Ty to Zombie jesteś....
Ale spróbujemy coś sklecić.
Zacznijmy od tego, że o mały włos a byśmy nie przyjechali, bo Ania przysypiała już od 22, ale udało się.
Około godziny 23:45 podjechaliśmy pod McD na rogu Radzymińskiej i Młodzieńczej. Byliśmy pierwsi, bo przyjmujemy zasadę "lepiej czekać niż żeby na nas czekano". Stanęliśmy w kolejce do McDrive w celu zakupienia kawy (o 00:00 przydaje się małe rozbudzenie używką kofeinową). Kiedy tak staliśmy w kolejce w swojej białej strzale 323 przybył Irek z kolegą. Powoli zbliżaliśmy się do Pani w okienku, a tymczasem dojechali Klubowicze: Danio swoją piękną czerwoną 626 GE, Feeko z bratem/kolegą? błyszczącą Milenią, Dizzi z kolegą białą strzałą 323 i Zombie z żoną czarną Astrą.
Po kilkunastu minutach czekania, w 6 samochodowym gronie wyruszyliśmy w stronę ponad 700 metrowej prostej- idealnej na ściganko
Ustawiliśmy nasze Mazdy i Astrę na parkingu i znowu rozmawialiśmy przez czas jakiś. W między czasie pojawił się kot, który o dziwo nie uciekł, gdy zaczęto się ścigać, widocznie też miłośnik samochodów. Nawiasem mówiąc my nie przepadamy za kotami, bo chodzą po masce naszej Mazdy, czego ślady wszyscy obecni mogli zauważyć...
Po kilku minutach rozmów Zombie zaproponował rozpoczęcie ścigania.
Na pierwszy ogień poszły Astra (Zombi) i Millenia (Feeko). Zabrali ze sobą Irka, żeby "startował" zawodników. Start. Gaz do dechy. I kogo widzi publiczność? Kto tym razem jest pierwszy? Tak! To Feeko. Zombi dosyć zdenerwowany (ponieważ do tej pory nie przegrywał) startował aż 5 razy i 2 razy wygrał. Jak nam Feeko powiedział po prostu włączył kontrolę trakcji i jechał automatem i dlatego 2 ostatnie przejazdy były słabsze.
Później Dizzi próbował pobić swój rekord z G-techem. Udało mu się po trzecim albo czwartym ustawianiu G-techa. Danio też próbował sił swojej Mazdy (ale szczerze pisząc nie znamy wyników). Ponieważ Marcin stwierdził, że jest kolosalna różnica w czasie między jazdą we dwoje a w pojedynkę, sam wsiadł w naszą srebrną Madzię i mierzył czas G-techem. Później ścigali się Danio(626 2.5) i Irek(323 1.6). Wygrał Danio, ale na początku szli łeb w łeb. W dalszym ciągu mięszy pozostającymi na parkingu i oglądającymi wyczyny innych Klubowiczów rozmowa kwitła.
Około 1:30-1:45 stwierdziliśmy, że jedziemy jeszcze na kawę. Feeko i Dizzi odjechali do domów, a Danio, Zombi, Irek i my wyruszyliśmy do Starej Miłosnej na stację benzynową. Niestety okazało się, że barek ten był zamknięty. Na nasze szczęście McDonald i stacja benzynowa po przeciwnej stronie przyjmowali jeszcze klientów. Gdy Danio, Zombi i Marcin podeszli do okienka w McDrive zobaczyli wdzięczną Panią myjącą podłogę, ścierającą półeczki i robiącą tymi samymi nie umytymi rączkami hamburgera... Wybrali więc czyste hot dogi, herbatkę, bądź kawkę na stacji (nie wiem czy to nie będzie krypto reklama) BP. Kobietki tesh się posiliły i wypiły coś ciepłego. Ok. godz. 2:30 rozjechaliśmy się do domku. A następnego dnia.... KANIE! Ale to jush całkiem inna historia.
