Instrukcja wyjęcia radia w mazdzie 6
Na stronach internetowych po świecie jest to dokładnie opisane, jednak zdecydowałem się to napisać po naszemu ze względu na to, że zajęło mi to zdecydowanie więcej czasu niż sądziłem. Najdłużej trwało szukanie i kombinowanie a nie samo działanie.
Do rozebrania i wyjęcia panelu radia (tam też są lampki od podświetlenia gałek klimatronika) potrzebne są zgrabne i silne palce, śrubokręt krzyżakowy i klucz 10 nasadowy na przedłużce (nie ma miejsca tam na inny).
Rozpoczynamy odkręcenia gałki zmiany biegów i od wyjęcia pojemnika na kubki połączonego zatrzaskami szarą z osłoną ciągnącą się aż do samego panelu radia – czyli od podłokietnika (jego nie ruszamy) aż do klapki zamykającej popielniczkę – czarno-srebrny kawał plastiku.
Proponuję usiąść na fotelu pasażera, podnieść dość mocno ręczny i po cieńszej stronie czarnego plastiku przy ręcznym wyszarpnąć zatrzaski. Całość jest na kilku zatrzaskach i trzeba po prostu po kawałku stanowczo mocnymi palcami wyjmować. Trochę jest kombinowania przy ostatecznym wyjęciu tego podwójnego plastiku, bo z jednej strony ręczny a z drugiej strony konsola radia..... można rozpiąć te dwa kawałki (dwa zatrzaski). Nie można zapomnieć też o kabelkach – kostka do zapalniczki to rzecz prosta (uwaga – piny są „ostre” można porysować konsolę!!), zaś żaróweczkę podświetlenia zapalniczki trzeba wyciągnąć wduszając z jednej strony zatrzask (cienkim śrubokrętem itp.).
Przy montażu odwrotnym jest prościej. Bo wpierw zakładamy szarą część z osłoną na gałkę biegów a potem bez problemu wejdzie nam „cupholder” (oczywiście ręczny do góry).
Po demontażu wygląda to tak:
Pod samą konsolą znajdują się 4 śrubki – interesują nas tylko dwie górne, wystarczy pochylić głowę, żeby znaleźć te dwie śrubki, których nie widać patrząc z góry. Potem wyciągamy schowek (otwieramy i z prawej strony na skrzydle schowka wypinamy spowalniacz – żeby ktoś nie wpadł na pomysł wyciągania go na siłę!).
Radio i cały panel trzyma się na plastikowych zatrzaskach i na jednej śrubie, którą trzeba z latarką w ręku zobaczyć na własne oczy – klucz M10 (od strony schowka).
Zdjęcie pokazuje nasadkową dziesiątkę i przedłużkę (przy wykręcaniu uważać, żeby nie spadła gdzieś sobie w czeluści osprzętu):
Po jej wykręceniu radio trzyma się tylko na plastikowych zatrzaskach/prowadnicach, więc trzeba teraz wypchnąć cały panel: wsunąć prawą rękę za radio, lewą podważyć plastik panelu od dołu i mocno wypchnąć prawą ręką – powinno wyskoczyć z zatrzasków. W żadnym wypadku nie szarpać na plastik konsoli, bo można ją uszkodzić albo wyłamać zatrzaski (one są też prowadnicami).
Wygląda to tak:
Teraz bierzemy szmatę, jakąś grubą, wsadzamy dwójkę, metalowy drążek przykrywamy szmatą i wysuwamy spokojnie cały panel. Będą nas „więziły” wtyczki, które trzeba wypiąć. Całość panelu zabieramy mamy w ręku – jeśli chcemy go położyć – trzeba podłożyć coś mocno miękkiego, żeby nie porywać ani nie uszkodzić gałek i przycisków.
Jeżeli rozbieramy radio (potrzebne by zrobić zworkę) to zabieramy się za czerwonawe śrubki. Najpierw cztery sztuki, które są na dole (po dwie z każdej strony), bo moduł radia/CD jest całością.
