Mały update:
Z racji kryzysowego budżetu zbyt wiele w moim aucie się nie zmieniło:
Prezenty MiXowe skromne ale jakże wspaniale opakowane
.
A w środku:
Święty Miatołaj się postarał
.
Prócz tego sezonowe wymiany: olej z filtrem, świece i wycieraczki.
Doszły też mazdowskie gumowe dywaniki do wnętrza.
Na chwilę obecną setup zimowy (po dzisiejszym myciu) wygląda tak:
Edit 13.01.2012W piątek 13go auto wywołało u mnie stan przedzawałowy. Po zatankowaniu ujechałem jakieś 700 metrów (mając ok 2 km do domu) i silnik zgasł w sam raz na skrzyżowaniu. Stoczyłem się na luzie na wysepkę autobusową cały w nerwach myśląc co się stało. 2 próby odpalenia zawiodły, maska w górę i kombinacje. Prąd jest, dochodzi, bezpieczniki w komorze silnika w porządku, kable przy cewkach całe... Może ropy nalałem ? Nie, wąż pierwszy z dystrybutora, zielony pistolet a nie ostatni, czarny. A może jełopy z cysterny pomyliły zbiorniki? No nic, nie będę ryzykować, do domu blisko telefon do brata i wracamy na lince. Po drodze zauważyłem że licznik dziennego przebiegu się zresetował. Myślę komp umarł. Wtoczyłem auto do garażu, przekręciłem jeszcze raz stacyjkę – nie świecą kontrolki od akumulatora i "engine check" – pięknie. Było późno, ciemno i zimno więc odpuściłem grzebanie.
Przejrzałem forum MX5 i możliwe awarie trochę mnie zaniepokoiły: komputer, cewki, czujnik położenia wału, masa... Nieciekawie to wyglądało.
Na szczęście winowajcą okazał się bezpiecznik siedzący w puszce w slocie opisanym "Engine".
Masakra, że taka pierdoła warta z 20 groszy może unieruchomić całe auto.
Po wymianie Misia zagadała na dotyk i odzyskała pełną sprawność a mi w końcu opadło ciśnienie.