Czy warto zgłaszać wyłudzenie pieniędzy...

Tematy dotyczące użytkowników forum, z którymi współpraca nie zakończyła się pomyślnie. Obowiązkowe jest przestrzeganie aktualnej ustawy o ochronie danych osobowych!

Postprzez nemi » 1 gru 2011, 21:27

Panie i Panowie,
ostatnio musiałem zgłębić temat pojawienia się w sądzie i piszę tego posta ku przestrodze i by podzielić się informacjami, jakie udało mi się do tej pory zgromadzić. Nie piszę tego w dziale "Prawo/ubezpieczenia", bo chciałbym naświetlić sytuacje osobom w jakiś sposób oszukanym.

Otóż dostałem wezwanie do sądu w charakterze świadka (co prawda w sprawie zupełnie innej, cywilnej, ale siłą rzeczy dotarłem do przypadków ludzi pokrzywdzonych przez internetowych oszustów). Moje pojawienie się na sali sądowej jest obowiązkowe pod groźbą kary finansowej. Wezwanie zawiera też informację, że mogę ubiegać się odszkodowania za utracone zarobki i zwrot kosztów podróży. Do tej pory jest wspaniale. Pracodawca też musi dać dzień wolny i nie ma prawa odmówić.

A jak wygląda praktyka? Z informacji, do których dotarłem nawet jeśli zarabiam 1000 zł dziennie, to odszkodowanie będzie wynosiło 4,6% z jakiejś kwoty bazowej, co w chwili obecnej jest równowartością... 80 zł. Do tego podobno w sądach jest praktyka, że zwracają za bilet PKP drugiej klasy. Muszę jechać do Opola i na godzinę rozprawy fizycznie nie jestem w stanie takim pociągiem pojechać. Czyli stracę znacznie, znacznie więcej na paliwo lub na jakiś pociąg ekspresowy!

Okazuje się, że stracę na tym interesie xxx zł zarobku (bądź urlop) + 200 zł za paliwo.

Do czego zmierzam: jeśli mieszkasz w Świnoujściu, a orżnie Cię koleś z Przemyśla, to trzeba się bardzo mocno zastanowić, czy gra jest warta świeczki. Nie dość, że zostałeś okradziony na jakąś kwotę, to jeszcze poniesiesz większość kosztów noclegu, utraconych zarobków i podróży :(.

Najgorsza jest sytuacja, kiedy jest grupa osób oszukanych i wytoczy ktoś proces cywilny (ale nie Ty). Jeśli zostaniesz wezwany na świadka, a pozwany przegra, to i tak podobno nie odzyskasz kasy gdy nie jesteś powodem. Są chyba jakieś możliwości zostania oskarżycielem posiłkowym, ale to już bardziej zawiły temat, którego nie zgłębiałem.

Dotarłem do historii ludzi, którzy w takich sprawach składali zeznania na policji, a musieli je powtórzyć przed sądem oddalonym o setki kilometrów od ich miejsca zamieszkania...

Tak czy inaczej machina sprawiedliwości nie działa specjalnie na naszą korzyść i naprawdę radzę się zastanowić, czy gdziekolwiek sprawę zgłaszać :(. Trzeba się liczyć, że strata 100 zł będzie nas kosztowała znacznie, znacznie więcej, nie wspominając o tym, że może być kilka rozpraw.

Istnieje możliwość wystąpienia o przesłuchanie w sądzie na miejscu w ramach pomocy prawnej, ale nie wiem czy komuś to się udało. Ja będę próbował i poinformuję tutaj, czy sąd przychyli się do mojego wniosku.

Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego w ogóle takie oszustwa mają miejsce w sieci. Po prostu ci złodzieje wiedzą, że prawie nikomu nie będzie się opłacało odzyskiwanie np. 100 czy 300 zł :(.

Będę informować jak się potoczy sprawa mojego "świadkowania", ale chciałem teraz się podzielić lepszą lub gorszą wiedzą jak to może wyglądać i że ściganie złodzieja przez nasz wymiar sprawiedliwości będzie nas drogo kosztować.

Czy ktoś już miał w ogóle z tym do czynienia? Czy faktycznie sąd zwraca tak niewiele kosztów?


Pozdrawiam,
nemi
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 13:20
Posty: 7474 (100/270)

Postprzez Grzyby » 1 gru 2011, 22:15

nemi napisał(a):Czy ktoś już miał w ogóle z tym do czynienia? Czy faktycznie sąd zwraca tak niewiele kosztów?

nemi napisał(a):Istnieje możliwość wystąpienia o przesłuchanie w sądzie na miejscu w ramach pomocy prawnej, ale nie wiem czy komuś to się udało.

Oczywiście. To normalna praktyka sądowa.
W podobnej sytuacji możesz "zgłosić wniosek o przesłuchanie w drodze pomocy sądowej w Sądzie ..." (sam wskazujesz najbliższy jaki Ci pasuje)
I po prostu dostaniesz info o zgłoszenie się do tego wskazanego przez Ciebie Sądu na złożenie zeznań.
I tyle.