Na tym zdjęciu widać na dole pięć otworów na żarówki podświetlenia konsoli (konkretnie to gałek klimatronika):
Potem z lewej strony odkręcamy blaszkę, która jest osłonką dla kabelka idącego do elektroniki na płycie (można wypiąć wtyczkę z płyty czołowej ale i tak potem trzeba to będzie zdemontować). Po prawej stronie jest blaszka przymocowana JEDNĄ śrubką – ta może przysporzyć trochę niepewności przy montażu – popatrzeć przed demontażem i zapamiętać.
Po odkręceniu tych czterech śrubek i lewego kabelka z blaszką po prostu wyciągamy całe radio. Kładziemy na drugim kawałku stołu i zabieramy się do rozkręcania. Właściwie rozkręcić musimy niemal wszystkie śrubki (sporo ich jest) ale o pomyłkę trudno. Tylko jedna śrubka może być nieprzyjemna (jest mniejsza – znajduje się obok dużego złącza radia). Potem wszystkie blaszki nam się ładnie rozejdą (są znaki, gdzie trzeba podważyć). Oddzielamy moduł CD i pozostaje nam w ręku moduł radia. Zdejmujemy osłonę z niego i dokopujemy się do elektroniki (nie musimy samej płytki wyciągać – wystarczy, że mamy dostęp do elementów). Interesuje nas zworka o nazwie L716, której nie ma (jeszcze).
Elementy na płytce mogą się nieco różnic – wersja z BOSE nie ma końcówki mocy na płytce, którą posiada wersja zwykła (aluminiowy radiator ma inne mocowanie), kilka elementów albo jest albo ich nie ma (zworki, diodki i kondensatory) ale procedura uruchomienia zworki L716 jest ta sama. Poniżej zdjęcie modelu nonBose (chociaż ja mam model Bose):
Zrobiłem to tak – wziąłem lutownicę grzałkową o małej temperaturze grota, i kapnąłem bardzo małą kropelkę cyny na oba punkty lutownicze, potem wziąłem jeden „włosek” ze zwykłego kabla (tzw. linki) i po prostu złączyłem je tym włoskiem miedzianym. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy mamy kropelkę cyny (w moim przypadku punkty były tylko pokryte cyną i nie dało się przylutować tam niczego). Trzeba to zrobić dość szybko i jednak za pierwszym razem, bo ścieżki są bardzo cienkie i mało odporne na przegrzanie.
Montaż radia jest taki sam jak demontaż, tylko odwrotny

Aha – zanim zmontowałem całość odkręciłem dwie śrubki od zmieniarki, wziąłem pałeczkę z wacikiem i przeczyściłem laser, bo zdarzało mu się, że nie chciał widzieć płyty (zabrudzenie było widoczne gołym okiem).
Po dokładnych oględzinach doszedłem do wniosku, że xCarLinka zamontuję wewnątrz radia – wyjąłem zaślepkę od kaseciaka/miniD (wyjmuje się ja do środka radia!) i poprowadziwszy ładnie kabelek od „zewnętrznej zmieniarki” zapakowałem kabel i samo urządzenie w tej niszy. Oczywiście zabezpieczyłem kabel, żeby nie wyleciał mi (nie spadł) jak i samo urządzenie. Na razie jest to wysoce nieestetyczne ale nie miałem czasu tego dorabiać – teraz jak wiem jak wyjąć radio – zajmie mi to 10 minut.
Po zamontowaniu całości trzeba ustawić radio (wszystko – wraz z zegarkiem). Pewną wadą xCL jest to, że jeśli wsadzimy tam jakąś kartę/paluszek to układ czerpie prąd pomimo wyjęcia kluczyka (kilka mA) bo np. świeci się diodka od używania pamięci USB. Jeśli ktoś kilka dni albo i tygodni nie będzie używał samochodu – trzeba o tym pomyśleć, żeby nie skończyło się na wielkim zdziwieniu pustego akumulatora.
Edit – diodka gaśnie po jakiejś minucie (w moim przypadku).