Jako, że na Forum jestem już jakiś czas, w wybitnych osiągnięciach mogę wpisać zamienienie Lubelskiego w spamownię (ale kulturalną) oraz otrzymanie w nim dedykowanego oddzielnego wątku (Izolatki) stwierdziłam, iż przydałoby się przedstawić Miłość Mego Życia – Śnieżynkę.
Samochód, jak auto każdego i każdej z nas – oryginalny i niepowtarzalny. Ze świetlaną, możnaby rzecz, przeszłością
Głównym bohaterem jest (a jakże) Mazda 323C z 1,5 DOHC pod wgniecioną maską.
Śnieżynka nigdy nie podzieliła losu obozowiczów Majdanka i Cisowianki – nie była zagazowana. "Czysta" benzyna jest jej jedynym jedzeniem.
88 kulawych wierzchowców (bądź jeden chomik karmiony orzeszkami w miodzie) niejednego zawstydziło swą potęgą i mocą.
Gwiazda niejednego reportażu w lubelskich gazetach i stronach Internetowych, a to za sprawą:
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbc ... /520494691
http://lublin.com.pl/artykuly/pokaz/186 ... lawickiej/
http://moje.radio.lublin.pl/wydrukuj-wy ... -zyje.html
Nie było wcale wiele białych Cetek – ta jednak jest niepowtarzalną Śnieżynką. Jej pseudonim artystyczny spotkał się z żarliwym przyjęciem w wielu różnych grupach społecznych.
Jest swoistym samochodo-baro-gabinetem psychologicznym i wcale nie narzeka na brak chętnych i obecnych.
Chociaż ma wiek, którego prokurator już nie obejmuje, jest rozsądną kobietką. Jedynie kierujący nie zawsze byli rozsądni
Krótkie dossier: Do Polszy trafiła w 2008 roku, wprost z krainy serem i zegarkami płynącej – również fabrycznie dedykowana była dla Szwajcarii. Oto jej zdjęcia po sprowadzeniu i zarejestrowaniu:


Jak trafiła do mnie? Dość długo stała u znajomego, który kupił ją za śmieszne pieniądze. Śmieszne, ponieważ taniec kobiety z przejścia dla pieszych na masce nie zachęcił ówczesnego właściciela do zachowania tego samochodu. Długo nawet nie wpadała mi w oko, aż do pewnego grudniowego wieczora. Stwierdziłam wtedy – tak, chcę mieć ten samochód. Wiedzialam, na co się piszę, wiedziałam też, że z moim uporem będzie w końcu zrobiona i dopieszczona. Pokochałam, jak swoje. Na początku nie przeszkadzał mi Jej wygląd, wiadomo – młody kierowca chce jeździć czymkolwiek, aby jeździć. Cieszyłam się, że to Japoniec – moja pierwsza jazda opiewała wkręceniem Jej do 7 tysięcy obrotów. W miejscu. Pod górkę. Z czasem przyzwyczaiłam się do Jej humorów i upodobań i wiedziałam, że nie zamienię na żaden inny. Jak to mówią – Zawsze musi się znaleźć ktoś, kto świadomy nieopłacalności projektu, chce wyciągnąć złom na ludzi. Tą osobą jestem ja.
Z tego miejsca chciałabym podziękować Chłopakom z Grupy Lubelskiej, którzy po upewnieniu się, że nie chcę Jej sprzedać, zadeklarowali pomoc w odzyskaniu blasku Śnieżynki – Chłopaki, dziękuję z całego serca

Wzięłam ją z przebiegiem 227 395 kilometrów, aktualny przebieg – 234 300.
Koniec długiego pisania, stawiam.. piwo (bądź inne przyjemności) tym, którzy przeczytali opis w całości, bez użycia scrolla, czy Page Downa
Ogólne Dane Techniczne (wg rosyjskiego dekodera VIN):









Działania wykonane, od kiedy jest u mnie:











W planach:



























I chyba tyle.
Lista długa, aczkolwiek do wykonania
A teraz to, co tygryski lubią najbardziej – zdjęcia.
Wątek będzie w miarę możliwości aktualizowany
Do zobaczenia w Rykach – Nie, nie jadę Śnieżynką