Toyota Avensis T27 '11 Sedan 2.0 – 152KM 7AT Prestige
Napisane: 20 maja 2019, 21:08
Toyota Avensis T27 2011r. 2.0 – 152 KM 7AT Black Sand Pearl ver. Prestige
No i w końcu nadszedł czas kiedy udało się znaleźć chwilę aby pochwalić moim kolejnym, oczywiście japońskim modelem czterech kółek..., a jest to Toyota Avensis model T27 Sedan 2011r. w wersji Prestige Black Sand Pearl
Dlaczego akurat to auto? Na GJ'kę jeszcze mnie nie stać, a w związku z tym, iż miałem już wcześniejszy model Avensis T25, którym bardzo dobrze mi się podróżowało, postanowiłem sprawdzić kolejny model Toyoty.
Kilka słów o historii zakupu Avensis'ka – jak to zwykle bywa przy zakupie urzywanego autka, poszukiwania trwały tygodniami, przemierzone w sumie pewnie jakieś ze 3k km po Polsce, obejrzane jeśli dobrze pamiętam to ze 7 sztuk, aż w końcu udało się znaleźć wymarzony egzemplarz. Został on zakupiony przeze mnie od w sumie pierwszego właściciela, który nabył autko drogą leasingu w polskim salonie pod koniec 2011 roku. Ja odkupiłem Toyotkę od niego już prawie rok temu bo w lipcu 2018 z przebiegiem 76.700 km poprzez Salon Toyoty gdyż oddawał ją w rozliczeniu przy zakupie nowej Rav'ki. Autko było regularne serwisowane w ASO co zresztą jest potwierdzone elektronicznymi wpisami. Niestety albo stety, tak mały przebieg oraz czysta historia wypadkowa wraz z oryginalną powłoką lakierniczą na każdym elemencie wygenerowała wysoką kwotę sprzedaży/zakupu. Jednak ostatnie moje zakupy aut przekonały mnie, że warto jest zapłacić wyższą cenę w zamian za rogal na twarzy, wewnętrzny spokój ducha oraz co najważniejsze, bezawaryjne i bezpieczne podróżowanie przez kilka lat.
Minęło już 10 miesięcy od zakupu i prawie 9 tysięcy km przejechane bez niespodziewanych awarii...
Wyposażenie
Autko jest w prawie najbogatszej wersji wyposażenia oprócz, może to i dobrze, seryjnej nawigacji. Serducho bije łańcuszkiem rozrządu z 2-litrową pojemnością, która generuje 152 KM przenoszone przez przedni napęd i sterowane 7-biegową, automatyczną skrzynią biegów CVT z łopatkami przy kierownicy.
Dodatkowo, z czego się bardzo cieszę na pokładzie znalazło się:
– reflektory xenonowe skrętne wraz ze spryskiwaczami
– jasna, skórzana tapicerka
– ciemne wszystkie szyby :–)
– podgrzewane wycieraczki przedniej szyby
– bezkluczykowy dostęp
– automatyczna skrzynia biegów – nie wyobrażam sobie teraz jazdy manualem – chyba się starzeję...
– wspomniane wcześniej łopatki przy kierownicy do zmiany biegów
– tempomat
– oczywiście automatyczna dwustrefowa klimatyzacja
– ściemniające się lusterko wsteczne
– czujnik deszczu oraz zmierzchu
– podgrzewane fotele wraz z regulacją lędźwiową
– powitalne podświetlenie wnętrza, uaktywniające się już przy zbliżeniu do pojazdu
– oczywiście wszystkie systemy bezpieczeństwa ABS z EBD, ESP, 9 poduszek powietrznych
– fabryczne czujniki parkowania wraz z wyświetlaczem odległości umieszczonym nad tylną szybą, oraz widoczne w lusterku wstecznym
– seryjny autoalarm
– 2 komplety aluminiowych felg wraz z ogumieniem 17" Pirelli na lato i 16" Michelin – zima
– kolor nadwozia to czarniutki Black Sand Pearl
Z modyfikacji:
1. pierwsze co to oczywiście pełny serwis w ASO
– wymiana oleju wraz z filtrem,
– wymiana filtra powietrza,
– konserwacja klimatyzacji wraz z wymianą filtra kabinowego na węglowy,
– wymiana świec zapłonowych,
– wymiana płynu hamulcowego
2. kolejno zakup kamery YI Smart Dash Cam z Wi-Fi
3. zakup na Ali skórzanego etui na Keyless
4. zakup kompletu opon letnich Uniroyal RainSport 3 225/55R17
W planach:
– pierwsze co to chciałbym zrobić korektę lakieru
– likwidacja rys z deski zegarów
– zabezpieczenie lakieru powłoką
– zakup multimedialnej stacji
– wymiana tarcz i klocków
W międzyczasie postaram się podesłać więcej foto Avki... A teraz to co udało się pyknąć Xperią
Nie obyło się też bez niespodzianek...
