Poproś w ASO o telefon lub e-mail do dyrektora obsługi posprzedażnej na Polskę. Wyjaśnij mu sprawę...człowiek jest bardzo życzliwy...na pewno zrozumie i postara się pomóc.
Kiedyś miałem z Tym Panem do czynienia i byłem mile zaskoczony.
Po jego działaniu po prostu poruszyło się wszystko do przodu.
Ewentualnie pozostaje napisać po angielsku list do fabryki z prośbą o przesłanie takiego bzdeta.
Podejrzewam że przyjdzie pocztą i to za darmo...nie zapomnij podać im Vin i na wszelki wypadek nr. lakieru.
Niestety ASO nie zawsze poczuwają się do niestandardowych zachowań...a szkoda, bo właśnie w takich sytuacjach mogą uzyskać przywiązanie klienta do marki i do serwisu autoryzowanego.
Kierowanie się wyłącznie zyskiem zawsze prowadzi do straty... ale dobrzy menadżerowie o tym wiedzą.
Trzeba wiedzieć co to jest życzliwość i stosować ją normatywnie w Polsce.
Pozdrawiam
M5
