Benzyna w dieslu

Witam,
przez około dwa tygodnie paliła mi się kontrolka silnika. W pobliskim warsztacie powiedzieli mi, że to pewnie sonda lambda, ale bez komputera nic nie powiedzą. Ale auto jeździło bez żadnych problemów czy niepokojących oznak (poza kontrolką). Po dwóch tygodniach wsiadam rano do auta, odpalam normalnie i po 5 sekundach gwałtownie spadają obroty, gaśnie silnik i z wydechu wydobywa się biały śmierdzący dym.
Próbowałem ruszyć kilka razy, ale nic to nie dało – odpala i po kilku sekundach gaśnie.
Zacząłem kojarzyć fakty i z przerażeniem stwierdziłem, że chyba do ok. 15 litrów ropy dolałem 30-40 litrów benzyny (kontrolka silnika zaczęła się palić niedługo po tankowaniu). Odholowałem auto do mechanika, ale stwierdził, że niemożliwe, żebym na benzynie, bez żadnych kłopotów przejechał 200 km. Niestety po 2 dniach okazało się, że jednak wlałem benzynę.
Dzisiaj mija 8 dzień jak auto jest w warsztacie, a mechanik nie potrafi znaleźć przyczyny moich kłopotów. Sprawdzona jest pompa paliwa, sprawdzone wtryski – wszystko działa. Komputer nie pokazuje żadnych błędów. Silnik chodzi na niskich obrotach i nic więcej. Dzisiaj powiedział, że w poniedziałek będzie rozkręcał silnik dalej, bo możliwe, że została uszkodzona głowica silnika.
Nigdzie nie udało mi się wyczytać, że takie mogą być skutki tego typu pomyłki.
Tutaj moje pytanie: czy to możliwe, że wlewając benzynę nie uszkodziłem wtrysków, pompy paliwa, a mogła pójść głowica silnika?
przez około dwa tygodnie paliła mi się kontrolka silnika. W pobliskim warsztacie powiedzieli mi, że to pewnie sonda lambda, ale bez komputera nic nie powiedzą. Ale auto jeździło bez żadnych problemów czy niepokojących oznak (poza kontrolką). Po dwóch tygodniach wsiadam rano do auta, odpalam normalnie i po 5 sekundach gwałtownie spadają obroty, gaśnie silnik i z wydechu wydobywa się biały śmierdzący dym.
Próbowałem ruszyć kilka razy, ale nic to nie dało – odpala i po kilku sekundach gaśnie.
Zacząłem kojarzyć fakty i z przerażeniem stwierdziłem, że chyba do ok. 15 litrów ropy dolałem 30-40 litrów benzyny (kontrolka silnika zaczęła się palić niedługo po tankowaniu). Odholowałem auto do mechanika, ale stwierdził, że niemożliwe, żebym na benzynie, bez żadnych kłopotów przejechał 200 km. Niestety po 2 dniach okazało się, że jednak wlałem benzynę.
Dzisiaj mija 8 dzień jak auto jest w warsztacie, a mechanik nie potrafi znaleźć przyczyny moich kłopotów. Sprawdzona jest pompa paliwa, sprawdzone wtryski – wszystko działa. Komputer nie pokazuje żadnych błędów. Silnik chodzi na niskich obrotach i nic więcej. Dzisiaj powiedział, że w poniedziałek będzie rozkręcał silnik dalej, bo możliwe, że została uszkodzona głowica silnika.
Nigdzie nie udało mi się wyczytać, że takie mogą być skutki tego typu pomyłki.
Tutaj moje pytanie: czy to możliwe, że wlewając benzynę nie uszkodziłem wtrysków, pompy paliwa, a mogła pójść głowica silnika?