Hehe, jakie ja już historie samochodów sprawdzonych w ASO widziałem ... jeden miał kompletnie zgnitą podłogę, 6-letnie auto, a ASO dało rekomendację do zakupu.
Dlatego mówię – miernik za 200zł i masz większą pewność, niektóre rzeczy są tak łatwe do sprawdzenia, i tak ważne, że naprawdę szkoda oddawać to w czyjeś ręce.
Poza tym zawsze może to być wabik – właśnie tak jak myślisz, że skoro zgadzają się na ASO, to klient pomyśli, że wszystko w porządku.
A co im szkodzi zgodzić się na ASO? – nic i tak na tym nie tracą.
A na miejscu może się okazać, że nie ma tablic, ubezpieczenia = samochód nie może się przemieszczać, i nici z ASO
– to ewentualnie też o to zapytaj, czy na 100% jest możliwość na sprawdzenie
w wybranym przez Ciebie punkcie.A sprzedający bajkopisarz:
"
eksploatacja po zachodnich drogach bez porównania do krajowej"
– przecież to dziecinada. Samochód z silnikiem 260 koni, a on pisze o drogach
Poza tym nie ma zielonego pojęcia po jakich drogach ten samochód jeździł.