Strona 1 z 3
Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 19:06
przez Norby
Wracając dziś z Wrocka przez Legnicę autostradą postanowiłem wyprzedzić RAV4 . Nic nadzwyczajnego on około 100 ja trochę więcej.. i nagle zonk! Jestem na jego wysokości ale nie widzę dużej różnicy w wyprzedzaniu auta a właściwie żadnej czyli coś nie halo spoglądam na zegary jest dobrze więcej niż powinno a gościu nadal obok mnie. Odpuściłem mu i zjechałem ale jak przytrzymał go maruder to wyskoczyłem na lewo i do przodu. Dawno nie miałem takiej sytuacji.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 19:27
przez MTS
Ja mam lepsze przypadki jak jadę firmówką w której mam założony kaganiec. Auto nie pojedzie więcej jak 90 km/h. Jadę za jakimś mymlokiem, który na zakrętach jedzie 60 km/h a na prostej jak go chce wyprzedzić przyspiesza do 100 km/h. Będąc już na lewym pasie muszę powrócić na prawy. I wtedy ciśnienie rośnie zwłaszcza jak człowiek sie spieszy.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 22:34
przez Grzyby
Kiedyś przyspieszałem ale w sytuacjach kiedy wyprzedzany byłem przez "super szybkich" wcinających się "na chama" w 3 metrowe luki w sznurze pojazdów, od kilku lat po prostu olewam wariatów. Noga z gazu i niech się cieszy ...
Jego życie, niech leci. I tak zwykle po kilku km widzę go przed sobą

Za to mogę napisać co innego. Zawsze w trasie jeżdżę z tempomatem. Ustawiam 90-100 i tak sobie równo jadę. I co? Ano bardzo często jestem wyprzedzany przez jakichś frustratów tylko po to, żebym za chwilę dosłownie musiał hamować bo .... już nie jadą szybciej ode mnie. Próba wyprzedzenia takiego palanta kończy się zwykle tym że (!) właśnie wtedy zaczyna przyspieszać

A już szczytem było jak ostatnio wyprzedziłem w okolicach Białobrzegów tira (jechał jakieś 95km/h) a po paru km dojechał do mnie – ja cały czas ze stałą prędkością na tempomacie) i zaczął mnie w żółwim tempie wyprzedzać. I najlepsze że jak po dobrych kilkuset metrach wreszcie się ze mną zrównał to zaczął baran na mnie trąbić

Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 22:44
przez Leszek
Ja osobiście nigdy tego nie robiłem. Zazwyczaj jak widzę, że ktoś się będzie zamierzał do wyprzedzania to robię mu miejsce. Niech sobie jedzie co mnie to

Jak miałem mocniejsze auto, to również nie przyspieszałem podczas wyprzedzania, jedynie przed manewrem nie dałem sie dogonić

Jednak na takich palantów co przyśpieszają jak już ktoś wyprzedza [np. ja] mam równie chamski sposób. Przy najbliższej okazji ich wycinam a potem przez kilka kilometrów sa zmuszeni jechać za mną 40 km/h czasem nawet wolniej.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 22:51
przez Siw-y
Grzyby napisał(a):Kiedyś przyspieszałem ale w sytuacjach kiedy wyprzedzany byłem przez "super szybkich" wcinających się "na chama" w 3 metrowe luki w sznurze pojazdów,
W mieście robię tak prawie zawsze, w trasie to niech se jadą jak chcą, nie utrudniam im tego, ale jakoś też specjalnie nie ułatwiam, jestem przeciwny zjeżdżaniu na pobocze celem puszczenia kogoś bo on koniecznie mnie chce wyprzedzić.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 23:05
przez Barthez
kiedy jade mx5 mam wrazenie (moj ojciec tez to zauwazyl) ze kazdy chce mnie wyprzedzic za wszelka cene... (na Ukrainie jest to norma – wszystki lady, wolgi i moskwicze cisna ile wlezie). pozwalam dokonczyc manewr po czym redukuje i wyprzedzam klienta i dalej jade swoim tempem – ok 90-100. przewaznie odpuszczaja nastepnych prob. dotyczy to oczywiscie ww aut a nie rozpedzonych i wyprzedzajacych jak leci.
Nastepny ciekawy przypadek spotkal mnie na drodze ze szczecina do gorzowa. Zrobilo sie miejsce wiec zaczalem wyprzedzac "tira" hrvka. Nie jest to demon predkosci wiec manewr zakonczylem juz na podwojnej ciaglej i slysze przez CB – ... oooo widzisz – tych debili w osobowkach to przepisy chyba niedotycza – wyprzedza na ciaglej, spieszy mu sie do grobu" po czym grzecznie i spokojnie odpowiedzialem: "gdyby te debile w ciezarowkach jezdzily przepisowo 70km/h to bym nie musial konczyc wyprzedzania na ciaglej a w chwili rozpoczynania manewru nie bylo zadnych zakazow ani ograniczen – a ja nie wrozka abym wiedzial co jest kilometr przede mna. "
w radyjku zapanowala cisza...
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
3 cze 2010, 23:48
przez Tomek6
Grzyby napisał(a):A już szczytem było jak ostatnio wyprzedziłem w okolicach Białobrzegów tira (jechał jakieś 95km/h) a po paru km dojechał do mnie – ja cały czas ze stałą prędkością na tempomacie) i zaczął mnie w żółwim tempie wyprzedzać. I najlepsze że jak po dobrych kilkuset metrach wreszcie się ze mną zrównał to zaczął baran na mnie trąbić