W związku z wykonywaniem utwardzenia podjazdu pod moim garażem, Toyotkę musiałem zaparkować na drodze dojazdowej do posesji tuż przed bramą wjazdową. Był to bodajże listopad 2018 późnym popołudniem. Śmieciarka, która przyjechała zabrać odpady komunalne, cofając zahaczyła moje autko tylną belką. Pech chciał, że kierowca ocknął się i zatrzymał dopiero jak zaczął haratać tylne drzwi. Wtedy ruszył do przodu niszcząc ponownie błotnik, felgę wraz z oponą i wyrwał tylny zderzak. Na pierwszy rzut oka wyglądało to strasznie i miałem ochotę się wyżyć na kierowcy tej ciężarówki, ale z drugiej strony wiedziałem, że tylko spokój może mnie uratować. Spisaliśmy oświadczenie, gdyż wezwana Policja nie przyjechała bo sobie wtedy strajkowali, zamocowałem zderzak na szczątki zaczepów i nie wyglądało to już tak strasznie... Mimo wszystko wewnętrznie się gotowałem i byłem wściekły gdyż moja perełka nie była już egzemplarzem bezwypadkowym.
Szybko odstawiłem Avensiska do ASO Toyoty gdzie dostałem zastępczego, nowiuśkiego Aurisa kombi 1,6 również w automacie i nawet fajnie się nim jeździło przez około miesiąc, gdyż pałowanie się z ubezpieczycielem sporo trwało i trochę nerwów kosztowało. Rzeczoznawca ubezpieczyciela wycenił szkodę na 5900 PLN, a ASO Toyoty na 21 tysięcy PLN co mnie lekko zaskoczyło, iż tak niewielka w sumie szkoda może pochłonąć tyle kasy. W końcu udało się temat ogarnąć i mam wszystkie uszkodzone części wymienione na nowe i polakierowane tak, że śladu nie ma – nie chcę jednak mimo wszystko już więcej takich przygód...
No i w końcu nadszedł czas kiedy udało się znaleźć chwilę aby pochwalić moim kolejnym, oczywiście japońskim modelem czterech kółek..., a jest to Toyota Avensis model T27 Sedan 2011r. w wersji Prestige Black Sand Pearl
Dlaczego akurat to auto? Na GJ'kę jeszcze mnie nie stać, a w związku z tym, iż miałem już wcześniejszy model Avensis T25, którym bardzo dobrze mi się podróżowało, postanowiłem sprawdzić kolejny model Toyoty.
Kilka słów o historii zakupu Avensis'ka – jak to zwykle bywa przy zakupie urzywanego autka, poszukiwania trwały tygodniami, przemierzone w sumie pewnie jakieś ze 3k km po Polsce, obejrzane jeśli dobrze pamiętam to ze 7 sztuk, aż w końcu udało się znaleźć wymarzony egzemplarz. Został on zakupiony przeze mnie od w sumie pierwszego właściciela, który nabył autko drogą leasingu w polskim salonie pod koniec 2011 roku. Ja odkupiłem Toyotkę od niego już prawie rok temu bo w lipcu 2018 z przebiegiem 76.700 km poprzez Salon Toyoty gdyż oddawał ją w rozliczeniu przy zakupie nowej Rav'ki. Autko było regularne serwisowane w ASO co zresztą jest potwierdzone elektronicznymi wpisami. Niestety albo stety, tak mały przebieg oraz czysta historia wypadkowa wraz z oryginalną powłoką lakierniczą na każdym elemencie wygenerowała wysoką kwotę sprzedaży/zakupu. Jednak ostatnie moje zakupy aut przekonały mnie, że warto jest zapłacić wyższą cenę w zamian za rogal na twarzy, wewnętrzny spokój ducha oraz co najważniejsze, bezawaryjne i bezpieczne podróżowanie przez kilka lat.
Minęło już 10 miesięcy od zakupu i prawie 9 tysięcy km przejechane bez niespodziewanych awarii...
