nemi napisał(a):Hehe, dobrze, że mi to uświadomiłeś. Gdybym kiedyś chciał kupić kota, to prawdopodobnie takiego bym szukał – rodowód jest mi całkowicie zbędny, więc nawet bym się pewnie specjalnie nie zastanowił.
Z jednej strony jest to zrozumiałe bo w dzisiejszych czasach każdy chce oszczędzić. Ale zamiast dawać 500 zł na półrasowca-bezrodowodowca co ledwo do rasy pasuje lepiej wydać te pieniądze na "wyprawkę" czyli drapak, kuwetę i jedzonko i adoptować jakąś biedule z azylu. Samopoczucie adoptującego będzie lepsze, kotek będzie miał szczęśliwe życie a i mniejsze prawdopodobieństwo chorób dziedzicznych bo podwórkowce nie są zwykle blisko do siebie spokrewnione. A co niestety często się zdarza w pseudohodowlach, gdzie brat kryje siostrę, kuzyn kuzynkę, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że kupujący nawet o tym nie wie. W hodowlach jest dopuszczalne krycie np. matki synem, lub córki ojcem czy dziadkiem, jednak przed takim kryciem hodowca musi zgłosić do klubu prośbę o zgodę i uargumentować co chce takim kryciem osiągnąć (chodzi o zachowanie cech wyglądu np. rozmiar uszu, długość ogona czy jakość sierści).
W mojej federacji wyrobienie rodowodu to 40 zł więc koszt znikomy w porównaniu chociażby z mięsem które maluchy zaczynają zajadać już w 5 tygodniu życia

Dlatego jak ktoś się mnie pyta " A ile kosztowałby kotek bez rodowodu bo rodowód mi jest niepotrzebny" to obniżam cenę o 40 złotych

Rodowód to drzewo genealogiczne, dzięki któremu masz pewność, że kot za którego płacisz sporo pieniędzy jest tym kotem o którym marzysz. Wiadomo, że zwierzak to nie maszyna i trzeba wziąć pod uwagę że może zachorować. Na to nikt nie ma wpływu. Jednak przy odpowiednich szczepieniach i odrobaczeniach najgorsze choroby odchodzą na plan dalszy.
ufff ale mi wywód się stworzył a chciałem krótko