Miałem podobnie a nawet gorzej na krajowej 86stce, jechałem prawym pasem, zjechałem na lewy, wyprzedziłem tira, wróciłem na prawy i ustawiłem sobie tempomat. Jadę... patrze w lusterko, tir zmienił pas na lewy i zaczął mnie wyprzedzać, wyprzedza, wyprzedza... i wyprzedza, trwało to jakieś 3minuty, w pewnym momencie kiedy ciągnik miał na wysokości moich drzwi, wrzucił prawy kierunek i zaczął mnie spychać

Zacząłem robić larmo klaksonem, i przyśpieszyłem żeby mieć go za plecami. Okazało się, że gość miał po prawej zjazd, wziął się za nieudolne wyprzedzanie i nie miał jak zjechać przez własną głupotę
Ogólnie jeśli chodzi o temat to nie przyśpieszam z reguły w takich sytuacjach, wyleci coś zza zakrętu, zza górki i ktoś poleci na czołówkę, koło tyłka mi to, niech się śpieszy byle mnie potem nie spowalniał. Natomiast jak jeżdżę po mieście i np. droga jest "licha" jadę sobie 40-50 a ktoś siedzi mi ewidentnie na pupie i wyklina pod nosem (typ super szybki w służbowym aucie) to wrzucam sobie 2jkę i wystawiam delikwenta do wiatru jak próbuje mnie wyprzedzić, przeważnie działa to jak kubeł zimnej wody i ludzie dają sobie siana, no może na BMW to coś marnie działa, bo nie składają broni