Wyposażenie
Autko jest w prawie najbogatszej wersji wyposażenia oprócz, może to i dobrze, seryjnej nawigacji. Serducho bije łańcuszkiem rozrządu z 2-litrową pojemnością, która generuje 152 KM przenoszone przez przedni napęd i sterowane 7-biegową, automatyczną skrzynią biegów CVT z łopatkami przy kierownicy.
Dodatkowo, z czego się bardzo cieszę na pokładzie znalazło się:
– reflektory xenonowe skrętne wraz ze spryskiwaczami
– jasna, skórzana tapicerka
– ciemne wszystkie szyby :–)
– podgrzewane wycieraczki przedniej szyby
– bezkluczykowy dostęp
– automatyczna skrzynia biegów – nie wyobrażam sobie teraz jazdy manualem – chyba się starzeję...
– wspomniane wcześniej łopatki przy kierownicy do zmiany biegów
– tempomat
– oczywiście automatyczna dwustrefowa klimatyzacja
– ściemniające się lusterko wsteczne
– czujnik deszczu oraz zmierzchu
– podgrzewane fotele wraz z regulacją lędźwiową
– powitalne podświetlenie wnętrza, uaktywniające się już przy zbliżeniu do pojazdu
– oczywiście wszystkie systemy bezpieczeństwa ABS z EBD, ESP, 9 poduszek powietrznych
– fabryczne czujniki parkowania wraz z wyświetlaczem odległości umieszczonym nad tylną szybą, oraz widoczne w lusterku wstecznym
– seryjny autoalarm
– 2 komplety aluminiowych felg wraz z ogumieniem 17" Pirelli na lato i 16" Michelin – zima
– kolor nadwozia to czarniutki Black Sand Pearl
Z modyfikacji:
1. pierwsze co to oczywiście pełny serwis w ASO
– wymiana oleju wraz z filtrem,
– wymiana filtra powietrza,
– konserwacja klimatyzacji wraz z wymianą filtra kabinowego na węglowy,
– wymiana świec zapłonowych,
– wymiana płynu hamulcowego
2. kolejno zakup kamery YI Smart Dash Cam z Wi-Fi
3. zakup na Ali skórzanego etui na Keyless
4. zakup kompletu opon letnich Uniroyal RainSport 3 225/55R17
W planach:
– pierwsze co to chciałbym zrobić korektę lakieru
– likwidacja rys z deski zegarów
– zabezpieczenie lakieru powłoką
– zakup multimedialnej stacji
– wymiana tarcz i klocków
W międzyczasie postaram się podesłać więcej foto Avki... A teraz to co udało się pyknąć Xperią
Nie obyło się też bez niespodzianek...
W związku z wykonywaniem utwardzenia podjazdu pod moim garażem, Toyotkę musiałem zaparkować na drodze dojazdowej do posesji tuż przed bramą wjazdową. Był to bodajże listopad 2018 późnym popołudniem. Śmieciarka, która przyjechała zabrać odpady komunalne, cofając zahaczyła moje autko tylną belką. Pech chciał, że kierowca ocknął się i zatrzymał dopiero jak zaczął haratać tylne drzwi. Wtedy ruszył do przodu niszcząc ponownie błotnik, felgę wraz z oponą i wyrwał tylny zderzak. Na pierwszy rzut oka wyglądało to strasznie i miałem ochotę się wyżyć na kierowcy tej ciężarówki, ale z drugiej strony wiedziałem, że tylko spokój może mnie uratować. Spisaliśmy oświadczenie, gdyż wezwana Policja nie przyjechała bo sobie wtedy strajkowali, zamocowałem zderzak na szczątki zaczepów i nie wyglądało to już tak strasznie... Mimo wszystko wewnętrznie się gotowałem i byłem wściekły gdyż moja perełka nie była już egzemplarzem bezwypadkowym.
Szybko odstawiłem Avensiska do ASO Toyoty gdzie dostałem zastępczego, nowiuśkiego Aurisa kombi 1,6 również w automacie i nawet fajnie się nim jeździło przez około miesiąc, gdyż pałowanie się z ubezpieczycielem sporo trwało i trochę nerwów kosztowało. Rzeczoznawca ubezpieczyciela wycenił szkodę na 5900 PLN, a ASO Toyoty na 21 tysięcy PLN co mnie lekko zaskoczyło, iż tak niewielka w sumie szkoda może pochłonąć tyle kasy. W końcu udało się temat ogarnąć i mam wszystkie uszkodzone części wymienione na nowe i polakierowane tak, że śladu nie ma – nie chcę jednak mimo wszystko już więcej takich przygód...