Ubytki oleju

Proszę o pomoc i odpowiedzi tych forumowiczów, którzy naprawdę mają pojęcie o silnikach.
W listopadzie kupiłem M5 2,0 benzyna 2006r. Auto przywiezione z zagranicy przez dobergo znajomego – handlarza. Auto na zamówienie zgodne z oczekiwanym stanem (ustalonym w rozmowie tel. z zagranicy).
Udokumentowany w zagranicznym ASO przebieg 132000km (obecnie 136000km). Kilka dni po zakupie udałem się do polskiego ASO na ogólny przegląd, komputerową diagnostykę silnika i zawieszenia. Wynik OK. – zapłacona nie mała faktura. Przez miesiąc spokojnie jeździłem (brak sygnalizacji przez auto jakichkolwiek błędów) slinik pracował cicho, rytmicznie "nie kopcił". Jakież było moje zdziwienie gdy w
trakcie przypadkowej wizyty u kolegi – mechanika przy sprawdzaniu poziomu oleju wyciągnął suchy bagnet. Natychmiastowa dolewka – bagatela 2,5l na o ile dobrze pamiętam 4,7l całkowiego nominalnego poziomu. Na następny dzień wykonana wymiana filtrów i oleju (na 10W40 – doradzone przy tym przebiegu przez mechanika).
Teraz pytania: jak to możliwe, że w polskim ASO podczas podstawowego przeglądu nie sprawdzili poziomu oleju? (wydawało mi się, że jest to pierwsza rzecz jaką sprawdza się na przeglądzie w aucie). Czy możliwe, że przy ubytku 2,5l (połowy wart. nominalnej) oleju wyszła im poprawna diagnostyka silnika? Dlaczego przy takim ubytku awarii nie sygnalizował czujnik ciśnienia oleju? Jakich uszkodzeń w powyższym przypadku mógł doznać silnik w mojej M5? (chodzi cicho, rytmicznie).
Czy możliwe, że w zagranicznej ASO ktoś tak dał ciała i wlał 2,5l oleju mniej? A jeśli nie to co się z nim stało? (kumpel dokładnie wszystko obejrzał i nie stwierdził nigdzie wycieku).
Mchanik (kilkanaście lat praktyki) twierdzi, że nie wierzy w branie przez silnik Mazdy przy tym przebiegu oleju i że te silniki są "nie do zajechania". Pociesza, że póki "smok" ciągnął i nie sygnalizowała kontolka ciśnienia oleju to nic "tragicznego" silnikowi "raczej" się nie stało.
Na razie 3 dni po wymianie poziom oleju jest bez zmian – codziennie go sprawdzam.
Nie ma co ukrywać, że ja "dałem ciała" nie sprawdzając poziomu oleju po kupieniu (lub przed) ale wydawało mi się, że 4 letnia serwisowana do maja 2010 roku Mazda tego nie wymaga. Z drugiej strony za co kasę koszą ASO skoro przy kosztownym przeglądzie nie sprawdzili nawet poziomu oleju?
Aż strach jechać na ASO – i chyba więcej nie pojadę jeśli nie będę zmuszony.
Chciałem jeszcze spytać dłużej użytkujących M5 o opinię nt. konstrukcji rurki bagnetu pomiaru oleju. Można się nieźle przejechać przy pomiarze. Mierzenie poziomu nawet po ok. 25 minutach od wyłączenia silnika przy faktycznym poziomie poniżej minimum może pokazywać maksimum – czy też to zauważyliście?
Wyraźcie opinie i podpowiedzcie – proszę tylko o poważne posty.
W listopadzie kupiłem M5 2,0 benzyna 2006r. Auto przywiezione z zagranicy przez dobergo znajomego – handlarza. Auto na zamówienie zgodne z oczekiwanym stanem (ustalonym w rozmowie tel. z zagranicy).
Udokumentowany w zagranicznym ASO przebieg 132000km (obecnie 136000km). Kilka dni po zakupie udałem się do polskiego ASO na ogólny przegląd, komputerową diagnostykę silnika i zawieszenia. Wynik OK. – zapłacona nie mała faktura. Przez miesiąc spokojnie jeździłem (brak sygnalizacji przez auto jakichkolwiek błędów) slinik pracował cicho, rytmicznie "nie kopcił". Jakież było moje zdziwienie gdy w
trakcie przypadkowej wizyty u kolegi – mechanika przy sprawdzaniu poziomu oleju wyciągnął suchy bagnet. Natychmiastowa dolewka – bagatela 2,5l na o ile dobrze pamiętam 4,7l całkowiego nominalnego poziomu. Na następny dzień wykonana wymiana filtrów i oleju (na 10W40 – doradzone przy tym przebiegu przez mechanika).
Teraz pytania: jak to możliwe, że w polskim ASO podczas podstawowego przeglądu nie sprawdzili poziomu oleju? (wydawało mi się, że jest to pierwsza rzecz jaką sprawdza się na przeglądzie w aucie). Czy możliwe, że przy ubytku 2,5l (połowy wart. nominalnej) oleju wyszła im poprawna diagnostyka silnika? Dlaczego przy takim ubytku awarii nie sygnalizował czujnik ciśnienia oleju? Jakich uszkodzeń w powyższym przypadku mógł doznać silnik w mojej M5? (chodzi cicho, rytmicznie).
Czy możliwe, że w zagranicznej ASO ktoś tak dał ciała i wlał 2,5l oleju mniej? A jeśli nie to co się z nim stało? (kumpel dokładnie wszystko obejrzał i nie stwierdził nigdzie wycieku).
Mchanik (kilkanaście lat praktyki) twierdzi, że nie wierzy w branie przez silnik Mazdy przy tym przebiegu oleju i że te silniki są "nie do zajechania". Pociesza, że póki "smok" ciągnął i nie sygnalizowała kontolka ciśnienia oleju to nic "tragicznego" silnikowi "raczej" się nie stało.
Na razie 3 dni po wymianie poziom oleju jest bez zmian – codziennie go sprawdzam.
Nie ma co ukrywać, że ja "dałem ciała" nie sprawdzając poziomu oleju po kupieniu (lub przed) ale wydawało mi się, że 4 letnia serwisowana do maja 2010 roku Mazda tego nie wymaga. Z drugiej strony za co kasę koszą ASO skoro przy kosztownym przeglądzie nie sprawdzili nawet poziomu oleju?
Aż strach jechać na ASO – i chyba więcej nie pojadę jeśli nie będę zmuszony.
Chciałem jeszcze spytać dłużej użytkujących M5 o opinię nt. konstrukcji rurki bagnetu pomiaru oleju. Można się nieźle przejechać przy pomiarze. Mierzenie poziomu nawet po ok. 25 minutach od wyłączenia silnika przy faktycznym poziomie poniżej minimum może pokazywać maksimum – czy też to zauważyliście?
Wyraźcie opinie i podpowiedzcie – proszę tylko o poważne posty.