Diagnoza drgań silnika

Panie, Panowie,
podzielę wpis na 4 części, żeby było przejrzyście.
Proszę Was o pomoc w tym temacie, gdyż lubię jak z autem wszystko gra jak powinno.
(Mazda 5 II, CW, silnik 2.0 benzyna (bez gazu), rocznik 2011, ponad 100 000 km)
Część I. (opis problemu)
Wsiadam do auta, odpalam zimny silnik, rozrusznik kręci 6-8 razy zanim zaskoczy. Jak zaskoczy, na większym ssaniu obroty 1250, które w miarę upływu czasu i rozgrzania silnika spadają do 750. Teraz sedno sprawy, na zimnym silniku nie czuć drgań wewnątrz kabiny, ale są one do odczucia na ciepłym i dogrzanym silniku i tylko na jałowym biegu. Im silnik bardziej dogrzany tym bardziej są odczuwalne. Obroty, patrząc na wskazówkę zegara, nie falują. Są to drgania losowe, nie ma cykli. Być może te drgania są również podczas samej jazdy, ale są tłumione przez pracę i 'naprężenie' silnika. Na jałowym biegu (bez gazu) słychać lekkie popykiwania z rury wydechowej (z której leci woda, ale to wiadomo normalna sprawa, choć wydaje mi się, że w większej ilości jej tam jest, bo nie zauważyłem, żeby sąsiadom, trzymających auta w tych samych warunkach tyle się jej lało). Podnosząc obroty silnika na jałowym i puszczeniu gazu nie ma strzału w rurę, jest tylko lekkie pyknięcie w nią. Przy 2250 obrotach na jałowym (i tylko przy takich) silnik wpada w wibracje, które przenoszą się najbardziej dosadnie na kabinę w całym zakresie obrotów silnika, ale to raczej nic co by mogło cokolwiek wnosić do sprawy, bo to wydaje się być normalne, że każdy silnik ma ten moment, w którym najbardziej wchodzi w wibracje.
Auto jeździ i przyspiesza bez problemów, ze spalaniem w mieście średnio ok. 12L (przy ruszaniu/przyspieszaniu dochodzi standardowo do 30L i wyżej) i poza miastem 8/9L.
Na jałowym biegu i dogrzanym silniku próbuję obciążać silnik klimatyzacją, elektryką i nadal te same drgania.
Gasząc dogrzany silnik i odpalając go ponownie (po chwili) rozrusznik kręci maksymalnie 4 razy.
Cześć II. (co wykonałem)
Byłem u mechanika polecanego tu na forum, który stwierdził, że przepustnica do czyszczenia. Umówiłem się na termin, dokonał czyszczenia poprzez wpsikiwanie preparatu czyszczącego na chodzącym silniku, bez rozbiórki na części pierwsze. Przy czym nie miałem problemów stricte związanych z uchylaniem się klapki przy przyspieszaniu auta nie czuć dławienia. W rozmowie dowiedziałem się, że jeżeli nie przepustnica to może coś innego z zapłonu (świece, cewki), a być może nawet wtryski). Po dwóch dniach od czyszczenia przepustnicy, nadal te same drgania odczuwalne i nic się nie zmieniło. Zalałem paliwo do pełna i dodałem środka czyszczącego, bo być może coś tam faktycznie się przytkało. Nic to póki co nie wniosło do sprawy (nadal jeżdżę na tym samym zalanym baku). Kupiłem i wymieniłem sobie świece na nowe irydowe. Stare (wymieniane 20 000km temu) miały na sobie nagar, co świadczyć może o krótkich pokonywanych dystansach i niedogrzaniu świec do samoczyszczenia. Cewki wiadomo również miałem w ręku i obejrzałem je dokładnie i nie było widać niepokojących znaków. Być może same w sobie mogą być zużyte (wyrobione), ale bez oscyloskopu raczej nie da się stwierdzić czy ich praca jest prawidłowa. Zamontowałem ponownie i oczywiście te same drgania.
Byłem ponownie u tego samego polecanego mechanika, który albo miał zły dzień albo po prostu takimi sprawami się nie chce zajmować, dając do zrozumienia, że to jest normalne i podchodziło to pod stwierdzenie 'ten typ tak ma', które działa na mnie jak płachta na byka. Po prostu stanęło na tym, że najlepiej jakbym jeździł tak, jak jest, czyli z drganiami.
