Dzisiaj zabrałem się za wymianę łączników z przodu, zacząłem od prawego, ten wydawał się być uszkodzony.
Pierwszą odkręciłem śrubę od strony drążka (nawet poszło) i zabrałem się za tą od kolumny amorka, a tu oczywiście ...
; brzeszczot w łapkę i jechane po nakrętce. Udało się go wymienić.
Następnie zabrałem się za lewy, także najpierw od strony drążka i już tutaj lipa, imbus kręci mi się w środku sworznia i jestem w czar...
– nie mam pomysłu jak to inaczej odkręcić, na piłowanie nie ma miejsca (zaznaczam, że robię to pod blokiem na kobyłkach, więc możliwości ruchowe ograniczone) – będę psikał WD, może za 2 tyg puści.
Ma ktoś jakieś sugestie żeby rozwiązać tą przypadłość??Szczęście, że ten prawy powodował stuki; w aucie w końcu nastała cisza
więc robota nie była próżna.
PS. właśnie dlatego podobają mi się łączniki ramechu, poszli po rozum do głowy i te łączniki kręci się za pomocą 2 kluczy (pewnie dlatego, że takie wykonanie jest tańsze, nie mniej jednak lepsze!!!)