W mieście jestem za przestrzeganiem ograniczeń, 50 to jest w miarę stosowna prędkość, biorąc pod uwagę, że nie raz na ulicę wybiegają dzieci, czy wyjeżdżają roztargnieni rowerzyści. Nie dawno, bo tydzień temu, zbliżałem się do skrzyżowania, w które dość szybko wchodził kolarz, było ślisko, więc wywalił się na zakręcie, wyleciał na mój pas i sunął z rowerem kilka metrów, gdybym jechał szybciej nie zatrzymałbym się przed nim a na nim.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
4 cze 2010, 07:47
przez butters
W moim przypadku bardzo często dochodzi do sytuacji, w której ktoś za wszelką cenę chce mnie wyprzedzić kiedy jadę 90 km/h w trasie a parę minut po tym to ja muszę takiego delikwenta wyprzedzić żeby utrzymać swoje tempo gdyż on nie potrafi utrzymać stałej prędkości... często zdarza mi się również, że przy wyprzedzaniu ktoś się ewidentnie oburzy, że jest wyprzedzany i dociska ile tylko daje fabryka ale z reguły są to jakieś leszczyki w złomach więc zostają w tyle ale ciśnienie potrafią człowiekowi podnieść. W mieście strasznie mnie osłabia jak ktoś próbuje się wcisnąć w przerwę między autami, która jest zostawiana dla zachowania bezpiecznej odległości...
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
4 cze 2010, 21:28
przez Globy
Przenoszę do działu Moto, bliższemu tematowi.
W pierwszej chwili pomyślałem, że warto mieć pod maską odpowiedni zastęp kucyków, żeby w razie potrzeby takiego delikwenta zgasić... Ale zawsze można trafić na frustrata i lepiej odpuścić. Mnie się raz zdarzyła taka sytuacja, koleś w Celice chyba nie spodziewał się, że pordzewiała Mazda 323 może się zbierać lepiej niż jego cacko i na szczęście przegrał tę potyczkę. Miałem jednak ochotę zahamować, będąc tuż przed nim, wyjść i... No, zrobić mu małe kuku.
Zazwyczaj czerpię przyjemność z jazdy, więc podobnie jak Mariusz nie zawracam sobie głowy odchyłami. Gdy trafiam na TIR-a, który jedzie 85-95 km/h, to nawet specjalnie nie staram się go wyprzedzić, chyba że trafi się naprawdę ładna sytuacja. Z drugiej strony rozumiem kierowców, którzy jadą szybciej i asekuracyjnie robię im lukę przed sobą, podobnie w mieście. Nie trawię tylko porywających się z motyką na słońce i wyciskających ostatnie soki ze swych bolidów (m.in. Lanosy).
Jedyne, co mnie naprawdę irytuje, to "jełopowość" Polaków na drogach dwupasmowych: zajmowanie lewego pasa w celu skrętu w lewo 2 km przed skrzyżowaniem i jazda 80 km/h, zero patrzenia w lusterka, leniwe wyprzedzanie i tak dalej. Niewiele mamy tych dróg i jeszcze je zatykamy takim stylem jazdy.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
4 cze 2010, 22:57
przez JohnnyB
Globy napisał(a):Jedyne, co mnie naprawdę irytuje, to "jełopowość" Polaków na drogach dwupasmowych: zajmowanie lewego pasa w celu skrętu w lewo 2 km przed skrzyżowaniem i jazda 80 km/h, zero patrzenia w lusterka, leniwe wyprzedzanie i tak dalej. Niewiele mamy tych dróg i jeszcze je zatykamy takim stylem jazdy.
Zgadzam się z tym,
Codziennie jeżdżę do pracy do Wawy jakieś 40 km w jedną stronę, wjeżdżam 7 od Gdańska,
Masakra, sami mistrzowie lewego pasa, większość to załadowane do granic wytrzymałości Poldki czy stare Passaty w kombi, jadą 80 bo więcej nie są w stanie, a ze na lewym miej kolein to i się nie złamie na pół, można trąbić, mrugać długimi nie ma fizycznej możliwości aby zmienił pas.
Ale zauważyłem jeszcze kilka sytuacji, nie generalizuję ale zdarza się ze większość aut poruszających się lewym pasem to osoby przyjeżdżające przez Warszawę, jakieś dziwne nie mazowieckie rejestrację, mam wrażenie ze skąd Ci luzie pochodzą nie ma dwupasmówek (Niech nikt nie czuje się tutaj obrażony, ale jeśli macie wątpliwości zapraszam na 7)
Często takiego delikwenta musze wyprzedać prawym pasem i właśnie wtedy jego dotknięta duma każe mu przyśpieszać i nie mogę wtedy zmienić pasa na lewy przed kimś kto spokojnie jedzie sobie pasem prawym.
Teraz odkąd jeżdżę do pracy jaskrawo żółtym Hyundaiem Coupe ludzie jakoś dostrzegają go w tylnym lusterku i jakoś "ten" sportowy kształt mówi im że mogę jechać szybciej niż oni dlatego sami mi często zjeżdżają, chodź codziennie znajdzie się ktoś kto prawko robił w UK.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
4 cze 2010, 23:02
przez Barthez
JohnnyB napisał(a):.... codziennie znajdzie się ktoś kto prawko robił w UK.
UK? – znaczy UKraina ?

bo tam jest wiecej miszczow lewego pasa niz kierowcow, a wyprzedza sie tam z prawej strony po poboczu – dlatego kupuje suva

Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
5 cze 2010, 13:08
przez Radek89
Mi się zdarza , ale tylko w sytuacji kiedy jestem do tego zaproszony ...
TZN. jadę sobie spokojnie do szkoły te 100 – 110 , a na zderzak siada mi golf tjuning i jedzie w odległości 50 cm , po czym redukcja i ogień , to ja robię to samo ... ale jak już widzę że kolo leci na 3-go i nie odpuszcza to ja odpuszczam ...
Jesli ktoś normalnie chce wyprzedzić to nawet usuwam się nieco do prawej jeśli asfalt jest ok ;]
Tak więc , jeśli zbliży się do mnie burackie coś na 20 cm do zderzaka i jedzie tak dłuższy odcinek żeby pokazać że koleś jest kozakiem , a ja ciągle się martwię że zdemoluje mi zderzak przy pierwszej okazji to potem zero litości
Oczywiście często się zdarza , że mazda po prostu jest za słaba , ale często utrę nosa jakiemuś golfowi :d
A już jak ktoś mi się wciska w miejsce ktore zostawiam jako odstęp i musze hamować bo przecierz nie zabije idioty tylko dlatego że jest idiotą i idzie na czołówkę , to zastanawiam się gdzie ci ludzie mają głowy ;/
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
5 cze 2010, 13:44
przez Erastotenes
Jak jeżdżę do domu to często widzę zdesperowanych kamikadze, którzy na rasie wyprzedzają na 3 lub 4. Nie lubię jeździć za tirami, więc jadę trochę szybciej niż zwykle (90-100). Wówczas gdy mam tira na 6 godz., to odstawiam go na 10 km. Wtedy mam komfort jazdy. W mieście często widzę jak z lewego na rondzie jadą na wprost