(
nemi napisał(a):jeśli mieszkasz w Świnoujściu, a orżnie Cię koleś z Przemyśla, to trzeba się bardzo mocno zastanowić, czy gra jest warta świeczki. Nie dość, że zostałeś okradziony na jakąś kwotę, to jeszcze poniesiesz większość kosztów noclegu, utraconych zarobków i podróży

Myślę, że twierdzenie jak wyżej, jest twierdzeniem mocno na wyrost i chyba zagrały emocje bez dokładnego rozeznania tematu.
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 22:09
Posty: 17082 (109/177)
Skąd: KIELCE
Auto: Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Panda VAN 1,1 LPG '05
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez nemi » 2 gru 2011, 08:26

Grzyby napisał(a):(
nemi napisał(a):jeśli mieszkasz w Świnoujściu, a orżnie Cię koleś z Przemyśla, to trzeba się bardzo mocno zastanowić, czy gra jest warta świeczki. Nie dość, że zostałeś okradziony na jakąś kwotę, to jeszcze poniesiesz większość kosztów noclegu, utraconych zarobków i podróży

Myślę, że twierdzenie jak wyżej, jest twierdzeniem mocno na wyrost i chyba zagrały emocje bez dokładnego rozeznania tematu.

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie mam rozeznanego dobrze tematu, bo jeszcze nigdy w życiu nie byłem w sądzie (ale codziennie przejeżdżam obok Sądu Najwyższego w drodze do pracy, więc w sumie powinienem być specjalistą :P).

Mój post nie ma na celu pomocy prawnej, a bardziej nakłonienie do zgłębienia tematu przed podjęciem jakichkolwiek kroków.

Na swoim własnym przykładzie: przeczytałem w wezwaniu, że mogę liczyć na zwrot utraconych zarobków i zwrot kosztów podróży. A kiedy się dowiedziałem o jakie kwoty chodzi, to ogarnął mnie śmiech – wiadomości mam tylko z internetu od osób, które twierdziły, że pracują w sekretariacie sądu i że taka właśnie jest praktyka i nie sprawdziłem (jeszcze) na własnej skórze.

I kontynuując poprzedni przykład:
człowiek ze Świnoujścia kupił od jakiegoś człowieka z Przemyśla przedmiot za 100 zł, którego nigdy nie dostał. Poszedł na policję, złożył zeznania:
"W dniu tym i tym kliknąłem na aukcję (czy cokolwiek innego), wpłaciłem pieniądze na ten i ten numer konta. Nie mam ani przedmiotu, ani pieniędzy".
Po 8 miesiącach sąd przysyła wezwanie w charakterze świadka: szanowny panie, przyjedź do nas 939 km najkrótszą drogą w jedną stronę we wtorek na godzinę 9:30 w celu powtórzenia tego samego, co już powiedziałeś na policji. Miałeś aż 8 miesięcy, żeby przypomnieć sobie okoliczności kliknięcia na aukcji.

I ludzie się borykają co zrobić z tematem, jak się z tego wymiksować, bo już dawno przeboleli parę złotych straty. Zdrowy rozsądek podpowiada, że sąd przychyli się w takich sytuacjach jak powyższa do przesłuchania w miejscu zamieszkania (ciekawe jak się uda ze mną – będę się o to starał w porozumieniu z adwokatem pozwanego, bo właśnie pozwanemu mają pomóc moje zeznania, więc nie chcę zrobić czegoś na jego niekorzyść...). Ale trzeba się liczyć zawsze z tym, że:
– rozprawa pewnie nie będzie się odbywała kiedy akurat nie mamy kompletnie nic do roboty – trzeba stracić czas (urlop w robocie),
– trzeba stracić kasę na dojazd (wszak nie każdy mieszka w tym samym miejscu, gdzie znajduje się sąd...)
– nawet jeśli jest możliwość przesłuchania w miejscu zamieszkania, to tak czy inaczej trzeba stracić czas, żeby się dowiedzieć jak napisać wniosek i jakie wymyślić uzasadnienie, śmignąć na pocztę, zapłacić za polecony, czekać w niepewności na odpowiedź (czyli nie wiadomo jak można rozplanować chociażby swoje wyjazdy).

Przekazać chciałem, że nie zawsze wystarczy zgłoszenie sprawy na policji i żeby oszusta "dopaść" może to nas kosztować przynajmniej sporo czasu i być może jakieś pieniądze.
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 13:20
Posty: 7474 (100/270)

Postprzez Grzyby » 2 gru 2011, 10:27

nemi napisał(a):Przekazać chciałem, że nie zawsze wystarczy zgłoszenie sprawy na policji i żeby oszusta "dopaść" może to nas kosztować przynajmniej sporo czasu i być może jakieś pieniądze.

Niestety forma w jakiej to zrobiłeś jest raczej straszeniem przed podejmowaniem jakichkolwiek działań.
A przecież to oczywiste (tak mi się przynajmniej wydaje), że nie wystarczy zgłosić sprawy na Policję (zresztą – tego też nie robisz siedząc na kiblu za pomocą SMSa).

