Witajcie. Po 7-letniej bezawaryjnej eksploatacji naszej GE zaczęliśmy się rozglądać za następcą. Niestety, walka z rdzą przesądziła decyzję na sprzedajemy/wymieniamy a nie remontujemy. Mazda jak na razie została z nami i przymierza się do niej mój szwagier, który aktualnie dojeżdża mondeo mkII 1,8 lpg, które mu sprzedałem po remoncie naszego mieszkania. I tak też z racji braku wolnego czasu, szczegółowo zaplanowałem przed ostatnią sobotę na wyjazd w świętokrzyskie po nową mazdę 626 GF. To co tam przeżyłem do dziś przyprawia mnie o chodzącą gulę na szyi. Auta tak zgnite, że podłużnice praktycznie nie istnieją. Tragedia

Potem przyszły dziwaczne pomysły typu pt. crusier, mazda2, fiat stilo, honda civic a nawet suzuki ignis

W ostatnią niedzielę z braku laku pojechałem z teściem na rzeszowską giełdę. Chodzimy i chodzimy i nic... aż tu nagle widzę go piękny, zielony, wypacykowany i pachnący ford w hatchbacku. Podchodzę bliżej i ...... cena poniżej zakładanego budżetu, a pod maską nie tdci a tddi. Ale nic, patrzę sprzedającego nie ma to idę dalej. Po chwili idziemy z powrotem a tu znowu jakiś ładny ford, okazuje się że to ten sam. Podchodzę, zagaduję, o dziwo fura nie od "niemca który płakał jak sprzedawał", a "tirówki brawo biły jakżem wjeżdżał do kraju" tylko na rzeszowskich blachach. Oczywiście już przejęte przez handlarzynę ze Staszowa niedaleko Tarnobrzega. No nic pooglądałem, nie ma rdzy, coś tam trochę malowany, ale bez tragedii, utrzymany w środku nienagannie. Przejechałem się i super, zawieszenie, silnik, skrzynia ok, klima chodzi. Dobra biorę numer i mówię że przemyślę na spokojnie i najwyżej w przyszłą sobotę przyjadę jeszcze pooglądać jak się nie sprzeda. Przyjechałem do teściowej na obiad i już o niczym innym nie myślę, tylko ford....ford....ford. Dobra, dzwonie do gościa (tyle co do domu dojechał) umawiam znajomego speca od fordów, pakujemy jeszcze szwagra i w drogę. Po dojechaniu na miejsce dokładne oględziny: okazuje się, że fura miała niewielkie bum w przód bo wzmocnienie zderzaka lekko zagięte, ale poza tym znajomy mówi że jest ok. Po ustaleniu ceny na 9200zł (wystawiony za 9900zł), piszemy papiery i jazda do domu. Jak na razie jestem zadowolony, no może poza zgubieniem emblematu ford z alusa i ułamaniem pilota od radia kolanem (już sklejone). Dobra koniec epopei czas na fakty:
Ford Mondeo MkIII
Hatchback
rok prod. 2001
silnik 2,0 tddi 115KM
zielony metalic
przebieg 185000km
5 lat w kraju jeden właściciel (kobieta rocznik 63),
wyposażenie:
-abs,
-6 x airbag,
-wspomaganie kierownicy,
– centralny zamek z pilotem (2 kluczyki ori ford),
– 4 szyby elektryczne z funkcją domykania z pilota,
– klimatyzacja automatyczna,
– elektrycznie ustawiane lusterka,
– elektrycznie regulowany fotel kierowcy,
– elektrycznie podgrzewana przednia szyba,
– ori radio ford na cd,
– halogeny,
– termometr,
– ori alufelgi 16.
Silnik fajnie rozwija moc, pali na strzała aczkolwiek specyficznie rechocze jak auto dostawcze (w końcu w transicie ten sam silnik). Z wypasu wszystko działa, wnętrze utrzymane perfekcyjnie, lakier ma drobne rysy i otarcia, ale ogólnie wygląda ładnie. Wszystkie szyby oprócz czołowej z jednego roku. Zobaczymy jak będzie ze spalaniem. Zauważyłem, że kilka osób z forum m.in. Pajko i Nemi również przesiedli się na mkIII z GE, więc chyba mam dobrze w głowie skoro wymieniłem mazde na forda

Miejmy nadzieję, że w tym przypadku hasło "ford gowno wort" się nie sprawdzi, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że tak jak z mazdą już kolorowo nie będzie pod względem awaryjności.
Z planów to raczej zostanie seria, może jakieś ledy, białe kierunki radexy i ładniejsze felgi. Na razie przegląd, nowe tablice, wymiana oleju i filtrów oraz odgrzybienie klimy się szykuje.
Temat na bieżąco rozwinę, na razie fotki jeszcze z ogłoszenia bo nie było okazji zrobić własnych
