Po odpaleniu silnik nie wchodzi na obroty, dymi na czarno

Auto spisywalo sie bez wiekszych problemow do dzis :/ Wybralem sie w trase, przejechalem 80mil bez zadnych problemow. Odpalenie auta po 20 min rowniez nie bylo wyzwaniem, niestety ruszenie z miejsca okazalo sie problemem nie do przeskoczenia. Brak obrotow wyzszych niz 1000-1200, im gaz mocniej wcisniety tym wieksza czarna chmura z wydechu.
Odpialem akumulator na kilka godzin i po tym czasie auto zapalilo jakby nic mu przedtem nie bylo. Wrocilem do domu, kolejne 80mil i nic niepokojacego sie nie dzialo. Niestety po godzinie juz nie pali, obroty chyba nawet do 1000 nie chcialy dojsc, silnikiem rzuca i przy dodawaniu gazu slychac stukanie. Oczywiscie dymu co niemiara. Zadna kontrolka silnika sie nie swieci.
Diagnoza padla na ktorys z wtryskow. Ok, tylko dlaczego jak juz odpali jak nalezy to jedzie bez problemow?
Odpialem akumulator na kilka godzin i po tym czasie auto zapalilo jakby nic mu przedtem nie bylo. Wrocilem do domu, kolejne 80mil i nic niepokojacego sie nie dzialo. Niestety po godzinie juz nie pali, obroty chyba nawet do 1000 nie chcialy dojsc, silnikiem rzuca i przy dodawaniu gazu slychac stukanie. Oczywiscie dymu co niemiara. Zadna kontrolka silnika sie nie swieci.
Diagnoza padla na ktorys z wtryskow. Ok, tylko dlaczego jak juz odpali jak nalezy to jedzie bez problemow?