P.S. Zwykle wystarczy telefon do sądu z którego przyszło wezwanie i rozmowa z sekretarzem sądowym który podpisał się pod pismem. On ma wyjaśnić co i jak możesz zrobić.
To jest najprostsze wyjście – nie ma co szukać po necie i grzebać po forach. Bo w najlepszym wypadku znajdzie się taki temat jak ten i zrezygnuje z jakichkolwiek działań :P
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 22:09
Posty: 17082 (109/177)
Skąd: KIELCE
Auto: Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Panda VAN 1,1 LPG '05
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez nemi » 2 gru 2011, 11:11

Grzyby napisał(a):A przecież to oczywiste (tak mi się przynajmniej wydaje), że nie wystarczy zgłosić sprawy na Policję (zresztą – tego też nie robisz siedząc na kiblu za pomocą SMSa).

Dla mnie to nie było niestety oczywiste. Żyłem z takim poczuciem, że jeśli zostanę oszukany, skoczę w wolnej chwili na posterunek policji, złożę zeznanie i po krzyku. Nie spodziewałem się, że jeżeli powiem wszystko co wiem i dostarczę dowody, to ktoś potem może mi kazać jechać na drugi koniec Polski, żeby opowiedzieć jak klikałem "kup teraz". Tak się dziwnie składa, że nie znam nikogo związanego w jakikolwiek sposób sądownictwem (w przeciwieństwie do Ciebie, jeśli dobrze pamiętam :P), nigdy w życiu nie byłem w sądzie, a na posterunku policji byłem tylko jako pracownik pewnej gazety dawno temu, żeby spotkać się z rzecznikiem prasowym.

Czy namawiam do zaniechania działań? Absolutnie nie. Założyłem ten temat, żeby tacy zieloni jak ja mieli świadomość, że wizyta na miejscowej komendzie nie kończy tematu i jeśli postanowimy oddać sprawę w ręce odpowiednich organów może się to wiązać z wieloma dodatkowymi działaniami z naszej strony. Osobiście, jeśli zostałbym oszukany na 100 zł tydzień temu, to bez wahania zgłosiłbym sprawę na policję bez względu na miejsce zamieszkania oszusta. Gdybym został oszukany dziś – mocno bym to rozważył.
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 13:20
Posty: 7474 (100/270)


Postprzez nemi » 17 sty 2012, 16:31

Postanowiłem nie starać się o przesłuchanie w ramach pomocy prawnej, żeby nie zakleszczać sprawy na ileś miesięcy ("korki" w sądach warszawskich) i żeby przesłuchanie nie wypadło mi na przykład w lecie albo jakimś beznadziejnym czasie (tuż przy jakimś długim weekendzie etc.). Przesłuchanie mam więc za sobą.

Co do zwrotu kosztów: w dziale HR dowiedziałem się, że przysługuje mi bezpłatna nieobecność usprawiedliwiona czy coś takiego – tak czy inaczej wypłatę miałbym o jeden dzień roboczy niższą. Tym samym zdecydowałem się na wykorzystanie urlopu wypoczynkowego.

Przeczytałem w internecie, że sędzia na rozprawie powinien poinformować o możliwości ubiegania się o zwrot kosztów podróży i odszkodowanie za utracone zarobki. Nic takiego się nie stało. Podobno miałem też udać się potem do sekretariatu, gdzie wyliczyliby mi należność i tego samego dnia odebrałbym kasę. Też nic z tego. Musiałem złożyć podanie w biurze podawczym (czy jak to się zwie), w którym wniosłem o odszkodowanie za utracone zarobki (dołączyłem zaświadczenie o zarobkach za ostatnie 3 miesiące) oraz prośbę o zwrot 270 zł za paliwo (opisałem jakim samochodem jechałem, z jaką pojemnością i wszelkie wyliczenia). Byłem tym zaskoczony, więc nie wiem czy takie pismo jest dobre, czy całkiem do bani. Kobieta przyjmująca podanie powiedziała, że zostanie ono rozpatrzone przez sędziego. Z informacji internetowych miało to wyglądać całkiem inaczej i nie przygotowałem się wcześniej – nie miałem tego pisma i nie byłem w stanie wymóc go na prawniku pozwanego...

Poinformuję jak sąd ustosunkował się do mojego podania i jakie kwoty wypłaci, jeśli się na to zdecyduje :].
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 13:20
Posty: 7474 (100/270)

Postprzez nemi » 7 lut 2012, 10:14

Przepraszam za posta pod postem.

Nowe informacje w sprawie: sąd zgodził się z wnioskowaną kwotą kosztów podróży i przyznał mi 273 zł, a nie jak wszędzie czytałem, za bilet PKP drugiej klasy (może dlatego, że moja podróż trwałaby dwa dni, gdybym jechał pociągiem i przysługiwałoby mi coś za dwa dni poza domem?).
Ponadto mam dostać odszkodowanie za utracone zarobki w wysokości 81,26, czyli jakbym zarabiał 1787,72 netto. Zarabiam nieco więcej, więc jestem w plecy :P.



EDIT 20.03.2012
Sąd wysłał mi kasę Pocztą Polską w kwocie 354,26 zł.
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 13:20
Posty: 7474 (100/270)

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości

Moderator

Moderatorzy Ogłoszenia