Wziąłem dalej sprawy w swoje ręce i wziąłem się za sondę lambda górną, odpiąłem ją odpaliłem silnik i ten chyba powinien zachowywać się inaczej bez podpiętej sondy niż jak z podpiętą (chyba). Tymczasem silnik pracował identycznie i oczywiście te same drgania po dogrzaniu się silnika. To mi daje trochę do myślenia. Obroty były na tym samym poziomie 750, a drgania ani się nie zwiększyły, ani nie zmniejszyły.
Zbadanie sondy dolnej zrobiłem poprzez OBD2 i softu SDPROG, w którym to widzę tylko sondę z rzędu 1 i jako czujnik 2, a napięcie na sondzie wzrosło od początkowego 0.00V do po dogrzaniu silnika 0.9V. Po dodawaniu gazu lekko rosło, żeby po jego puszczeniu spaść i odbudować się na poziomie z ostatniego zakresu sprzed dodawania gazu. Nie widzę w tym sofcie pierwszej sondy, czyli rząd 1 czujnik 1, powinna być?
Na tym samym sofcie widzę dokładniej obroty silnika i te lekko falują. 750 to standard, który w momencie odczuwania tych drgań przechodzi na minimalnie 720.
Odpaliłem soft FORScan w poszukiwaniu jakichkolwiek błędów, ale nic nie wyskoczyło, czysto. Przyznaję, że nie patrzyłem jeszcze czy w tym sofcie widać pierwszą sondę, jest możliwość jej podejrzenia?
Część III (podejrzani)
Jak wynika z powyższych części, podejrzani to:
– przepustnica (przeczyszczona tylko sprayem czyszczącym, psikniętym poprzez otwór w gumowym łączniku przepustnicy z obudową filtra powietrza, bez jej rozbierania)
– świece (wymienione na nowe)
– cewki (nie noszą śladów zniszczeń, bez oscyloskopu raczej nie da się dokładnie stwierdzić czy prawidłowo działają)
– sonda lambda górna (przed katalizatorem) – jej wypięcie nie spowodowało w zachowaniu silnika żadnych zmian
– sonda lambda dolna (za katalizatorem) – jej napięcia badane softem są prawidłowe
– akumulator główny – zbadałem multimetrem i na spoczynku z prawidłowym napięciem 12.4V, po odpaleniu silnika 14.5V (przy okazji widać, że alternator chodzi prawidłowo)
– akumulator i-stop – również zbadałem i też prawidłowe napięcie – o tym akumulatorze specjalnie wspominam, gdyż być może ten i-stop i prawdopodobnie jego ciągłe wykorzystywanie przez poprzedniego właściciela mogły wykończyć poduszki silnika i te umieszczam poniżej jako podejrzane
– poduszki silnika – być może mają wyrobione gumy, ale nie na tyle, żeby dało się słyszeć metaliczne stukanie przy odpaleniu czy gaszeniu silnika, choć muszę przyznać, że jak na pierwszym biegu dodaję gazu celem przełożenia na drugi bieg to słychać przy wyższym obrocie lekki stuk, który przypisałbym prędzej do zawieszenia podwozia niż jak do zawieszenia silnika, być może się mylę, bo trudno to sprawdzić, stojąc w miejscu.
Część IV (podsumowanie)
Auto jest zadbane, zawieszenie (oprócz wspomnianego w części III stuku być może to stuk od poduszki silnika) pracuje idealnie, geometria idealna, wydajność amortyzatorów prawidłowa. Komora silnika zadbana, wszystko na swoim miejscu. Przeglądy robione na czas. Filtr powietrza wymieniony, olej wraz z filtrem wymienione. Auto normalnie użytkowane i poprzez przebieg ponad 100 000 km należy na nie patrzyć. Czytałem sporo po forach o drganiach i zdaję sobie sprawę, że można wymienić połowę silnika, a okaże się, że najmniejszy detal, którego nie podejrzewaliśmy zrobi tę różnicę. Zatem czego nie wziąłem pod uwagę, a powinienem?
podzielę wpis na 4 części, żeby było przejrzyście.
