Jakiś czas temu postanowiłem wymienić wtryski w mojej Madzi, ponieważ po rozgrzaniu silnika wtryski zaczęły klepać. Kupiłem cały komplet z innego auta 100% sprawne, sprawdzane na stole probierczym. Po wymianie niby wszystko ładnie pięknie nic nie klepie nie stuka, przy okazji regulacja luzów zaworowych. Po jakimś czasie dopiero zauważyłem, że moja Madzie dymi niemiłosiernie. Na biegu jałowym nie dymi dopiero przy gwałtownym przyspieszaniu daje na siwo i prześwitami czarnego dymu. Próbowałem kalibracji wtrysków lecz po trzecim wzrostem obrotów IDS wywala błąd kalibracji. Dodam, że kabelki oporowe mam z takimi samymi numerkami jak na wtryskach. Żadnych błędów w kompie nie ma. Niestety mam jeden z pierwszych sterowników i nie mogę odczytać dawki korekcyjnej wtryskiwaczy. Nie mam już pomysłów co to może być. Autko jest normalnie dynamiczne i ładnie rwie do przodu. Na moich starych wtryskach nie było takich jaj. Teraz jak ruszam w nocy dynamicznie ze świateł, to kurde auta, które stoi za mną nie widać aż ludzie pas zmieniają
A czy to możliwe, że źle mi luzy zaworowe ustawili i dlatego auto puszcza takie czarne bąki? Bo nie wiem dlaczego ale robili to na silniku, który postał tylko z pół godziny i na blacie było około 70 stopni. Także po mojemu to ustawiali na ciepłym silniku.