Świeżak na forum, więc wybaczcie
Trafiła mi się niespodziewanie taka oto sierotka, w której jak tylko mogę, sama dłubię.
Samochód warsztatowy wożący głowice i tym podobne dyrdymały.
Tak oto wyglądała gdy trafił mnie piorun i wpadłam po uszy:
Jest to Mazda MX-6 GE FS z 1994 roku, 2.0 16V DOHC, 115KM z których część zdechła
Posiada bajery typu elektryczne lusterka, klimę, wspomaganie, szyberdach, powinna mieć air baga ale w sumie chyba nie ma
Kiedyś wiśniowa, dziś zmatowiony czarny mat nakładany za pomocą "baranka".
Tak wygląda teraz:
Stan na dziś – jeździ i wygląda oryginalnie.
Wymieniona chłodnica, zmatowiony lakier, ostatnio wymieniłam lewy przedni przegub, uszczelkę pod deklem, dziury zaszpachlowane, rdza chlapnięta tymczasowo polrustem...wywalona wklejona na chama navi, wstawiony oryginalny zegarek.
Moc – szału nie ma, tzn coś by się przydało zrobić, kuce zreanimować, przepustnicę przeczyścić bo ciut szarpie.
Najbliższe plany to:
– wymiana skrzyni, trójka jest biegiem strasznie foszastym
– do wymiany prawe tylne mocowanie wahacza
– praca nad ręcznym, praca od podstaw
– przydałoby się wymienić zaciski z tyłu
– wymiana chłodnicy od klimy, słońce sprawia że mazda niesie śmierć
Blacharka:
– nowe progi
– nowe ranty
– nowy zderzak z przodu
– wyciągnąć prawy bok ( dziękuję Panu/Pani na parkingu przy Tesco )
Lakier – w planie czarny mat, jedyny słuszny kolor, ale łamię się czy to słuszna droga bo i nagrzewa się bardziej i świni, nie ukrywam że przygotować ją pod mat też trudniej.
Wnętrze – marzy mi się nowa tapicera ( skóra, alcantara, coś jaśniejszego ) i kubełeczek dla mnie, ale zobaczymy co będzie bo to kwestie dość kosztowne
Koła – stare fele są już nieco styrane więc przy zmianie może coś większego?
Nie upieram się przy pozostaniu przy wersji oryginalnej, pewne zmiany będą, jak np. brak spojlera czy wspomniane wcześniej większe/inne felgi.
Planów mnóstwo, zobaczymy co przyniesie czas