Norreca napisał(a):tak naprawde kazdy jest madry jak juz sie cos stanie, i mowic ze poprzednik powinien to zauwazyc nie jest namiejscu jak dla mnie, ale to juz inny punkt widzenia.
Czemu? Ja uważam, że oddając auto do warsztatu płaci się nie tylko za samą robociznę ale i za wiedzę mechanika (w tym wypadku chyba jej brak). Przeciętny Kowalski nie musi wiedzieć jaki jest dopuszczalny luz tłok-cylinder, jednak mechanik zajmujący się tym na co dzień powinien to wiedzieć i przede wszystkim sprawdzić/ocenić, a w tym wypadku poinformować Kowalskiego że luz jest za duży. Oczywiście decyzja, co z tym robimy należy zawsze do Kowalskiego...
Czy moja opinia jest na miejscu czy nie – ja powtórzyłem tylko słowa mechanika, który to teraz rozbierał. Według niego raczej nie możliwym jest, żeby taki luz zrobił się przez te 7500km zrobionych od ostatniego remontu... Ale tak jak mówisz Marcinie – mądry polak po szkodzie. Nie sposób udowodnić, że podczas ostatniego remontu luz był juz na tyle duży że należało coś z tym robić. Ja już mam nauczkę i w przyszłości wolę kupić auto z uszkodzonym motorem niż po remoncie
Norreca napisał(a):a mowia ze ropniak drogi w naprawie

tylko ze on niechce sie popsuc tak powaznie.
anyway wspolczuje i oby koniec przygod juz powoli dla Ciebie
Licząc standard w dieslu – czyli DPF, dwumas i wtryski + troche droższy "wozokilometr" niż przy LPG – w ostatecznym rozrachunku tak na prawdę na jeden czort wyjdzie

Ale takie niespodzianki w dieslach, choć rzadziej to też się zdarzają
Szumi91 napisał(a):Kosztowo nie zazdroszczę. Szukam pozytywów i wiesz co, będziesz miał nowy silnik
Dokładnie, będziesz miał motor wyremontowany. Tylko jedyny ból, że pojawił się niespodziewany wydatek. W każdym razie po remoncie będziesz mógł pojeździć dobrych kilka lat
Teoretycznie już teraz miałem motor po remoncie
