Coś tam się w ostatnim czasie działo.
Z rok temu udało mi się nabyć zdrową k-serię od pewnego kolegi z forum
. Silnik z Xedosa 9, ostatni lift więc już po pewnych zmianach. Trochę musiał poleżeć w kącie, zanim zebrałem siły oraz chęci, żeby to poczyścić i tym razem włożyć bez pośpiechu. Także silnik z czerwonej 323F wylatuje. Zresztą dla mnie wymiana k-serii zrobiła się łatwa niczym wymiana kół, bo zaczęło mi się trochę tego przewijać
Doposażyłem trochę garaż w ostatnim czasie żeby robota szła sprawniej i przyjemniej.
Silnik kupiony oczywiście standardowo cały w oleju:
Wolnymi wieczorami na spokojnie wszystko sobie rozbierałem i czyściłem. Pokrywy i miska wyleciały na piaskowanie i lakier proszek. Tu był mały zgrzyt bo pokrywy miały być czerwone, a miska czarna. Tymczasem jedna pokrywa jest czerwona a druga czarna bo gdzieś się nie zrozumieliśmy. No cóż miesiąc na to czekałem, a już nie chciało mi się czekać kolejny na poprawki więc tak zostało. I tak za dużo nie widać tej drugiej pokrywy
.
Do tego standard czyli znowu nowe uszczelniacze, jakieś oringi, nowe uszczelki pokryw itd. Rozrząd przełożony z mojego starego silnika, bo miał znikomy przebieg, rolki nadal pracowały jak nowe, aby sam pasek został założony nowy. Sprzęgło tak samo, na tarczy były nadal widoczne napisy. Zamach wymieniony z KF01 na K801 czyli zaoszczędzone 0.4kg. Jeszcze wymiennik ciepła woda-olej wymieniony na ten większy z KLa, bo nie wiem czemu, ale w ostatnich latach produkcji montowali ten mniejszy z K8.
Silnik prawie gotowy do montażu:
Pozostało jeszcze podnieść trochę auto, żeby wjechać żurawiem. Gwint na maksa w górę i jeszcze pożyczyłem sobie od kumpla koła z Mazdy 3 na wyższym balonie
Teraz można dawać do odciny bez stresu czy czasami nie zadymi
.
Kilka małych spotów w okolicy zaliczone, kilka drobnych wyścigów, sporo przejażdżek po mieście i auto robi wrażenie.
W międzyczasie jeszcze sondy lambda wymienione na nowe Denso. Stare żadnych błędów nie wywalały, grzałki były ok, ale myślę że po tylu latach przydała by się wymiana.
Co do aktualnych planów to auto idzie w górę. Mega gleby w MXie i tak się nie zrobi. Przycieram podłogą na garbach, miska jakimś cudem jeszcze żyje mimo że jest tak nisko, że na większej koleinie mogła by oberwać, a zderzakami nadal mogę najechać na krawężnik. Do tego półosie są pod takim kątem, że to nie ma prawa działać dłuższy czas. Niby można próbować rozwiązać ten problem i podnieść nieco silnik albo przynajmniej tył silnika, ale ja sobie daje spokój. Jadąc nieco szybciej po naszych polskich drogach, cały czas mam serce w gardle czy czasami michy nie oberwę.
Także auto już nieco podniesione i lada moment dostanie nowe półosie. Niestety nie udało się zrobić pamiątkowego zdjęcia na mega glebie bo albo pogoda nie sprzyjała albo już było ciemno.
No i trzeba ogarnąć wydech. Zestarzałem się i już jest dla mnie za głośno. Chętnie bym pojechał najpierw na hamownie i zobaczył jak faktycznie wypływa luźny wydech 2.5" w KLu vs seryjna słomka 2" z MX-3. Bo już sam nie wiem czy spawać jakiegoś kata i tłumik do tego 2.5", czy sobie darować i montować spowrotem seryjny wydech. Czy może robić jakieś inne kombinacje. Trzeba szukać kompromisu między mocą a komfortem, tylko najbliższa sensowna hamownia to chyba 100km
Chyba że ktoś ma porównania rożnych wydechów w tym silniku i podzieli się spostrzeżeniami.