Wysprzęglik, sprzęgło w podłodze

Witam,
nie udało mi się znaleźć podobnego opisu na forum, więc zdecydowałem się na wygenerowanie nowego.
Raz na jakiś czas (różnie) występuje u mnie objaw pozostającego w podłodze pedału sprzęgła.
Występuje różnie: przy ruszaniu, redukcji biegów, zmianie normalnej, różnych obrotach silnika.
Poziom płynu hamulcowego nigdy nie zszedł poniżej połowy stanu.
Układ hamulcowy, suchy – żadnych wycieków, żadnych śladów na wysprzęgliku a po odchyleniu osłony nie widać też śladów płynu w środku. Tymczasem widać, że płynu prawie niezauważalnie, ale jednak ubywa.
Dzieje się to incydentalnie, tzn. przez tydzień nie ubędzie nic, aż nagle wystąpi problem ze sprzęgłem i ubywa 1-3 mm stanu (ale nie zawsze ubywa – i bądź tu mądry).
Oooo nie kocham problemów typu pojawiam się i znikam
Gdy wystąpi tego typu usterka, to zwykle uzupełniam ten 1-3 mm płynu i po chwili wszystko funkcjonuje normalnie, co jest tak naprawdę niezbyt normalne, bo taki poziom płynu nie powinien mieć absolutnie żadnego znaczenia w układzie ...
Wydaje mi się, że przyczyną może być uszczelka (oring o specjalnym kształcie) pod przewód od pompy na wysprzęgliku.
Stawiam (z nieukrywaną dozą optymizmu), że w różnych warunkach (drgania, itp) oraz przy utracie własciwości (stwardnienie) uszczelnienie to może "czasami" albo popuszczać płynu albo zaczerpnąć powietrza w jakiś mikro ilościach, co prowadzi wprost do zapowietrzenia tej części układu, gdzie dalej następuje "samoodpwietrzenie" w parze z postępującą irytacją kierowcy.
Jak chwilowa usterka przeżyje swoją chwilę, to układ wraca do stanu prawidłowej pracy.
Zgłupiałem przy tym trochę.
Czy ktoś ma podobne doświadczenia lub jakieś teorie, którę chętnie sprawdzę zanim przystąpię do drenażu portfela wymieniając po kawałku cały układ hamulcowy ze sprzęgłem
?
nie udało mi się znaleźć podobnego opisu na forum, więc zdecydowałem się na wygenerowanie nowego.
Raz na jakiś czas (różnie) występuje u mnie objaw pozostającego w podłodze pedału sprzęgła.
Występuje różnie: przy ruszaniu, redukcji biegów, zmianie normalnej, różnych obrotach silnika.
Poziom płynu hamulcowego nigdy nie zszedł poniżej połowy stanu.
Układ hamulcowy, suchy – żadnych wycieków, żadnych śladów na wysprzęgliku a po odchyleniu osłony nie widać też śladów płynu w środku. Tymczasem widać, że płynu prawie niezauważalnie, ale jednak ubywa.
Dzieje się to incydentalnie, tzn. przez tydzień nie ubędzie nic, aż nagle wystąpi problem ze sprzęgłem i ubywa 1-3 mm stanu (ale nie zawsze ubywa – i bądź tu mądry).
Oooo nie kocham problemów typu pojawiam się i znikam
Gdy wystąpi tego typu usterka, to zwykle uzupełniam ten 1-3 mm płynu i po chwili wszystko funkcjonuje normalnie, co jest tak naprawdę niezbyt normalne, bo taki poziom płynu nie powinien mieć absolutnie żadnego znaczenia w układzie ...
Wydaje mi się, że przyczyną może być uszczelka (oring o specjalnym kształcie) pod przewód od pompy na wysprzęgliku.
Stawiam (z nieukrywaną dozą optymizmu), że w różnych warunkach (drgania, itp) oraz przy utracie własciwości (stwardnienie) uszczelnienie to może "czasami" albo popuszczać płynu albo zaczerpnąć powietrza w jakiś mikro ilościach, co prowadzi wprost do zapowietrzenia tej części układu, gdzie dalej następuje "samoodpwietrzenie" w parze z postępującą irytacją kierowcy.
Jak chwilowa usterka przeżyje swoją chwilę, to układ wraca do stanu prawidłowej pracy.
Zgłupiałem przy tym trochę.
Czy ktoś ma podobne doświadczenia lub jakieś teorie, którę chętnie sprawdzę zanim przystąpię do drenażu portfela wymieniając po kawałku cały układ hamulcowy ze sprzęgłem