, bo kamikadze się spieszy z rana do pracy lub po niej. Kiedyś miałem sytuacje jak burak z tira wyprzedzając, mało brakowało, a zsunął by mnie swoją naczepą

Nie wspomnę o włączenie kierunkowskazu – a po co ! A w szczególności denerwują mnie auta-graty na wzór tuning village (przeważnie BMW 15,20-letnie) i jedzie kamikadze, bo chce sobie wzmocnić ego. Także lubię szybko jeździć poza miastem, ale wszystko jest dla ludzi,
tyle że z umiarem i wyobraźnią!!
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
5 cze 2010, 14:26
przez Mev
Apropos wyprzedzania to c...j mnie strzela jak jakiś matoł jeden z drugim nie patrzy w lusterka przy wyprzedzaniu i albo jak jedzie się szybko i z większej odległości z włączonym kierunkowskazem, żeby nie było wątpliwości to sobie potrafi w ostatniej wyjechać prosto przed maskę (wtedy nie ma zmiłuj – hamowanie prawie przy gościa zderzaku i klakson, no bo co zrobisz?), albo jak jest duży ruch i nastawiam się na wyprzedzanie, widze, że zaraz będzie wolne, już kierunkowskaz właczony, skrzynia robi sobie kicka już zmieniam pas, a tu nagle auto przede mną kierunek i sru prosto przed maskę, w tym wypadku klakson + siedzenie na zderzaku jak jest możliwość + seria z długich, no bo taki koleś nie myśli, że Ty się też musisz zmieścić za nim i sobie w tempie spacerowym wyprzedza...
Możliwe, że kiedyś się przejadę na którymś z tych sposobów, ale to naprawdę doprowadza do szału... Ja jak widzę, że ktoś albo jedzie szybko, albo jedzie blisko i widzę, że zabiera się za wyprzedzanie to zawsze czekam, w życiu nie zdarzyło mi się zajechać komuś drogi w ten sposób...
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
5 cze 2010, 20:59
przez Bartg
Ja czesciej hamuje jak mnie ktos wyprzedza niz przyspieszam, zeby mi koles lecacy na Jana lewym pasem nie zrobil sobie i mi krzywdy :/
Ja przed chwila z trasy wrocilem, gdzie najpierw autokar wyprzedzal traktor pod gorke na ciaglej( astra jadac z naprzeciwka hamowania prawie do zera + pobocze, na szczescie bylo szerokie ), potem jade sobie licznikowe 100 ( czyli jakies 92-94 ) i nagle wyprzedza mnie + 2 auta przede mna TIR z naczepa jadac na oko 120-130, po czym za jakies 5km minalem go po tym jak zjechal na stacje. W srode wieczorem jadac na weekend wyprzedalem jakiegos dostawczaka ( Transit bodajze ) jadacego 60 km/h prosta droga bez zadnych znakow, z gorki no to 70 redukcja na trojke no i jade – 100-110-120, czworka 140 dopiero zszedlem na swoj pas, oczywiscie po chwili koles wrocil do swojego tempa, bo mimo ze jechalem 110 to zniknal z lusterka na dobre po paru chwilach.
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
5 cze 2010, 23:10
przez er3z
sytuacja z piątku: E4, kierunek Kraków-Tarnów, Łapczyca, zaraz przed zjazdem na Bochnie. Deszcz, że wycieraczki nie dają rady, ograniczenie do 50km/h, u mnie na blacie 60-70...podwójna ciągła, pod górę i lekki łuk...w lewym lusterku coś wielkiego i co jakiś czas zmienia mu się natężenie świateł, oraz moich uszu dochodzą dziwne sygnały akustyczne...tak, to kierowca TIRa, za wszelką cenę pragnący mnie wyprzedzić...nie miałem zamiaru zjechać...ale jak stwierdziłem że jest nie więcej jak 1m ode mnie odpuściłem, puściłem go...dużo spokojniejszy byłem jak miałem go przed sobą...
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
6 cze 2010, 19:28
przez Radek89
Raz w życiu zdarzyło mi się lecieć na prawdę lecieć na 3-go , a jak śmigam po naszych drogach to widzę , że są kierowcy którzy na odcinku kilku kilometrów robią to kilka razy. I co ciekawe głównie są to sedany lub kombi klasy średniej ( mondeo , passat ) z dieslem pod maską , ale nie jakimś mocnym , tylko jakieś marne TDI albo TDCI ... a są to barany w słóżbówkach którzy na co dzień mają CC w gazie , i jak wsiądą w jakieś 110 koni to myślą ze są królami szos ;/;/
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
6 cze 2010, 22:58
przez Radex
er3z napisał(a):sytuacja z piątku: E4, kierunek Kraków-Tarnów, Łapczyca, zaraz przed zjazdem na Bochnie. Deszcz, że wycieraczki nie dają rady, ograniczenie do 50km/h, u mnie na blacie 60-70...podwójna ciągła, pod górę i lekki łuk...w lewym lusterku coś wielkiego i co jakiś czas zmienia mu się natężenie świateł, oraz moich uszu dochodzą dziwne sygnały akustyczne...tak, to kierowca TIRa, za wszelką cenę pragnący mnie wyprzedzić...nie miałem zamiaru zjechać...ale jak stwierdziłem że jest nie więcej jak 1m ode mnie odpuściłem, puściłem go...dużo spokojniejszy byłem jak miałem go przed sobą...
ja bym jeszcze przyhamował
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
6 cze 2010, 23:19
przez sewo
jakieś 2 km przed całym zdarzeniem wyprzedziłem typa bo się wlekł. Vektra b czarne szybki, bojlery no typowy wsiur. Jechałem z ojcem bo zmienialiśmy opony w accencie ale do rzeczy. Ujechałem kolejne 2 kilometry, prędkość jakieś 130 ale trasa ładna nowy asfalt. Prosty odcinek z górki mam jakieś 120 zbliżam się do zakrętu przede mną jakiś typ jedzie wolniej więc zaczynam hamować i co widzę ? Chłopaczyna na lewym pasie Vectrą zaczyna mnie brać. Z za zakrętu wyjechał jakiś Peugeot i całe szczęści że uciekł na pobocze tym francuzem. Ja nie miałem nawet jak wpuścić tego typa w tym Oplu. Najlepsze jest to że palant jak mnie już wyprzedził zwolnił do 30km/h i nie pozwolił mi się wyprzedzić. Ale miałem kilometr do domu więc odpuściłem. Odpaliłem długie usiadłem na ogonie i zacząłem walić mu po lustrach

