 3 razy i dopiero potem problem ucichł.
Wcześniej przy mrozach -5 czy -10 wszystko było ok ale widzę, że problem narasta więc nie wiem jak będzie teraz.
W wielu wątkach piszą o zatartym łożysku napinacza, kole alternatora itp ale zawsze ma to miejsce zaraz po odpaleniu a potem zazwyczaj problem znika.
Dodam, że jak kupowałem auto to pasem był strasznie wytyrany i w ok 10% wystawał poza koła i sprzedający na moje życzenie wymienił go jeszcze przed przekazaniem mi auta. Nie wiem ile rzeczy napędza ten pasek ale wspomaganie kiery działa, napięcia ładowania jest ok 14.5 więc ok. Wiem jedynie, że sam akumulator mam jak od Matiza (36Ah – dzisiaj idzie do wymiany) ale tym bardziej alternator jest mniej obciążony bo nie ma czego ładować (?)
Co to może być za przypadłoś? Od czego zacząć
Z góry dzięki za rady
Jeśli ktoś z modów kojarzy pokrewny temat to proszę o podklejenie.
Ok do rzeczy:
Zdarzyło się to już z 5 razy i do dzisiaj miało standardowy przebieg. Jest mróz ok -20 i odpalam auto. Wszystko jest ok i dopiero po ok minucie zaczyna dochodzić dość głośny pisk z okolic paska wielorowkowego. na jałowych obrotach jest to ciche popiskiwanie ale już przy 2-3krpm przeraźliwe. Gaszę silnik, odpalam ponownie i problem znika do końca trasy. Tak było ze 3-4 razy. Dzisiaj jednak przez pierwsze 3-4 km musiałem restartować auto ze 3 razy i dopiero potem problem ucichł.
Wcześniej przy mrozach -5 czy -10 wszystko było ok ale widzę, że problem narasta więc nie wiem jak będzie teraz.
W wielu wątkach piszą o zatartym łożysku napinacza, kole alternatora itp ale zawsze ma to miejsce zaraz po odpaleniu a potem zazwyczaj problem znika.
Dodam, że jak kupowałem auto to pasem był strasznie wytyrany i w ok 10% wystawał poza koła i sprzedający na moje życzenie wymienił go jeszcze przed przekazaniem mi auta. Nie wiem ile rzeczy napędza ten pasek ale wspomaganie kiery działa, napięcia ładowania jest ok 14.5 więc ok. Wiem jedynie, że sam akumulator mam jak od Matiza (36Ah – dzisiaj idzie do wymiany) ale tym bardziej alternator jest mniej obciążony bo nie ma czego ładować (?)
Co to może być za przypadłoś? Od czego zacząć
Z góry dzięki za rady