Wątek zdążył się już mooocno zakurzyć. Nie było nawet pozlotowego posta z
Czaplinka, więc na początek krótko o tym.
Zlot jak zwykle mega pozytywny – dużo wrażeń, ciekawa rywalizacja i dobra zabawa
Na początek trafiłem na
próbę torową. Tutaj jakoś od początku nie mogłem się z autem dogadać, na drugim treningu okazało się, że silnik momentami przerywa i chodzi nierówno. Jakoś zaliczyłem jeszcze przejazdy liczone do zawodów, ale raczej walcząc z zaistniałymi warunkami, niż skupiając się na dobrej zabawie z czystych przejazdów. Jak później doczytałem z czasami nie było aż tak tragicznie jak się spodziewałem – z tych wypocin wyszło czwarte miejsce w klasie, czyli tuż za podium.
Nieco zrezygnowany problemem technicznym, godziłem się już z myślą o rezygnacji z udziału w ¼, żeby jeszcze auto dało radę wrócić o własnych siłach do domu. Tutaj jak zwykle niezawodni okazali się przyjaciele z regionu z Fivem na czele, który szybko zdiagnozował u mnie usterkę, z którą sam zmagał się na zlocie w Rykach dwa lata temu – pod plastikową pokrywą silnika usmażył się przewód od cewki na cylindrze najbliżej grodzi, czyli tam, gdzie jest najgoręcej. Stąd auto chodziło na 3 gary. Generalnie zalecamy pozbycie się tej pokrywy – zwłaszcza na czas upalania w słoneczne dni – robi się tam piekiełko. Pożyczona lutownica i w przerwie między konkurencjami Five ogarnął problem z cewką, dzięki czemu mogłem wystartować w rywalizacji na
¼ mili Tutaj super wyrównane współzawodnictwo z Bimbakiem i Julkiem, gdzie non stop robiliśmy w trójkę bardzo zbliżone czasy. Ostatecznie finał z Julkiem wygrany o włos dzięki lepszemu czasowi reakcji. Naprawdę fajne emocje w tych zawodach.
Wieczorna część integracyjna jak zwykle bardzo wesoła ze śpiewami, tańcami, przy akompaniamencie strzałów z RB25
Jakoś na początku jesieni
sprężyny Eibacha zostały zastąpione
Vogtlandem. Koni z Eibachem jakoś nie do końca znajdowali ze sobą nić porozumienia. Koni i Vogtland McPhersonowie dogadują się ze sobą dużo lepiej
Na kierownicy zagościły dodatkowe przyciski do sterowania
tempomatem.
Okres jesienny minął pod znakiem
wizyty u lakiernika na malowanie przedniego zderzaka, jakieś poprawki na rantach po rolowaniu nadkoli, kompleksowe pozbywanie się wszelkich zaczątków rdzy na podwoziu i
kompleksowej konserwacji. Dotąd raczej nic w tej materii nie było czynione, bo i nie było wielkiej potrzeby więc jak już robić, to nie chciałem żadnych półśrodków, tylko porządnie i na lata. Wszystko zostało zrobione przez zaufanego człowieka tak, żeby był spokój na dłuższy czas. Rozebrane wszystko co się da, oczyszczone, poprawione, zabezpieczone, poskładane. Dodatkowo do
piaskowania i malowania proszkowego poleciały
rozpórki i osłony. Kolor dobrałem pod nowe sprężyny.
Udało się załapać do klubowego
kalendarza na rok 2019
Ze wstępnych planów na wiosenny serwis poza podstawową eksploatacją na pierwszy ogień pójdzie prawdopodobnie
walka z tulejami na przedniej osi. Koniecznie muszę ustawić na ten sezon trochę agresywniejsze kąty, żeby zwalczyć podsterowność w ciasnych zakrętach. Śruby od regulacji kąta pochylenia przednich kół niestety stoją, więc pewnie trzeba będzie wjechać z flexą i wymienić kilka elementów na nowe.
Latem jest plan na mały
wakacyjny Euro Trip i jest to główny cel do zaliczenia w tym roku. Postaramy się uskutecznić oczywiście też jakieś zlotowe upalanko . Czekam z niecierpliwością na ocieplenie, a póki co Miata zimuje w garażu, a ja kulam się nudnym
dupowozem Trochę się rozpisałem, ale jak się robi półroczne przerwy w postach, to trzeba to jakoś nadrobić