Mam MPVkę z '97 roku, 3 litrowa benzyna z instalacją LPG stag -200
Autko śmigało jak miło – aż do pewnego dnia kilka dni temu.
Wieczorem postawiłem auto pod garażem- z resztą jak często, a następnego dnia już nie odpaliło. Mrozik był ok -7 stopni w nocy, ale nie tyle było i następnego dnia paliła bez problemu. Rozrusznik kręci, kręci – a auto nie pali.
Stwierdziłem- może zatankowałem jakieś chrzczone paliwo i zrobił się zator w ciągu paliwowym – auto wstawiłem do garażu, dobiłem temperaturą do +12 stopni, postało tak z 36h – dalej nie pali.
Kable wysokiego napięcia- podeschły wieczór i noc na kaloryferze- i nic.
Paliwo podaje- pompka działa- nie idzie zatrzymać kciukiem strumienia paliwa jak pchnie paliwo podczas rozruchu
wtryskiwacze działają – świece po kręceniu silnikiem są wilgotne od paliwa
świece iskrę dają – wszystkie 6, są oki, z minimalnym nalotem, z idealną przerwą i mocną iskrą
Kopułka i palec rozdzielacza w jak najlepszym porządku
Aku dobry, z resztą pod prostowałem go ostatnio – próbowałem też na 2 innych aku – nie pali
Próbowałem też wymusić start na LPG -nie pomogło. nie pali
Masa jest- kable w porządku, nie zaśniedziałe, czy nacięte
Wolne kable nie biegają po silniku- nie widać aby gdzieś jakiś zwisał, posprawdzałem złączki styki- wszystko gra
bezpieczniki sprawdzone – nieprzepalone
rozrząd napięty i nieprzestawiony, wymieniany ok 17k km temu, nowy pasek, rolki i napinacz
próbowałem zresetować kompa poprzez wyjmowanie bezpieczników i aku ( no raz na całą noc był odpięty i nie pomogło)
I poddaję się- nie mam zielonego pojęcia na co zachorowała