dosc sporo czytalem na forum na temat swiatel w naszych madziach. Lecz u mnie zauwazylem inny objaw, jadac spokojnie noca spalila mi sie zarowka lampy prawej, ku mojemu zaskoczeniu lampa lewa swiecila na odleglosc 2m przed samochodem (pierwsza mysl – nikogo nie ma na drodze wiec drogowe i jazda do domu) Nastepnego dnia zaczalem ogladac owa lampe i ku zdziwieniu ona sie swobodnie rusza! mozna nia bez problemu poruszac gora i dol ( na boki nie idzie
( a jeszcze miesiac temu dzialal) oraz regulacja reczna swiatel tez nie dziala ( moge sobie krecic do smierci ) Ktos ma jakis pomysl jak to naprawic i czy wogole sie da? Czy lepiej nie robic sobie problemow i zakupic nowa lampe?