Wracając do Franzcuza okazało się ze koleś pogiął sobie 2 felgi. Podobno był w warsztacie w sąsiedniej wiosce i mówił o całym zdarzeniu znajomemu...
Re: Przyznać się, kto przyspiesza będąc wyprzedanym

Napisane:
7 cze 2010, 00:05
przez Tomek6
sewo miałem podobną sytuację w kwestii zachowania takiego cwaniaka. Jechałem dziś krajową 94, wiozłem rodziców więc głowa na karku, jechałem jakieś 120-130. Nagle na tyłku usiadła mi A4, chciałem mu zjechać ale nie bardzo miałem jak, bo trafiło się kilka aut na prawy pasie i do tego skrzyżowanie za kilkadziesiąt metrów. W końcu mu zjechałem, napokazywał mi ile wlazło i pojechał a ja dalej trzymałem swoje tempo. Za parę km światła, pali się czerwone, patrzę a cwaniak stoi. Zorientował się, że jestem za nim i znów zaczął teatr. Machał rękami, palcami, cała jego rodzinka mnie tam przeklinała. Zapaliło się zielone a gość stoi. Czekam parę sekund, ale stoi dalej, więc klakson, który mi się w 6stce cholernie podoba poszedł w ruch. Gość ruszył, myślałem, że pojedzie a ten zrobił na środku skrzyżowania ostre hamownie :O Brałem pod uwagę takie zachowanie i wyhamowałem, inaczej wbiłbym się w hak. Włączyłem długie i w końcu dał sobie siana. Jak nigdy nie dzwoniłem na policję to teraz żałuję, że nie załatwiłem mu jakiejś kontroli drogowej.
P.S może trzeba było kupić czarną Vectrę to byłoby trochę więcej spokoju
