Dzisiaj jeden ze szczęśliwszych dni w roku. Nasz lokalny mechanik wreszcie znalazł czas i zajął się Czerwoną, która od jakiegoś czasu cierpiała na dzwony z dwumasy i uślizgi sprzęgła w górnych biegach, że o wibracjach na jałowym, od których w codziennym staniu w korkach dostawałem drgawek nie będę wspominał.
Pożegnaliśmy wysłużonego fabrycznego Sachs'a, a w jego miejsce wpadł komplet LUK RepSet DMF. Wyłowiony w bardzo dobrej cenie na sprzęgło.com.pl
Ponieważ miałem problem z umówieniem wolnego terminu u Wieśka, w międzyczasie wpadłem na dobry pomysł by w oczekiwaniu na montaż zlecić "zakucie" tarczy w lepszą okładzinę i do tego nieco poprawić fabryczny docisk. Całość nadal wyszła mnie taniej niż nowy DMF od Sachs'a
Tym sposobem auto otrzymało zdaje się dożywotni set. Z tego co rozmawiałem z wykonawcą, bez problemu zniesie 400Nm, ale nie oszukujmy się z Y6 ciężko to będzie osiągnąć w fabrycznym osprzęcie i uszczelnieniach. Jak znam siebie, ustawimy zatem popularnego pół szatana "333", bo tyle zmieści się w normie zadymienia i będzie banan.
Wracając jednak do tego co dzisiaj. Wymieniony filtr i olej w silniku oraz olej w skrzyni. Płyny od Liqui Moly, z którego uprzednio (od regeneracji turbiny) byłem bardzo zadowolony. Do tego doszła nowa "łapa" pod skrzynię, no i rzecz oczywista nowy płyn do sprzęgła.
Zapytacie o efekty tych zabaw?! Odpiszę taką oto sytuacją: Wiesiek podjeżdża po wszystkim i zostawia odpalony. Ja wsiadam i "pamięć ustawień" w nodze nie znalazła sprzęgła tam gdzie było uprzednio. Rzecz jasna zgasł
Później już wszystko pozytywnie. I ten banan na twarzy gdy nic nie telepie, silnik cicho pracuje, a moment obrotowy czuć i transmisja nie ucieka. No i to gaszenie silnika bez dzwona. Jutro i w majówkę poznajemy się z Czerwoną od nowa, bo jeszcze serwis klimy i hamulców
Jeszcze taka dygresja – płynu do skrzyni wlazło mi 2,8l. Nie wiem jakim cudem niektórzy wciskają tam ponad litr więcej, ale jak widać niżej byłem przygotowany i zostałem z nadmiarem.