Witam.
To mój pierwszy post i chcę opisać moją przygodę z ceramizerem:) A więc: autko jakie użytkuje to Hyundaj Pony 1,5 + LPG o przebiegu powyzej 400 tys km. We wrzesniu zeszłego roku zrobiłem remont głowicy (przy przebiegu 386 tys km). Po tym fakcie autko jeździło ok... 3 miechy:(. Padł dół. Cóż, wiedziałem że tak może być ale zaryzykowałem. Samochód miał trudności z: odpaleniem, obrotami silnika na biegu jałowym (skakały), brak mocy i najważniejsze: SPALANIE OLEJU: 1 LITR PONIZEJ 100 KM!! Po prostu – niebieska chmura za autem:(. Co ciekawe spalanie gazu tez się zmnieniło: z 10 na 9 litrów po miescie..

W grudniu postanowiłem zakupić ceramizer i dać autku ostatnią szansę przed wysłaniem na zasłuzoną emeryturę – czyli złom. Po zalniu silnika pierwszą dawką nie zauwazyłem nic. Zostawiłem go pod domem odpalonego na około 4h i po tym czasie nie wierzyłem uszom: był wyraźniej cichszy i obroty nie skakały

. Pozstanowiłem sie przejechać i niewidziełem wiekszej różnicy poza cichszą pracą. Rano mnie zaskoczył że odpalił od dotknięcia (przy minus 8 st) co mu się już dawno nie zdarzyło. Pojeżdziłem tak około tygodnia (w tym czasie zrobiłem 1200 km) i wlałem mu 2 dawkę ceramizera. Po około 3000 tys km przejechanych na ceramizerze mogę stwierdzić: silnik pracuje jak prawie nowy, odpala od dotknięcia, w tym czasie nie dolewałem oleju – na bagnecie full i mogę z pod świateł troszkę się pościgać

. Polecam go dla aut które umierają mi pomógł i jeszcze pojeżdżę swoim kucem
P.S. Zalełem tez Fiata Marea, profilaktycznie( równiejsze obroty biegu jałowego)