Proszę Was o pomoc w tym temacie, gdyż lubię jak z autem wszystko gra jak powinno.
(Mazda 5 II, CW, silnik 2.0 benzyna (bez gazu), rocznik 2011, ponad 100 000 km)
Część I. (opis problemu)
Wsiadam do auta, odpalam zimny silnik, rozrusznik kręci 6-8 razy zanim zaskoczy. Jak zaskoczy, na większym ssaniu obroty 1250, które w miarę upływu czasu i rozgrzania silnika spadają do 750. Teraz sedno sprawy, na zimnym silniku nie czuć drgań wewnątrz kabiny, ale są one do odczucia na ciepłym i dogrzanym silniku i tylko na jałowym biegu. Im silnik bardziej dogrzany tym bardziej są odczuwalne. Obroty, patrząc na wskazówkę zegara, nie falują. Są to drgania losowe, nie ma cykli. Być może te drgania są również podczas samej jazdy, ale są tłumione przez pracę i 'naprężenie' silnika. Na jałowym biegu (bez gazu) słychać lekkie popykiwania z rury wydechowej (z której leci woda, ale to wiadomo normalna sprawa, choć wydaje mi się, że w większej ilości jej tam jest, bo nie zauważyłem, żeby sąsiadom, trzymających auta w tych samych warunkach tyle się jej lało). Podnosząc obroty silnika na jałowym i puszczeniu gazu nie ma strzału w rurę, jest tylko lekkie pyknięcie w nią. Przy 2250 obrotach na jałowym (i tylko przy takich) silnik wpada w wibracje, które przenoszą się najbardziej dosadnie na kabinę w całym zakresie obrotów silnika, ale to raczej nic co by mogło cokolwiek wnosić do sprawy, bo to wydaje się być normalne, że każdy silnik ma ten moment, w którym najbardziej wchodzi w wibracje.
Auto jeździ i przyspiesza bez problemów, ze spalaniem w mieście średnio ok. 12L (przy ruszaniu/przyspieszaniu dochodzi standardowo do 30L i wyżej) i poza miastem 8/9L.
Na jałowym biegu i dogrzanym silniku próbuję obciążać silnik klimatyzacją, elektryką i nadal te same drgania.
Gasząc dogrzany silnik i odpalając go ponownie (po chwili) rozrusznik kręci maksymalnie 4 razy.
Cześć II. (co wykonałem)
Byłem u mechanika polecanego tu na forum, który stwierdził, że przepustnica do czyszczenia. Umówiłem się na termin, dokonał czyszczenia poprzez wpsikiwanie preparatu czyszczącego na chodzącym silniku, bez rozbiórki na części pierwsze. Przy czym nie miałem problemów stricte związanych z uchylaniem się klapki przy przyspieszaniu auta nie czuć dławienia. W rozmowie dowiedziałem się, że jeżeli nie przepustnica to może coś innego z zapłonu (świece, cewki), a być może nawet wtryski). Po dwóch dniach od czyszczenia przepustnicy, nadal te same drgania odczuwalne i nic się nie zmieniło. Zalałem paliwo do pełna i dodałem środka czyszczącego, bo być może coś tam faktycznie się przytkało. Nic to póki co nie wniosło do sprawy (nadal jeżdżę na tym samym zalanym baku). Kupiłem i wymieniłem sobie świece na nowe irydowe. Stare (wymieniane 20 000km temu) miały na sobie nagar, co świadczyć może o krótkich pokonywanych dystansach i niedogrzaniu świec do samoczyszczenia. Cewki wiadomo również miałem w ręku i obejrzałem je dokładnie i nie było widać niepokojących znaków. Być może same w sobie mogą być zużyte (wyrobione), ale bez oscyloskopu raczej nie da się stwierdzić czy ich praca jest prawidłowa. Zamontowałem ponownie i oczywiście te same drgania.
Byłem ponownie u tego samego polecanego mechanika, który albo miał zły dzień albo po prostu takimi sprawami się nie chce zajmować, dając do zrozumienia, że to jest normalne i podchodziło to pod stwierdzenie 'ten typ tak ma', które działa na mnie jak płachta na byka. Po prostu stanęło na tym, że najlepiej jakbym jeździł tak, jak jest, czyli z drganiami.
