Co prawda za pasem już EURO'16, ale co by kobiety nie były poszkodowane, to ostatnich kilka wieczorów poświęciłem na puszczanie żonie zaległych horrorów – tak aby w najbliższym czasie miała wstręt do ekranu i może lepiej wybrała książkę. Ponoć kobietę można zaprogramować równie dobrze co faceta
Ale do rzeczy.. nie są to może filmy pierwszej świeżości, a jednak uchowały się bo ktoś, gdzieś, kiedyś wspominał.. i przyszła ich pora.
The Conjuring (2013)Zapowiadał się jako kolejny z cyklu mody na zjawiska para(nie)normalne. Pomyślałem sobie, ot żona coś tam często wspomina jak to się za młodu bała na "Egzorcyście", no więc tutaj miało być podobnie. W skrócie: opowieść o nawiedzonym domu i egzorcystach. Brzmi jak zgrana płyta? A jednak udany film grozy. Dałem 7/10 a Łucja 8/10
Bone Tomahawk (2015)Stary, zdziadziały Kurt Russell w niskobudżetowym westernie..z "domieszką" horroru – tego dawno nie grali. Pierwsza myśl: Facet schodzi na psy?! Niemniej jednak im dalej w las (a raczej bezkresną, kamienistą pustynię), tym bardziej film nam się podobał. Różnica zdań przyszła dopiero w okolicach finału. Z pewnością takich Indian jeszcze nie widzieliście
Solidne 7/10 z mojej strony, natomiast Łucji chodził skalp po głowie
The Witch (2015) A tutaj coś w klimatach Angielskich i do tego o czarownicach. Film niszowy, który siłą sugestii bije dwa wyżej wymienione na głowę. Fanatyzm, religijne zabobony – niemal perełka gatunku. Reżyser zadbał w zasadzie o wszystko – klimatyczna muza, zdjęcia zapadające w głowie oraz autentyzm historyczny do tego stopnia, że nawet jakby ktoś w Was próbował oglądać bez napisów..to będzie miał problem z rozkminieniem sporej części dialogów oddających klimat tamtej epoki. By nie zdradzać zbytnio z fabuły, która trzyma w napięciu od startu po metę: jak się okazuje wcale nie trzeba skakać z pośladka na pośladek, aby horror "zostawił ślad"
8/10
Reasumując, jak ktoś szuka czegoś na noc horrorów to każdy z w/w nada się z nawiązką.