Zobacz jak się sprawa w tym temacie rozwinęła:
viewtopic.php?f=35&t=188134
Niestety nikt dobrego samochodu za grosze nie sprzeda, a za granicą (Niemcy, Belgia, Austria) są droższe (nowe) niż w Polsce, to i używane swoje kosztują.
A moje podejście jest takie, że oglądałem sporo TVN Turbo

... poza tym to także chodzi o ludzką uczciwość, podejście do życia, światopogląd, a w Polsce, w tej dziedzinie (handel samochodami) to bardzo kuleje, dlatego nigdy w życiu bym nie kupił samochodu, który ktoś inny kupił – sprowadził, by na nim zarobić, a do tego cena jest atrakcyjna. Że coś nie tak, to widać jak na dłoni. Z drugiej strony, zachodzi tutaj swego rodzaju paradoks ... bo gdyby ten sam samochód został wystawiony za wyższą cenę, to byłby mniej podejrzany. Handlarze niestety mogą o tym wiedzieć, chociaż z drugiej strony jak ktoś się zna na rzeczy to i tak wykryje, że coś nie tak z samochodem, a niską ceną polują pewnie na ... osoby, które się na rzeczy nie znają.
Mnie się "udało", że obcuję z duńskim rynkiem samochodowym, tutaj wszystko można sprawdzić w internecie (przebieg, ilu właścicieli, czy samochód stał wyrejestrowany przez jakiś czas, czy ciąży na nim jakiś zastaw), a kupując samochód od handlarza (mniejszego, czy też większego) dostajesz gwarancję "z urzędu", zależnie od wieku, używane do lat bodajże 10 ... 6 miesięcy gwarancji, starsze 2-3 miesiące, a i przepisy tutaj ostre dla nieuczciwych.
Obecną Mazdę kupiłem w czerwcu zeszłego roku, jako 5-letnią, miałem pół roku gwarancji, a jak ją odbierałem to sprzedawca – miły facet – powiedział, że jak cokolwiek będzie się działo z samochodem to mam od razu dzwonić (kupowałem od dealera Mazdy, pewnie mniejsi handlarze mają trochę inne podejście

... ale kupiłem w "cenie rynkowej", po tyle chodziły, w sumie to była nawet z niższego progu cenowego). 2 tygodnie przed końcem gwarancji miałem w głowie 2 takie [tiiit], które mi trochę uprzykrzały życie, mianowicie nie działało gniazdo zapalniczki w podłokietniku, jak i podgrzewanie foteli zawsze działało z maksymalną mocą ... napisałem maila, i się zastanawiałem, czy takie podejście to był pic na wodę, czy może jednak ... koniec końców, naprawili jedno i drugie (drugie bardziej doskwierało, bo musieli wymienić matę grzewczą i jakiś kontroler), nie zapłaciłem za to nic, odbyło się to w ramach gwarancji, nie czułem się jako "intruz wyłudzacz", wręcz przeciwnie, umawiali mnie normalnie – jak na serwis, nawet na następny dzień (musiałem jeździć 3 razy, bo mieli problem z tym siedzeniem) dlatego takiej pewności kupowania samochodu życzę każdemu.
A książki serwisowej być nie powinno, bo to Mazda z 2007 roku, od 2006 roku Mazda prowadzi ewidencję elektroniczną, no chyba, że chodzi o wydruk z DSR.
Powodzenia.