Wziąłem dalej sprawy w swoje ręce i wziąłem się za sondę lambda górną, odpiąłem ją odpaliłem silnik i ten chyba powinien zachowywać się inaczej bez podpiętej sondy niż jak z podpiętą (chyba). Tymczasem silnik pracował identycznie i oczywiście te same drgania po dogrzaniu się silnika. To mi daje trochę do myślenia. Obroty były na tym samym poziomie 750, a drgania ani się nie zwiększyły, ani nie zmniejszyły.
Zbadanie sondy dolnej zrobiłem poprzez OBD2 i softu SDPROG, w którym to widzę tylko sondę z rzędu 1 i jako czujnik 2, a napięcie na sondzie wzrosło od początkowego 0.00V do po dogrzaniu silnika 0.9V. Po dodawaniu gazu lekko rosło, żeby po jego puszczeniu spaść i odbudować się na poziomie z ostatniego zakresu sprzed dodawania gazu. Nie widzę w tym sofcie pierwszej sondy, czyli rząd 1 czujnik 1, powinna być?
Na tym samym sofcie widzę dokładniej obroty silnika i te lekko falują. 750 to standard, który w momencie odczuwania tych drgań przechodzi na minimalnie 720.
Odpaliłem soft FORScan w poszukiwaniu jakichkolwiek błędów, ale nic nie wyskoczyło, czysto. Przyznaję, że nie patrzyłem jeszcze czy w tym sofcie widać pierwszą sondę, jest możliwość jej podejrzenia?
Część III (podejrzani)
Jak wynika z powyższych części, podejrzani to:
– przepustnica (przeczyszczona tylko sprayem czyszczącym, psikniętym poprzez otwór w gumowym łączniku przepustnicy z obudową filtra powietrza, bez jej rozbierania)
– świece (wymienione na nowe)
– cewki (nie noszą śladów zniszczeń, bez oscyloskopu raczej nie da się dokładnie stwierdzić czy prawidłowo działają)
– sonda lambda górna (przed katalizatorem) – jej wypięcie nie spowodowało w zachowaniu silnika żadnych zmian
– sonda lambda dolna (za katalizatorem) – jej napięcia badane softem są prawidłowe
– akumulator główny – zbadałem multimetrem i na spoczynku z prawidłowym napięciem 12.4V, po odpaleniu silnika 14.5V (przy okazji widać, że alternator chodzi prawidłowo)
– akumulator i-stop – również zbadałem i też prawidłowe napięcie – o tym akumulatorze specjalnie wspominam, gdyż być może ten i-stop i prawdopodobnie jego ciągłe wykorzystywanie przez poprzedniego właściciela mogły wykończyć poduszki silnika i te umieszczam poniżej jako podejrzane
– poduszki silnika – być może mają wyrobione gumy, ale nie na tyle, żeby dało się słyszeć metaliczne stukanie przy odpaleniu czy gaszeniu silnika, choć muszę przyznać, że jak na pierwszym biegu dodaję gazu celem przełożenia na drugi bieg to słychać przy wyższym obrocie lekki stuk, który przypisałbym prędzej do zawieszenia podwozia niż jak do zawieszenia silnika, być może się mylę, bo trudno to sprawdzić, stojąc w miejscu.
Część IV (podsumowanie)
Auto jest zadbane, zawieszenie (oprócz wspomnianego w części III stuku być może to stuk od poduszki silnika) pracuje idealnie, geometria idealna, wydajność amortyzatorów prawidłowa. Komora silnika zadbana, wszystko na swoim miejscu. Przeglądy robione na czas. Filtr powietrza wymieniony, olej wraz z filtrem wymienione. Auto normalnie użytkowane i poprzez przebieg ponad 100 000 km należy na nie patrzyć. Czytałem sporo po forach o drganiach i zdaję sobie sprawę, że można wymienić połowę silnika, a okaże się, że najmniejszy detal, którego nie podejrzewaliśmy zrobi tę różnicę. Zatem czego nie wziąłem pod uwagę, a powinienem?